Prezydent-elekt Donald Trump przyznał, że Rosja stała za atakami na sztab wyborczy Demokratów w okresie kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku. Jednocześnie oskarżył agencje wywiadowcze o celowe przecieki do mediów.
Trump: Rosja prowadziła cyberataki na USA
Po raz pierwszy od wygranej w wyborach prezydenckich Trump przyznał, że za atakami hakerskimi w czasie kampanii wyborczej stali Rosjanie. – Jeśli chodzi o hakowanie, to myślę, że stała za tym Rosja. Ale sądzę, że hakowały nas także inne kraje i inni ludzie – ocenił prezydent-elekt 11 stycznia.
CNN donosi o kompromatach na Trumpa
Trump odniósł się do informacji służb wywiadowczych USA, które według CNN zawierają niepotwierdzone dane o współpracy sztabu Trumpa z Rosjanami, z włamaniem rosyjskich hakerów na konta mailowe Demokratów sztabu kandydatki Hillary Clinton włącznie. CNN podało także informacje, że w doniesieniach służb są informacje o nadużyciach seksualnych Trumpa wobec nieletnich. Associated Press nie potwierdziło żadnego z powyższych stwierdzeń.
Wątpliwości wobec doniesień
Dyrektor National Intelligence Service James Clapper poinformował, że przedstawione przez służby informacje nie zostały ocenione jako wiarygodne. Podkreślił, że nie wierzy w przecieki ze spotkania z Trumpem, które przekazała CNN.
Prezydent-elekt uznał, że przecieki ze służb, jeżeli byłyby kontrolowane, stałyby się „straszną plamą na ich działalności. – Tego rodzaju dokumenty nie powinny nigdy powstać i na pewno nie powinny nigdy zostać ujawnione – powiedział. Jego zdaniem niedopuszczalne jest, aby służby pozwalały na przecieki zawierające niepotwierdzone informacje.
Po spotkaniu z ich szefami napisał na Twitterze, że przekazane informacje są „fałszywe” i są elementem „polowania na czarownice”, jak nazywa poszukiwanie dowodów na zaangażowanie Rosji w potwierdzone ataki na konta Demokratów.