Twórcy Nord Stream 2 chcą ominąć opór w Polsce

12 sierpnia 2016, 19:26 Alert

(Platts/ Kommiersant/TASS/Wojciech Jakóbik/Bartłomiej Sawicki)

fot. Gazprom

Zachodni partnerzy spółki Nord Stream 2 podjęli decyzję o wycofaniu swoich udziałów ze spółki odpowiedzialnej za budowę kontrowersyjnego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego. Decyzja została podjęta w tym samym dniu, kiedy spółka Nord Stream 2 AG zdecydowała się na wycofanie wniosku o zgodę polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta na założenie spółki w Szwajcarii. Podkreślono, że decyzja nie ma wpływu na realizację projektu. Oznacza to, że Gazprom będzie sam budował gazociąg Nord Stream 2.

Europejscy partnerzy projektu Nord Stream 2, a więc niemieckie spółki Uniper i Wintershall, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko – holenderski Shell podjęły decyzję o wycofaniu swoich udziałów ze spółki Nord Stream 2. Pomimo tego, projekt nadal będzie realizowany, jednak jedynym akcjonariuszem obecnie w Nord Stream 2 AG podmiot korporacyjny, którego zadaniem byłoby prowadzenie projektu – jest Gazprom. Rosyjski gigant będzie zatem realizować samodzielnie projekt. Możliwe są także negocjacje nowej umowy partnerskiej dot. Nord Stream 2. Zgodnie z dotychczasową umową z września 2015 roku, udziałów w Nord Stream AG 2 miały być sprzedawane do firm – udziałowców po 10 proc.

Informację o wycofaniu udziałów podała spółka, Nord Stream 2 AG, po tym jak wcześniej przekazano, że sygnatariusze porozumienia udziałowców Nord Stream 2 AG dziś wycofali wniosek o postępowanie w Polsce w sprawie zgody na fuzję. – Decyzja nie ma wpływu na realizację projektu, która będzie postępowała zgodnie z planem – podała spółka w komunikacie. Zaznaczono również, że ta decyzja nie będzie miała wpływu na harmonogram projektu.W komunikacie podkreślono, że każda z firm mająca uczestniczyć w projekcie będzie samodzielnie zabiegać o możliwość udziału w projekcie.

Pod koniec lipca Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zgłosił do budowy gazociągu zastrzeżenia. Zdaniem urzędu, powstanie spółki doprowadzi do ograniczenia konkurencji na rynku gazu w Polsce. – W tej chwili Gazprom posiada pozycję dominującą w dostawach gazu do Polski, a transakcja mogłaby doprowadzić do dalszego wzmocnienia siły negocjacyjnej spółki wobec odbiorców w naszym kraju – podano wówczas w komunikacie.

W osobnym oświadczeniu zamieszczonym na stornie spółki Nord Stream AG, stwierdzono, że potencjalni akcjonariusze będą kontynuować ścisłą współpracę i wzajemne wysiłki na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa europejskich dostaw gazu.Partnerzy projektu podkreślił również, że nadal wierzą, że Nord Stream 2 jest kluczową inwestycją dla bezpieczeństwa dostaw gazu w Europie. Każdy z udziałowców będzie więc indywidualnie rozważać alternatywne sposoby przyczyniając się do tego celu.

Tym samym kluczowy partner Gazpromu, niemiecka firma Wintershall nie stanie się udziałowcem projektu Nord Stream 2 -. Nie zamierzamy przystąpić do Nord Stream AG 2, ale nadal jesteśmy bardzo zainteresowani tym projektem i pozostaniemy partnerem – powiedział przedstawiciel Wintershall. Dodał, że jego zdaniem, decyzja nie wpłynie na budowę gazociągu Nord Stream 2.

Spółka i udziałowcy mogą obecnie przegrupować siły co może wydłużyć czas realizacji projektu lub realizować swoje cele poprzez inne projekty – czas pokaże na którą opcję zdecydują się firmy.

Cztery drogi przed Gazpromem

Pod koniec lipca Kommiersant informował że możliwe są cztery scenariusze rozwoju sytuacji, wówczas, kiedy polski urząd antymonopolowy nie wyrazi zastrzeżenia co do projektu.

Pierwszy scenariusz zakłada, że UOKiK nie zgadza się na koncentrację i nie pozwala na powołanie joint venture Nord Stream 2. W takim wypadku Gazprom musiałby zbudować gazociąg samodzielnie. Obecnie jest on właścicielem stu procent akcji konsorcjum, które według planu z grudnia 2015 roku ma przydzielić po 10 procent akcji europejskim partnerom: E.on/Uniper, BASF/Wintershall, OMV, Engie i Shell. Chociaż samodzielna budowa Nord Stream 2 to najprostsze rozwiązanie z punktu widzenia technicznego, to ekonomicznie jest ono najtrudniejsze do wdrożenia, bo udział europejskich partnerów dawał wiarygodność i pieniądze nowemu gazociągowi. – Polacy najpierw oskarżyli nas o monopol, a potem zakazali angażować w projekt dodatkowych partnerów – skarży się źródło Kommiersanta w Gazpromie.

Drugi scenariusz zakłada, że konsorcjum rzuci wyzwanie UOKiK w sądzie. Może do tego posłużyć odpowiedni sąd do spraw monopoli w Warszawie, a w razie porażki, Sąd Najwyższy. W razie porażki Gazprom może zostać obłożony karą do 10 procent rocznych zysków ze sprzedaży na rynku polskim i nakazem zmiany w strukturze zarządzania dostawami. Kommiersant podaje, że w 2015 roku Gazprom sprzedał poprzez joint venture z PGNiG o nazwie EuroPol Gaz surowiec za około 10 mld rubli, czyli 2,4 mld dolarów.

Trzecia opcja to poddanie się orzeczeniu UOKiK i dostosowanie projektu do wymogów polskiej instytucji. W ten sposób konsorcjum Nord Stream 2 zwiększyłoby szansę, że projektu nie zakwestionuje Komisja Europejska. Polakom byłoby także trudniej dowieść, że zablokuje ono konkurencję na rynku.

Czwarty i najbardziej prawdopodobny scenariusz według Kommiersanta to kompromis. Negocjacje na ten temat miały się już rozpocząć. Polacy mogą domagać się określonych zmian w umowie gazowej Polska-Rosja oraz gwarancji niezależności od działań Gazpromu i Nord Stream 2 na rynku niemieckim, który jest jednym ze źródeł dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Anonimowi rozmówcy Kommiersanta przekonują, że UOKiK nie zależy na zablokowaniu projektu, ale na maksymalizacji korzyści dla klientów.

Projekt Nord Stream 2 obejmuje budowę dwóch nitek nowego gazociągu o łącznej przepustowości 55 mld m3 rocznie. Miałby on dostarczać gaz z Rosji do Niemiec pod dnem Morza Bałtyckiego, jako uzupełnienie już istniejących dwóch nitek Nord Stream. Łącznie gazociągi będą mogły przesyłać 110 mld m3 gazu rocznie. Udziałowcami w konsorcjum Nord Stream AG 2 są: Gazprom – 50 proc. akcji, BASF/Wintershall, E.ON, OMV, Shell i Engie – po 10 procent udziałów.

 

Aktualizacja: 19:42