Ukraina na razie nie potrzebuje rosyjskiego gazu, ale dalszych reform

26 listopada 2015, 09:15 Alert

(Wojciech Jakóbik)

Dyrektor Naftogazu wyjawił, dlaczego Ukraina zrezygnowała z przesłania przedpłaty za nowe dostawy gazu od rosyjskiego Gazpromu. Według Andrieja Kobolewa, Kijów zdecydował o zakupie „tańszego surowca w Europie”.

– Masza decyzja została podjęta na podstawie analizy ekonomicznej odnośnie tego, gdzie można kupić gaz taniej. Obecnie jest to możliwe w Europie – powiedział na antenie amerykańskiego kanału CNN. Dodał, że Naftogaz ma do wyboru ponad dwunastu dostawców.

Naftogaz zapewnił, że jeśli zajdzie taka potrzeba, wróci do zakupów gazu od Rosjan. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk powiedział, że nie należy podchodzić do tej decyzji emocjonalnie. Została ona podjęta, bo oferta europejska jest obecnie lepsza od rosyjskiej. Odniósł się w ten sposób do ostrzeżeń Gazpromu, że przerwa dostaw na Ukrainę zagraża tranzytowi do Europy. Jaceniuk twierdzi, że rezygnacja z zakupów w Rosji zmniejszy zależność energetyczną Ukrainy od tego kraju. Kijów dodatkowo zamierza zablokować swoją przestrzeń powietrzną dla rosyjskich linii lotniczych. Zablokował już bezpośrednie loty między krajami.

Ukraińska spółka gazowa Naftogaz podkreśla, że do tej pory żaden z odbiorców gazu w Unii Europejskiej nie skarżył się na warunki tranzytu przez Ukrainę. Przypomniał, że nie było problemów także rok temu, kiedy Ukraińcy także nie kupowali gazu od Rosjan.

Jak poinformował operator gazociągów polskich Gaz-System, nie ma żadnych problemów z importem gazu przez Ukrainę.

Kijów przekonuje, że także długoterminowo nie należy się spodziewać niespodzianek dla tranzytu gazu przez Ukrainę. Uważa, że proponowany przez Gazprom projekt Nord Stream 2, czyli rozbudowa gazociągu Nord Stream o trzecią i czwartą nitkę, w celu podwojenia jego przepustowości do 110 mld m3 to mało atrakcyjna alternatywa dla istniejących szlaków dostaw, w tym ukraińskiego.

Zdaniem Wiaczesława Kniaźnickiego, dyrektora biura Naftogazu w Brukseli, projekt jest słabo uzasadniony ekonomicznie, ze względu na przewidywane niemrawe zapotrzebowanie na gaz w Europie, oraz regulacyjnie, bo Komisja Europejska ma zamiar utrzymać reżim trzeciego pakietu energetycznego odnośnie Nord Stream 2. Odnoga gazociągu w Niemczech o nazwie OPAL jest ograniczona zasadą third party access dla 50 procent przepustowości, co oznacza, że Gazprom nie może wykorzystać jej pełnej mocy, co ogranicza także dostawy przez Nord Stream.

Wyzwaniem dla Ukrainy pozostaje jednak modernizacja systemu gazociągów oraz kontynuacja reformy sektora gazowego, z restrukturyzacją zarządzania nim włącznie. Rząd zdecydował, że gazociągami będzie zarządzał Naftogaz. Problemem jest jednak brak przejrzystości, z którym spółka stara się walczyć. Brakuje na przykład listy gazociągów znajdujących się pod kontrolą państwa. 75 procent z nich należy do oligarchy Dmytro Firtasza, co blokuje egzekwowanie nadzoru właścicielskiego przez Kijów.

Problemem jest także brak transparentnych regulacji rynku, środków na modernizację, niezależnej oceny wartości gazociągów. Pomaga wsparcie Komisji Europejskiej, której eksperci brali udział w tworzeniu ustawy o rynku gazu ziemnego przyjętej już przez Wierchowną Radę. Obecnie czekają oni na możliwość wsparcia Ukrainy w ramach reorganizacji zarządzania gazociągami w takim sposób, aby była możliwa ich modernizacja i ustabilizowanie tranzytu przez terytorium ukraińskie. Początkowo zaproponowany model włączenia kapitału zachodniego w akcjonariat spółek zarządzających gazociągami i magazynami nie został dotąd wprowadzony w życie. Powodem jest brak zainteresowania zachodnich firm, niepewność co do udziału instytucji finansowych z Zachodu i powolne wdrażanie aktów wykonawczych dla ustawy o rynku gazu.

Kontynuacja reform jest także warunkiem utrzymania pomocy finansowej z Zachodu. To ze względu na ich powolne tempo Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju zwleka z przekazaniem kolejnej transzy pożyczki w wysokości 300 mln dolarów. Te środki mają posłużyć do zakupu gazu od zachodnich dostawców.