Zaniewicz: Oligarchowie skorzystają na imporcie energii z rosyjskiego atomu na Białorusi

20 stycznia 2021, 07:30 Energetyka

Maciej Zaniewicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl o przyczynach protestów na Ukrainie oraz pomysłach importu energii elektrycznej z Rosji i Białorusi.

BiznesAlert.pl: W ostatnim czasie na Ukrainie wybuchły protesty mieszkańców w związku z podwyżką opłat za energię elektryczną i gaz. Dlaczego Ukraińcy wyszli na ulicę? 

Maciej Zaniewicz: Protesty wybuchły przeciwko podwyżkom komunalnym, w skład których wchodzi gaz, energia elektryczna oraz ciepło systemowe – zostały one wprowadzone jednocześnie i będą odczuwane przez ukraińskich konsumentów. W niektórych przypadkach można usłyszeć łącznie o nawet kilkudziesięciu procentowych podwyżkach za gaz, a w przypadkach opłat za przesył podwyżki wyniosły ponad 100 procent.

Dlaczego doszło do takich podwyżek?

W przypadku energii elektrycznej podwyżka związana jest z wygaśnięciem specjalnych zobowiązań (PSO) – machanizmu subsydiowania energetyki poprzez nałożenie na państwowe spółki energetyczne Energoatom i Ukrgidrenergo obowiązku sprzedaży wyprodukowanego prądu po zaniżonej cenie. Tego typu mechanizm ukrytego subsydiowania energii jest niezgodny z zasadami rynkowymi, co jest m.in. przedmiotem negocjacji Ukrainy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.  Na Ukrainie jest w ten sposób wprowadzona ochrona obywateli przed wysokimi cenami energii a z drugiej strony subsydiuje się firmy wytwarzającej energie elektryczną ze źródeł. PSO wygasło z końcem 2020 roku. Teraz regulator wprowadził stopniowe podwyżki dla klientów indywidualnych. Zdecydował się na stopniowe podwyżki, gdyż uznał, że gdyby zdecydowano od razu z mechanizmu wsparcia, to ceny za energie elektryczną wzrosłyby o ponad 250 procent. Teraz podwyższono stawki, następna podwyżka będzie prawdopodobnie w drugim kwartale roku. Wciąż jednak nie wiadomo, czy po drodze nie wprowadzony zostanie jeszcze inny sposób subsydiowania odbiorców indywidualnych.

A co w przypadku gazu i ciepła systemowego?

Te dwa elementy są ze sobą powiązane. Tutaj podwyżka związana jest ze wzrostem cen surowca, ale przed wszystkim z powodu liberalizacji rynku przeprowadzonej w połowie ubiegłego roku. Liberalizacja polegała na uwolnieniu cen na gaz i one ulegają systematycznego wzrostu. Domyślnie, cena dla klientów końcowych miała być zależna od działań rynkowych, czyli popytu i podaży. To w teorii miało doprowadzić do spadku cen gazu i cen za ciepło. W praktyce jednak doprowadziło do dużych podwyżek. Problemem jest niepełne ukształtowanie ukraińskiego rynku. Brakuję w nim w głównej mierze konkurencji. Marże firm sięgają często powyżej 30 procent w odniesieniu do ceny tzw. Hub minus przesył czyli ceny gazu zakupionego na hubie w Niemczech pomniejszonej o koszt przesyłu gazu na Ukrainę. W założeniu reform, klient miał mieć wolność wyboru dostawcy gazu. W praktyce okazało się, że nie ma za bardzo wyboru wśród spółek oferujących gaz. Po drugie utrzymano nieatrakcyjne umowy, w których klient nie wie ile będzie płacił za gaz ponieważ ceny ustalane są co miesiąc. Po trzecie, nie przeprowadzono kampanii informacyjnej na temat możliwości wyboru. Społeczeństwo nawet nie wie, że może zmienić dostawcę. Idealnym rozwiązanemu byłoby pojawienie się spółek zagranicznych, które weszłyby na ten rynek. To rozwiązałoby problem braku konkurencji. Kolejnym elementem, który wpłynął na ceny gazu dla odbiorców, głównie mieszkańców domów jednorodzinnych, jest wzrost opłat za przesył gazu.

Czy Ukraiński rząd jakoś zareagował na te niepokoje społeczne?

Tak, premier zlecił p.o. ministra energetyki Jurijowi Witrence przeprowadzenie audytu składowych taryfy na gaz. Zdaniem Witrenki przyczyną są wysokie marże spółek dystrybucyjnych wynoszące średnio 33 procent. Ich wysokość jest rezultatem braku konkurencji na rynku. Stąd pomysł Witrenki, by wprowadzić regulowaną cenę gazu określoną na poziomie hub gazowy odjąć koszt transportu przez terytorium Ukrainy do UE. Do tej ceny dystrybutor mógłby dodać swoją marżę, nie większą niż określony pułap. Cena miałaby w ten sposób być określana na rok (nie co miesiąc). Ta zmiana nie spodobałaby się jednak misji MFW i cofnęłaby z bólem wprowadzaną reformę rynku gazu.

Ostatnio ukraiński regulator rynku energii elektrycznej zniósł zakaz importu energii elektrycznej z Białorusi i Rosji. Czy ma to związek z podwyżkami?

Jest kilka teorii, dlaczego do tego doszło. Jedna mówi o tym, że to kwestia zwykłej uczciwości poprzez dopuszczenie zagranicznych (rosyjskich i białoruskich) dostawców energii elektrycznej na rynek ukraiński, inna jest taka, że wyniknęła ona z nacisków przedsiębiorstw, które oczekują większej konkurencji i lepszych cen, a trzecia jest taka, że jest to zasługa lobbingu oligarchów trudniących się importem i przesyłem energii na Ukrainę. Spółki, które tę energię elektryczną importują kosztem spółek państwowych głównie Energoatomu, który musi ograniczać swoje moce wytwórcze w elektrowniach jądrowych, z drugiej strony dopuszcza się import energii elektrycznej m.in. z elektrowni jądrowej w białoruskim Ostrowcu. Energoatom jest zobligowany do dostarczania energii elektrycznej po zaniżonych cenach w ramach PSO, m.in. by wspierać zieloną energetykę. Elektrownia w Ostrowcu nie jest do tego zobligowana, tak samo jak spółka, która będzie importowała tę energię elektryczną, co oznacza, że to się zwyczajnie opłaca. To może sugerować, że ta ostatnia opcja jest najbardziej prawdopodobna.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Rosyjski atom na Białorusi nie stworzył zagrożenia radiologicznego