Ukraina rozpoczęła import gazu z Polski dzięki wirtualnemu rewersowi. Taką informację przekazał na jednym z portali społecznościowych prezes państwowej spółki Operator Systemu Transportu Gazu Ukrainy, Serhij Makohon.
Ukrainiec wyjaśnił, że proces ten polega na „wirtualnym imporcie” gazu, który Ukraina faktycznie pozostawia u siebie w kraju. To część zakupionego od Polski surowca, który z kolei Polacy nabyli wcześniej od Rosji na mocy kontraktu jamalskiego.
Makohon przekazał, że zakup z tzw. wirtualnego rewersu jest możliwy dzięki podpisanej 1 stycznia serii bezpośrednich umów z operatorami gazowymi sąsiednich państw unijnych, w tym z Polską. – Wcześniej nie mogliśmy dokonywać takich operacji w związku z historycznym kontraktem tranzytowym, dotyczącym przesyłu rosyjskiego gazu przez Ukrainę na Zachód. Byliśmy zmuszeni do fizycznego przesyłu gazu do Polski przez Drozdowicze, gdzie znajduje się punkt wejścia, tak, aby przepompować go z powrotem w kierunku ukraińskim w punkcie Hermanowice – wyjaśnił Ukrainiec. Obecnie takich ograniczeń już nie ma, dlatego też dzięki nowej umowie przesyłowej między stroną ukraińską i rosyjską, zawartą pod koniec grudnia ubiegłego roku, można importować cały wolumen gazu, który płynie z Ukrainy do Polski. Gaz, importowany z Polski, uwzględnia także ten pochodzący z terminalu LNG. – Oznacza to, że na komercyjnych zasadach Ukraina może od dziś importować, dzięki wirtualnemu rewersowi, do 9 mln m sześc. gazu na dobę lub 3,3 mln m sześc. gazu z polskiego terminalu – wskazał.
Makohon zadeklarował także, że Ukraina jest w stanie importować z Polski do 6,6 mld m sześc. gazu rocznie. – Polska obecnie, przed zakończeniem prac we własnym systemie przesyłowym, może dostarczyć fizycznie tylko 2 mld m sześc. – dodał. Obecny wirtualny rewers gazu z Polski na Ukrainę wynosi 5,5 mln m sześc. na dobę, a dla porównania tranzyt gazu z Rosji, przez Ukrainę, do Polski to 9,1 mln m sześc.
Zapowiedział on także, że w najbliższym czasie zostanie także uruchomiony wirtualny rewers między jego krajem a Słowacją oraz Węgrami.
Bartłomiej Sawicki