Po wypowiedzi prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, który stwierdził, że jego kraj już za dwa lata może uniezależnić się całkowicie od rosyjskiego gazu, pojawiają się kolejne. – Gazprom zaoferuje Ukrainie ceny rynkowe albo straci rynek w naszym kraju – ostrzegł Andrij Kobolew, dyrektor Naftogazu, kupującego surowiec z Rosji.
– W zeszłym roku kupiliśmy od Rosjan prawie dwa razy mniej surowca niż w 2013 roku. Jeżeli Gazprom nie zaoferuję konkurencyjnych warunków, całkowicie utraci ukraiński rynek. Będziemy dalej pozwalać na tranzyt rosyjskiego gazu do Europy ale dla nas będziemy kupować tańszy surowiec z Zachodu – zadeklarował Ukrainiec. – Przy takim rozwoju sytuacji całkowite usunięcie Gazpromu z ukraińskiego rynku to kwestia czasu.
Kobolew przyznał, że Naftogaz jest gotów do negocjacji z Gazpromem jeszcze przed ogłoszeniem wyroku Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie odnośnie sporu cenowego. Nowe porozumienie miałoby obowiązywać od kwietnia do zakończenia postępowania w sądzie. – Proponujemy rozmowy w formacie podobnym jak za ostatnim razem, z udziałem przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy zagwarantowali efektywność, przejrzystość i konstruktywność negocjacji – dodał szef Naftogazu.
Strony próbują wzmocnić swoją pozycję przed czekającymi ich negocjacjami. Rosjanie również formułują stanowcze deklaracje. Uważają, że nie ma mowy o rabacie cenowym dla Ukrainy. Przypominają o długach Naftogazu względem Gazpromu.
Tło
W rozmowie z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller oznajmił, ze wraz z zakończeniem obowiązywania tymczasowego porozumienia gazowego z ukraińskim Naftogazem po 31 marca zostanie cofnięty rabat na dostawy surowca nad Dniepr.
– Obniżka przyznana w ramach pakietu zimowego w wysokości 100 dolarów za 1000 m3 przestanie obowiązywać od pierwszego kwietnia – powiedział Aleksiej Miller.
Warto przypomnieć warunki porozumienia. Zimowy pakiet, jak nazwały propozycję porozumienia media, został opisany w dwóch dokumentach: wiążącym protokole podpisanym przez KE, Rosję i Ukrainę, oraz dodatkiem do umowy na dostawy gazu między Gazpromem a Naftogazem. Porozumienie dotyczy okresu listopad 2014-marzec 2015.
Ukraina zapłaciła dług obliczany w oparciu ocenę 268,5 dolara za 1000 m3 w dwóch transzach: 1,45 mld dolarów natychmiast i 1,65 mld do końca roku. Te sumy składają się na 3,1 mld dolarów zaległości za odebrane dostawy od Gazpromu. Ostateczną cenę, a co za tym idzie finalną sumę zadłużenia określi Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie, gdzie toczy się już postępowanie Gazprom versus Naftogaz, gdzie obie strony mają swoje roszczenia.
Rosja dostarczyła Ukrainie gaz w zamian za comiesięczne przedpłaty świadczone przez Ukrainę. Cena wyniesie według Komisji Europejskiej „mniej niż 385 dolarów za 1000 m3” i jest obliczona w oparciu o niezmienioną formułę cenową z umowy gazowej z 2011 roku. Financial Times informał o cenach 378 dolarów za 1000 m3 od listopada do grudnia 2014 oraz 365 dolarów od stycznia do marca 2015 roku. Obniżka wynika ze zmiany opłat celnych przez Rosję. Ukraina może aplikować o dowolną ilość surowca i nie jest związana klauzulą take or pay. Gwarantami spłaty będą Komisja Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej do spraw Unii Energetycznej, Słowaka Marosza Szewczowicza, strony tymczasowego porozumienia o dostawach gazu z Rosji na Ukrainę powinny rozpocząć rozmowy na temat nowego porozumienia, wykraczającego poza objęty obecnie okres od listopada 2014 do marca 2015 roku. Jego zdaniem nie można czekać na zakończenie obowiązywania zimowego pakietu.
To reakcja na apel ukraińskiego ministerstwa energetyki o mediację Komisji Europejskiej w negocjacjach na temat kolejnego okresu dostaw gazu ziemnego z Rosji. Prodan wskazywał, że wyrok sądu arbitrażowego w Sztokholmie na temat sporu cenowego Naftogaz-Gazprom będzie znany dopiero za około rok. Wcześniej potrzebne będzie nowe, tymczasowe porozumienie gazowe, które już teraz nazywane jest letnim pakietem. Tymczasem Rosja grozi stale zatrzymaniem tranzytu przez Ukrainę i ostrzega, że Kijów może podkradać gaz.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie obniżki ceny dostaw po marcu 2015 roku, Ukrainę mogą czekać problemy finansowe.
W pierwszych dziesięciu dniach stycznia Ukraina przekroczyła o 23,7 procent plan wykorzystania gazu ziemnego. Przemysł, instytucje rządowe, firmy centralnego ogrzewania i domostwa zużyły wtedy 1,9 mld m3 surowca.
Według założeń Naftogazu podwyżka taryfy gazowej miała działać demotywująco na zużycie gazu. Spod podwyżki zostały jednak wyłączone gospodarstwa domowe. Te jednak zwiększyły zużycie w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku o 14 procent.
Dodatkowo, rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew ostrzegł, że Rosja ma prawo żądać od Kijowa przed terminem spłaty należności 3 mld dolarów za kredytowane należności za gaz i niebawem oficjalnie wystąpi z taką decyzją. Ten kredyt, w wysokości 15 mld dol. Moskwa przyznała Ukrainie za prezydentury Janukowycza w grudniu 2013 r. Kontynuacja spłaty tego kredytu została przerwana po realizacji raty 3 mld dol.
20 stycznia 2015 roku Gazprom notyfikował Naftogaz, że zalega on na kwotę 2,44 mld dolarów. Rosjanie manipulują wysokością długu, aby wpłynąć na polityke Kijowa. Była to odpowiedź na deklarację prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, że za dwa lata jego kraj będzie niezależny od gazu rosyjskiego.