Żar leje się z nieba, a rolnictwo cierpi

9 września 2024, 07:25 Opinie

Obecnie panuje powszechne przeświadczenie, że woda jest obecna wszędzie i mamy jej pod dostatkiem. Tylko okresowo brakuje jej w czasie ekstremalnych susz, jakie zdarzają się gdzieś w Afryce, Azji, ale w Europie trwają co najwyżej miesiąc, dwa i można spokojnie wrócić do korzystania z wody nie przejmując się jej trwałym brakiem. Rolnictwo jest jedynym sektorem gospodarczym, który z tego powodu ponosi największe straty.

Rolnicy. Fot. BASF
Rolnicy. Fot. BASF

Żar leje się z nieba. Na końcu lata mamy afrykańskie upały i susze. Tymczasem w Afryce Północnej i Wschodniej panują ulewy, nawałnice i powodzie. Ostatnia katastrofa klimatyczna miała miejsce w Nigrze położonym w Afryce Centralnej (Floods kill more than 270, affect 700,000 in Niger, Agencji Anadolu (AA) – 5 września 2024 roku). Jednym z warunków przetrwania tych katastrof klimatycznych jest dostęp do wody pitnej i przemysłowej, który decyduje o przetrwaniu ludności na tych terenach. Tak w Afryce, jak i u nas potrzebne są duże inwestycje wodne, na wzór starożytnych akweduktów sprowadzających wodę pitną z Alp do Rzymu. Niektóre z nich do dzisiaj są jeszcze czynne.

Susza podczas marnotrawstwa wody w Polsce

Obecnie panuje powszechne przeświadczenie, że woda jest obecna wszędzie i mamy jej pod dostatkiem. Tylko okresowo brakuje jej w czasie ekstremalnych susz, jakie zdarzają się gdzieś w Afryce, Azji, ale u nas trwają co najwyżej miesiąc dwa i można spokojnie wrócić do korzystania z wody nie przejmując się jej trwałym brakiem. Rolnictwo jest jedynym sektorem gospodarczym, który z tego powodu ponosi największe straty. Temat ten jest zauważalny, ale jakby w odwrotnym kierunku przez zapobieganie brakom wody podczas występujących susz, a nie ich zwiększonym dostawom, czego wymagałaby ta sytuacja.

Bilans wodny

Tu warto spojrzeć na nasz krajowy bilans wodny i propozycje jego optymalnego wykorzystania. Według GUS rocznie zużywamy ok. 8,8 mln metrów sześciennych wody, co w przeliczeniu na mieszkańca wynosi około 90 l na dobę. Krajowe media podnoszą fakt, że nie jest to najgorszy wynik w Europie, choć jej przeciętne zużycie na świecie w ciągu miesiąca na jedną osobę wynosi ok. 103 litry, natomiast przeciętny Europejczyk zużywa aż 200 l wody w ciągu dnia, przeciętny Amerykanin 400 l, natomiast mieszkańcy najuboższych krajów Afryki tylko 5 l. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych absolutne minimum konieczne do przeżycia to 20 l na osobę. To krajowe zużycie wody wydaje się być czymś niezmiennym i niepodważalnym, akceptowane są tylko zmiany ujemne. Na tym tle nawołuje się do dalszych oszczędności i z satysfakcją podkreśla się, że z roku na rok na jedną osobę przypada u nas coraz mniej wody. To tak, jakbyśmy byli dumni z tego, że mniej wody pijemy, mniej zużywamy dla celów higienicznych, nie mówiąc już o rolnictwie, bez którego po prostu padniemy z głodu.

Susza na terenach wodonośnych

Pozostając tylko przy rolnictwie i katastrofalnych skutkach nieurodzaju, wystarczy zapoznać się jak sobie w tej sytuacji radzi Izrael, który osiąga niezłe wyniki w rolnictwie , gdzie opadów prawie że nie ma. Oczywiście, że wodę jak wszelkie inne dobra trzeba oszczędzać. Jednak oszczędność nie może mieć negatywnych skutków dla codziennego życia, powinno być raczej odwrotnie. Z reguły susza najbardziej daje się we znaki w Polsce Centralnej, na Mazowszu, Mazurach i Podlasiu. Otóż okazuje się, ze są to jednocześnie tereny najbardziej wodonośne w kraju. Sprawił to lodowiec, który ok. 10 tys. lat temu po raz ostatni zostawił tam bardzo liczne na powierzchni utwory piaszczyste i związane z nim kilka poziomów wodonośnych. Są to rynny polodowcowe, które tworzą długie i wąskie zagłębienia wyżłobione w podłożu przez wody subglacjalne. Obecnie znaczną część z nich wypełnia woda, tworząc jeziora rynnowe. Bardzo szerokie pradoliny (szerokość dna od 2 do 25 km) powstałe wzdłuż czoła lądolodu m.in. przez wody spływające z topniejącego lądolodu oraz sandry tworzące rozległe równiny zbudowane ze żwirów oraz piasków naniesionych przez wody roztopowe. To utwory dobrze znane i na ogół wykorzystane dla ujęć wód podziemnych.

Zbadać struktury polodowcowe

W czym zatem problem? A no w tym, że zbadano tylko największe struktury polodowcowe i je zagospodarowano. Tysiące pomniejszych po prostu pominięto, choć posiadają wody podziemne, które przy rozsądnym ich pobieraniu są odnawialne i nie ulegają wyczerpaniu. Należy zatem zbadać wszystkie tego rodzaju obiekty przyrodnicze i postarać się o ujęcie z nich wód podziemnych dla potrzeb lokalnych społeczności rolniczych. Uzyskane z tego typu ujęć zasoby nie będą rewelacyjne, ale przede wszystkim zróżnicowane, trwałe i niezależne od warunków panujących na powierzchni. Głębokość wierconych ujęć studziennych nie powinna przekraczać 100 m. Ich setki i tysiące winne zapobiec katastrofalnym skutkom suszy przynajmniej na około 80 procent powierzchni kraju.

Potrzebne są miliardy złotych

Oczywiście, to wszystko kosztuje. Jedna tego rodzaju studnia to wydatek około 100 – 200 tys. Złotych, plus koszta rurociągów doprowadzających wodę tam gdzie jest ona potrzebna. Dochodzą do tego jeszcze koszta potrzebnych badań szczegółowych po to, aby każdy projekt był udanym przedsięwzięciem. Te koszty badawcze to liczone w milionach złotych sporządzane dokładne mapy polodowcowych utworów wodonośnych. Kto ma je wyłożyć? Badawcze przedsięwzięcia winien sfinansować budżet państwa, wszak woda jest podstawowym surowcem cywilizacyjnym. Na tym tle trudno zrozumieć dlaczego dobre wody po prostym uzdatnieniu nadające się do celów gospodarczych i pitnych z kopalń KWK Bełchatów i Szczerców odprowadzane są do Bałtyku.

„Fabryka” wysokiej jakości wody

System odwodnieniowy kopani Bełchatów w wybetonowanym kilku kilometrowej długości kanałem odprowadza do pobliskich cieków wodę w ilości ok. 270 milionów m sześc. wody rocznie. To jedna dziesiąta część zużywanej wody przez gospodarstwa domowe w całym kraju. Jest to woda II klasy czystości i świetnie nadaje się do wszelkich celów rolniczych, gospodarczych i ogrodniczych. Dla porównania miasto Łódź zaopatruje mieszkańców w wodę pitną w ilości ok. 44 mln m sześc. rocznie (120 tys. m sześc. na dobę). Jest to zatem ilość wystarczająca na zaopatrzenie w wodę 5 – 6 miast tej wielkości, co Łódź. Aż wierzyć się nie chce, że tak duże ilości wody odprowadza się bez jej jakiegokolwiek wykorzystania. Są to wody podziemne uzyskiwane z głębokich i wysoko wydajnych studni odwodnieniowych. Studnie te o średnicach pół metra pobierają wodę z poziomów wodonośnych o dużej zasobności i znacznej pojemności. Wystarczy spojrzeć na mapę geologiczną, aby zauważyć, że system ten składający się z kilkudziesięciu studni pobiera wodę z zbiornika, który rozpoczyna się w rejonie Gór Świętokrzyskich i ukośnie biegnie przez cały kraj w kierunku Szczecina. Jest to górno kredowo – jurajski, szczelinowo – krasowy poziom wodonośny o znacznych zasobach wód pitnych. Ta druga klasa wody jest stosunkowo łatwa do jej zamiany na klasę I. Trzeba w systemie odwodnieniowym KWK Bełchatów oddzielnie odprowadzać zanieczyszczone wody powierzchniowe od wód podziemnych pobieranych przez bariery studni odwodnieniowych. Ponieważ wody powierzchniowe stanowią marginalną ilość, czyste wody studzienne mają możliwość osiągnięcia parametrów charakterystycznych dla wód pitnych.

I pomyśleć, że w kraju gdzie susza jest częstą klęską przede wszystkim dla rolnictwa, marnują się tak wielkie ilości wody uzyskane tak wielkimi nakładami, zarówno na ich budowę jak i eksploatację. Jeszcze raz trzeba podkreślić jak wielka jest to ilość wody. Po prostu przez 40 lat istnienia systemu odwodnieniowego o średniej wydajności ok. 250 mln m sześc. rocznie odprowadzono stąd ok. 10 miliardów m sześc. czystej wody, czyli znacznie więcej aniżeli zużywa jej cała Polska w ciągu jednego roku. Co jest w tym jeszcze najważniejsze, że pobór tak dużej ilości wody przez kopalnię „Bełchatów” nie narusza podstawowych zasad zrównoważonego zasilania tego zbiornika, ani nie wywołuje żadnych ujemnych skutków dla miejscowego rolnictwa. W obrębie rozległego leja depresyjnego kopalnia wybudowała ujęcia rezerwowe dla wszystkich użytkowników wód podziemnych. System ten jest elektronicznie sterowany, kontrolowany i zabezpieczony przed jego niepożądanym uszkodzeniem w terenie.

Coś z tym trzeba zrobić

Jak wiadomo KWK Bełchatów, za kilkanaście lat ulegnie likwidacji. Wiele wskazuje na to, że nastąpi to raczej szybciej, aniżeli później. O ile opracowano już koncepcje rekreacyjnego zagospodarowania odkrywkowego wyrobiska górniczego, to o dalszym wykorzystaniu jego systemu odwodnieniowego jest cisza. Oczywiście nie będzie on już potrzebny w tej skali, co obecnie, ponieważ nastąpi zatopienie wyrobiska, a otaczające je studnie nie będą potrzebne do jego odwodnienia. Jednak choćby znacznie mniejsza ilość pobieranej przez ten system wody będzie znaczącym jej uzupełnieniem przynajmniej w tym regionie kraju. Jednak włożony kapitał w jego budowę winien być nadal wykorzystywany. Dziś jeszcze jest czas na zastanowienie się nad tym, jaka ma być jego przyszłościowa użyteczność. Jest też jeszcze czas, na rozpatrzenie wariantowych rozwiązań związanych z innym w przyszłości przeznaczeniem i wykorzystaniem systemu odwodnieniowego KWK Bełchatów.

Branżowe organizacje osiągnęły porozumienie w sprawie reformy sektora rolnego