KOMENTARZ
Nuša Urbančič
Nuša Urbančič jest szefową działu paliw i elektryfikacji w brukselskim biurze Transport & Environment – federacji organizacji działających na rzecz czystego i inteligentnego transportu.
12 grudnia ministrowie energetyki głosowali nad reformą unijnej polityki biopaliwowej, ale nie osiągnęli porozumienia. Zaproponowany przez litewską prezydencję „kruchy kompromis” miał wprowadzić następujące główne zmiany do projektu Komisji: podniesienie limitu na biopaliwa produkowane z upraw spożywczych z 5 do 7%, osłabienie sprawozdawczości w zakresie pośredniej zmiany użytkowania gruntów [ILUC] oraz zaoferowanie państwom członkowskim możliwości wyznaczenia własnych celów dla zaawansowanych biopaliw, które byłyby liczone podwójnie. Transport & Environment było wśród tych organizacji pozarządowych, które żądają bardziej ambitnych reform. Wzywaliśmy kraje UE do wyjścia poza wąski interes lokalnych przemysłów biopaliwowych i wzięcia pod uwagę rzeczywistego wpływu tej polityki na środowisko i ubogie społeczności.
Państwa Unii mają bardzo rozbieżne poglądy w tej kwestii. Błędem prezydencji litewskiej były zbyt poważne ustępstwa w stosunku do przeciwników reformy, a jednocześnie zbytnia powściągliwość wobec jej zwolenników. W rezultacie reforma przepadła w głosowaniu za sprawą nietypowej koalicji pięciu państw, dla których wypracowany kompromis był za mało ambitny (Włochy, Holandia, Belgia, Dania i Luksemburg), i dwóch, dla których zmiany były nadal zbyt ambitne (Polska i Węgry). Te ostatnie wywalczyły od Litwinów wiele ulg, chociażby poprawkę dotyczącą biopaliw wolnych od ILUC – nie do obronienia z naukowego punktu widzenia – a jednak w ostatniej chwili uległy naciskom lobby rolniczego i wycofały się z kompromisu.
Wróćmy jednak do podstaw. Dlaczego UE powinna zreformować swoją politykę biopaliwową? Założeniem tej polityki był ekologiczny charakter biopaliw oraz dostępność na skalę przemysłową biopaliw drugiej generacji. W tej chwili mamy do czynienia ze zgoła odmienną sytuacją. Bez reformy, 8,6% z zakładanego 10% celu zostanie osiągnięte za sprawą biopaliw pierwszej generacji. Do 2020 roku doprowadzi to do dalszych zmian użytkowania gruntów (przekształcenia obszaru wielkości Irlandii na pola uprawne) i emisji szkodliwych gazów na takim poziomie, jak gdyby po unijnych drogach jeździło 29 milionów dodatkowych samochodów. Co więcej, polityka biopaliwowa kosztuje europejską gospodarkę 6 miliardów euro rocznie. Powinniśmy myśleć w kategoriach jakościowych, a nie ilościowych – i zastąpić cele ilościowe zachętami dla najlepszych biopaliw w stylu dyrektywy o jakości paliw (Fuel Quality Directive).
Aby zapobiec reformie, przemysł biopaliwowy zmobilizował się w niespotykanym dotychczas wysiłku lobbystycznym. Warto przyjrzeć się czterem kluczowym argumentom, które wpłynęły na Radę:
1. „Dane dot. ILUC nie mają poparcia naukowego”
Jedną z taktyk przemysłu biopaliwowego jest podkreślanie niepewności danych dot. ILUC. Można by to porównać do sytuacji, w której koncerny tytoniowe próbowałyby odrzucić działania antynikotynowe, argumentując, że nie wiadomo ile dokładnie osób umiera co roku na raka, i odwołując się w tym celu do różnych badań podających różne szacunki, jak też finansując własne badania prowadzące do zaniżonych wyliczeń. Jeśli chodzi o palenie tytoniu, większość prawodawców stara się podejmować kroki zapobiegawcze, ale w kwestii przemysłu biopaliwowego UE chowa głowę w piasek i liczy, że problem ILUC sam się rozwiąże. Całe podejście branży do ILUC powtarza typowe sposoby działania zaprzeczających zmianom klimatycznym.
2. „Przez limit 7% zniknie 200 000 miejsc pracy w rolnictwie i przy instalacjach biopaliwowych w Europie.”
Z badania, które zleciliśmy, wynika, że przy utrzymaniu konsumpcji na obecnym poziomie 4,7%, do końca 2017 przemysłowi biopaliwowemu zwróciłoby się 95% poniesionych inwestycji. Propozycja litewskiej prezydencji zaleca 7% limit w 2020 roku i pozostawia luki prawne, pozwalające na dalsze podnoszenie tej wartości. To ciekawe, w jaki sposób zwiększenie zużycia biopaliw o prawie połowę doprowadzi do likwidacji miejsc pracy w rolnictwie i przy instalacjach biopaliwowych w UE? Poza tym, liczba potencjalnie zlikwidowanych miejsc pracy podawana przez lobby przemysłowe i rolnicze (ponad 200 tysięcy) nie jest poparta żadnymi badaniami. Bez wątpienia obejmuje również tych rolników, którzy uprawialiby ziemię niezależnie od całej polityki biopaliwowej.
3. „Obniżenie limitu uniemożliwi nam osiągnięcie celu 10%”
To zdecydowanie nieprawda. Litewska propozycja umożliwiłaby krajom członkowskim zrealizowanie 12,5% zapotrzebowania na paliwa transportowe przy pomocy surowców odnawialnych. Policzcie ze mną: 7% to konwencjonalne biopaliwa, 2,5% to odnawialna elektryczność (1% pomnożone przez 2,5), 2% to zużyty olej spożywczy (1% pomnożone przez 2), a 1% to inne zaawansowane biopaliwa (0,5% pomnożone przez 2), które już są wprowadzane na rynek. Z raportu CE Delft wynika, że nawet przy limicie dużo poniżej 5% istnieją znacznie bardziej zrównoważone alternatywy, które pozwolą na zrealizowanie zakładanych celów. To nieekologiczna polityka biopaliwowa UE, poprzez zwiększanie emisji CO2, stoi na przeszkodzie osiągnięcia celów klimatycznych – a nie jej reforma.
4. „7-procentowy limit zagraża dostawom paszy dla zwierząt i powoduje, że Unia stanie się bardziej zależna od importu”
Przemysł wydaje się twierdzić, że głównym celem biopaliw jest dostarczanie paszy dla zwierząt, a nie produkcja bioetanolu czy biodiesla. Jeżeli wydaje się to wam nielogiczne – nic dziwnego, bo właśnie takie jest! Nikt nie zaprzecza, że produkcja biopaliw wiąże się z produktami ubocznymi – wszystkie badania modeli ILUC biorą to pod uwagę. Branża paszowa w rzeczy samej popiera 5% limit, bo biopaliwa podnoszą ceny pasz.
I jeszcze jedno zagadnienie. Branża biopaliwowa stara się tworzyć wrażenie, że europejskie zmiany w polityce biopaliwowej pojawiły się znikąd, a przepychanki związane z ILUC są dla nich wielkim zaskoczeniem. Zaczęłam zajmować się tym zagadnieniem na jesieni 2007 roku i mogę was zapewnić, że już wtedy wszyscy wiedzieli o problemie. Już samo prawo z 2009 roku nakazuje przeprowadzenie przeglądu, który uwzględniłby emisje związane z ILUC, by zapewnić odpowiednie rozwiązania dla potencjalnych szkodliwych skutków 10-procentowego celu. Podsumowując: obecna dyskusja nie dotyczy wprowadzenia diametralnych zmian w prawie zaledwie kilka lat po jego przyjęciu. Chodzi o to, żeby polityka skutecznie spełniała swoje początkowe założenia: chroniła klimat i środowisko oraz dawała szanse prawdziwie ekologicznym paliwom.
Zakończę cytatem z informacji prasowej rozesłanej po głosowaniu 12 grudnia przez część lobby bioetanolowego, ePure. Znalazło się w nim następujące życzenie: „Najważniejsza jednak będzie odbudowa zaufania inwestorów, znacznie nadszarpniętego przez zeszłoroczną propozycję Komisji”. To jak drużyna piłkarska, która obarcza sędziego winą za samobója. ILUC zawsze było dla przemysłu etanolowego raczej szansą niż zagrożeniem. W końcu obciążenie klimatyczne powodowane przez etanol, nawet wliczając ILUC, i tak wypada nieźle w porównaniu do biodiesla czy paliw kopalnych. Branża etanolowa postanowiła jednak zawzięcie zwalczać uwzględnianie ILUC i odniosła sukces w przypadku propozycji Komisji z października 2012 r.
Uzyskała też coś innego: 5-procentowy limit na biopaliwa oparte na surowcach spożywczych. W aspekcie spożywczym bioetanol nie wygrywa z biodieslem. W konsekwencji, środek ciężkości debaty przeniósł się na limit spożywczy, a nie ILUC, czego logicznym, ale możliwym do uniknięcia rezultatem, będzie zatrzymanie inwestycji w etanol. Przemysł ponownie dostał starą lobbingową nauczkę: jeżeli odrzucasz najlepsze rozwiązanie, dostajesz w zamian najgorsze.
Jedno jest pewne: ILUC nie zniknie, tak samo jak nie zniknie reforma polityki biopaliwowej. Wszyscy ministrowie i komisarz ds. energii Oettinger, zgadzają się, że w sprawie ILUC trzeba działać. Propozycja została przekazana nadchodzącej greckiej prezydencji. Niech poszuka inspiracji w Parlamencie Europejskim i pośród pięciu państw członkowskich, które 12 grudnia zagłosowały przeciwko reformie ze względu na wspólne dobro.
Polskie tłumaczenie komentarza przygotował Instytut Spraw Obywatelskich. Tłum. A. Szkudłapska.