Zajdler: Dywersyfikacja chroni Europę przed presją ataku zimy na ceny LNG (ROZMOWA)

22 stycznia 2021, 07:30 Energetyka

Jest kilka czynników determinujących wysokie ceny LNG na rynku spot w Azji. Głównym z nich jest mroźna zima. Wysokie ceny LNG mocniej uderzają w uzależnioną od tego paliwa Azję niż zdywersyfikowaną Europę – mówi dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych, partner w ZEL&C, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Robert Zajdler. Grafika: Gabriela Cydejko
Robert Zajdler. Grafika: Gabriela Cydejko

 BiznesAlert.pl: Jakie rodzaje kontraktów na dostawy LNG możemy wyróżnić na przykładzie Polski?

Informację na temat kontraktów podpisywanych przez PGNiG bardziej opierają się na informacjach przekazywanych przez samą spółkę w komunikatach, co oznacza, że nie mamy dokładnej wiedzy dotyczącej ich szczegółów. Początkowe kontrakty oparte były na dostawach bezpośrednio do terminala tzw. Delivery ex Ship (DES) Oznacza to, że sprzedający w pełni odpowiadał za załadunek transport i rozładunek towaru w porcie wskazanym przez nabywcę. Sprzedający w tym przypadku bierze na siebie pełną odpowiedzialność za dostarczenie LNG, łącznie z ujęciem różnych ryzyk, które mogą pojawić się podczas transportu. Taka formuła powoduje, że odbiorca nie ponosił ryzyka oraz miał pewność wykorzystania odpowiedniego metanowca, zgodnego z możliwościami technicznymi terminala LNG, natomiast z drugiej strony pozbawiony został elastyczności, np. związanej z brakiem zapotrzebowania na ten gaz w danym momencie w czasie. Tutaj dostawy były jasno określone harmonogramami tworzonymi z długoterminowym wyprzedzeniem przy zachowaniu pewnej elastyczności kontraktowej.

Dzisiaj natomiast większość nowych kontraktów wydaje się być podpisywana w formule elastycznej tzw. Free on Board (FOB), czyli takiej, w której to kupujący odpowiada za zorganizowanie transportu, ubezpieczenia, załogi, wytyczenia trasy itp. To niesie za sobą pewne ryzyko związane z działaniami nieplanowanymi, pogodą czy inną sytuacją, która może wydarzyć się w czasie transportu. Gaz w momencie załadunku jest już własnością odbiorcy. I tutaj już pojawia się pewna przewaga, ponieważ to kupujący decyduje, gdzie chce skierować swój ładunek gazu: czy będzie to terminal LNG w Świnoujściu, czy jakieś inne miejsce na Ziemi, w którym zapotrzebowanie na gaz jest duże, a przez to cena znacznie wyższa niż ta, w której firma sama kupiła gaz. Tak często się dzieje w przypadku hiszpańskich terminali i powiązanych z nimi dostawców LNG. Kiedy w Europie nie ma wysokich cen LNG a zapotrzebowanie jest pokryte, a więc opłacalność jest niższa niż w Azji, wtedy ten ładunek kieruje się właśnie tam lub w inne miejsce, w którym można dany ładunek sprzedać z większym zyskiem. Formuła FOB tworzy tak zwany rynek spot, czyli rynek obrotu wtórnego LNG. On otwiera także możliwość wymiany metanowcami. I tutaj podam przykład. Jeżeli firma odbierająca gaz z terminala eksportowego w USA znalazła klienta w Korei Południowej może wymienić się z firmą, która odebrała gaz z terminala LNG w Australii przeznaczonego dla klienta np. w Holandii. Takie rozwiązanie pozwala na znaczne skrócenie dostawy do klienta końcowego a przez to, do zaoszczędzenia znacznych środków związanych z transportem tego surowca. Kontrakty w formule FOB dla PGNiG są też powiązane ze strategią spółki przedstawioną kilka lat temu, która polegała na wejściu w rynek obrotu LNG poprzez biuro spółki w Londynie. Dzięki temu stworzono w PGNIG kompetencje, aby móc funkcjonować na tym rynku wtórnym handlu LNG.

PGNiG poza kontraktami długoterminowymi działa właśnie na rynku spot, poprzez uzupełnianie tych dostaw w przypadku, gdy cena jest niska tak jak było to w okresie wiosny-lata 2020 roku.

Czy można powiedzieć coś o różnicach cenowych obu formuł kontraktów?

Jest różnica pod względem wyceny ryzyka, transportu, gazyfikacji, regazyfikacji wszystkich pozostałych działań wymaganych w toku dostawy. Jednak nie można jasno określić jaka jest różnica w cenach. W przypadku FOB zależy wszystko od dostępności statków, a co za tym idzie ich ceny. Potem w czasie transportu wpływ ma pogoda. Jeżeli transport trwa dłużej niż zakładany przez kupującego, wtedy trzeba uiścić dodatkowe opłaty za czarter. Na pewno jednak koszt elastyczności też jest wliczony w cenę. Inaczej wyceniane są dostawy dużych wolumenów w długim okresie czasu, bo daje to stabilność i bezpieczeństwo dla producenta.

Ostatnio notowane są rekordowo wysokie ceny LNG w Azji. Z czego wynikają i czy przekładają się na ceny LNG w Europie?

Na rynku gazu, szczególnie w okresie zimowym, kluczowa jest temperatura za oknem. Im niższa, tym większe pojawia się zapotrzebowanie na błękitne paliwo. Obecnie obserwujemy znaczące spadki temperatur w Azji. I to jest pierwszy czynnik.

Drugim czynnikiem jest duże uzależnienie od LNG największych odbiorców tego paliwa na świecie, czyli Japonii, Chin oraz Korei Południowej. W tych państwach obecnie widzimy atak mroźnej zimy. On przekłada się na wzrost konsumpcji.

Uzależnienie Azji od LNG odróżnia ten rynek od Europy, w której poza LNG mamy również rozbudowane systemy gazociągów. W przypadku dużego zapotrzebowanie możemy uzupełniać dostawy gazu z Norwegii, Algierii, Azerbejdżanu czy Rosji. Japonia czy Korea Południowa takich alternatyw nie mają. Trzecim czynnikiem jest fakt, że pomimo pandemii COVID-19, w Azji nie został odnotowany radykalny spadek aktywności przemysłu, a więc i zapotrzebowania na energię, tym samym nie widać znacząco zmniejszonego zapotrzebowania na LNG.

Czwartym elementem rzutującym na obecną sytuację na rynku LNG są problemy producentów. Kłopoty pojawiły się w Australii, która jest jednym z głównych eksporterów LNG do Azji, mamy problemy terminala LNG w Norwegii, który ponad rok ma być wyłączony z użytku, są kłopoty czasowe z terminalami w USA związanymi z huraganami. To wszystko wpływa na to, że w okresie dużego popytu brakuje podaży.

Ostatnim punktem, który chcę wspomnieć i który również wyróżnia Europę od państw Azji jest rozbudowana sieć magazynów gazu. Europa już pod koniec lata zapełniła magazyny gazu znajdujące się na jej terytorium praktycznie w 100 procentach. To powoduje, że w obliczu ryzyka cenowego związanego ze wzmożonym popytem jesteśmy w stanie przetrwać go w jakiejś części na gazie z podziemnych magazynów, mniej zależąc od zmiennych cen na rynku spot. W Japonii takich magazynów jest niedostateczna ilość, oprócz tych zlokalizowanych przy terminalach LNG. Tak więc ceny spot LNG mogą wzrosnąć również w Europie w przypadku dłuższej zimy obfitującej w niskie temperatury, jednak w naszym przypadku mamy kilka alternatyw, z których możemy skorzystać aby nie mieć tak dużej zależności od wysokich cen rynku spot, jak ma to miejsce w Azji.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Jakóbik: Układ Polska-Ukraina-USA na zakup LNG?