USA radzą Grekom zrezygnować z Turkish Stream. „To manipulacja”

11 maja 2015, 08:17 Alert

(AP/Kathimarini/Reuters/Teresa Wójcik)

Tranzyt gazu przez Grecję - projekty. Grafika: Breugel.

Stany Zjednoczone wezwały 8 maja Grecję do rezygnacji z udziału w nierealnym („iluzorycznym”) projekcie Turkish Stream i pozostania przy realnym projekcie Transadriatyckiego Gazociągu TAP. To jedyny widoczny efekt wizyty w Atenach specjalnego wysokiego przedstawiciela Departamentu Stanu Amosa Hochsteina.

Po zakończonych rozmowach 8 maja z greckim ministrem energetyki Panagotisem Lafazanisem, Hochstein przekazał mediom , że obie strony „zgodziły się, że trzeba poświęcić uwagę projektowi, który jest już gotowy, czyli projektowi Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) stanowiącemu przedłużenie realizowanego Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP)”.

Hochstein zwrócił Atenom uwagę na „twarde realia”: powiedział, że projekt Turkish Stream nie istnieje, ponieważ nie ma rządowego porozumienia między Turcją i Rosją w tej sprawie, ani nie powołano konsorcjum do realizacji tego projektu. Koncepcja prezentowana Atenom przez Kreml istnieje wyłącznie werbalnie, w deklaracjach.” Realnie – podkreślił amerykański dyplomata – „należałoby poczekać na dalszy rozwój tej koncepcji. Tymczasem Grecja jest formalnym uczestnikiem międzyrządowego układu w sprawie budowy TAP”.

Odrębne oświadczenie po rozmowach z amerykańskim politykiem przedstawił Lafazanis, podkreślając, że rząd w Atenach pragnie umocnić więzi łączące go z Rosją i że będzie kontynuować prace nad realizacją rosyjskiego projektu Turkish Stream. „Uważamy, że to jest projekt korzystny dla Grecji” – powiedział minister Lafazanis agencji Reuters.

Hochstein w Atenach odbył również rozmowę z greckim premierem Aleksisem Tsiprasem, a w wywiadzie udzielonym agencji AP przed tą rozmową powiedział, że Grecja będzie znacznie bardziej atrakcyjna dla zachodnich inwestorów, jeśli pomoże zmniejszyć zależność Europy od rosyjskiego gazu. Czyli możliwe jest, że odmówi udziału w projekcie Turkish Stream i ten dodatkowy odcinek rosyjskiej magistrali nie wejdzie na terytorium Grecji.

W rozmowie z Tsiprasem Hochstein bez ogródek podkreślił, że interesy Moskwy nie są zgodne z finansowymi potrzebami Aten, zaś planowany Turkish Stream jest projektem politycznym, nie ekonomicznym. Ten wątek rozmowy z premierem Grecji może wskazywać, że Waszyngton zamierza w greckiej rozgrywce użyć – nawet bezpośrednio – nacisków finansowych na wierzycieli Aten. Zwracają na to uwagę AP i Fox News, a przede wszystkim grecka opozycja, zarówno PASOK, jak i Nowa Demokracja.

Tymczasem analitycy w Ankarze i Stambule zwracają uwagę, że sytuacja Turkish Streamu jest co najmniej niejasna, a strona rosyjska dokonała tu dużej manipulacji. W ostatni czwartek, 7 maja, szef Gazpromu Aleksiej Miller po rozmowie z tureckim ministrem energetyki Tanerem Yildizem oznajmił, że „doszło do skutku porozumienie w sprawie budowy Turkish Stream i rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu dla Turcji w grudniu 2016 r.” Jednakże strona turecka takich decyzji nie potwierdziła. Ekspert turecki Kadir Has Ediger powiedział tureckiej agencji medialnej Anadolu, że Ankara oficjalnie nie potwierdziła oświadczenia Millera, które jest „manipulacją dyktowaną przez Kreml”.

Analityk rynku paliwowego politechniki w Stambule, Ali Arif Akturk, potwierdził, że technicznie jest możliwe, aby zakończyć budowę Turkish Stream w terminie przed końcem 2016 r., ponieważ odcinek przez Morze Czarne może być gotowy w ciągu sześciu miesięcy. Jednak budowa tego projektu nie może się rozpocząć przed zawarciem oficjalnego porozumienia między rządami Turcji i Rosji. Tymczasem nic nie wskazuje, aby takie porozumienie było przygotowywane. Doradca ministerstwa energii w Ankarze Kadu Hefizuogly powściągliwie ocenił, że rozmowy Millera z Yildizem miały charakter konsultacji i ewentualne porozumienie międzyrządowe w sprawie South Streamu „musi jeszcze poczekać”.

O tej sytuacji Hochstein był poinformowany, gdy prowadził rozmowy w Atenach. Nie jest jasne, na co liczy neokoministyczny rząd Tsiprasa.