W pierwszej połowie 2018 roku zużycie węgla przez amerykańskich producentów energii elektrycznej było najniższe od 1983 roku i spadło z 312 milionów ton w analogicznym okresie roku 2017, do poziomu 298 milionów ton w roku bieżącym. Zdaniem Johna Kempa, analityka rynku Agencji Reuters, z danych opublikowanych w raporcie EIA Electric Power Monthly, gaz ziemny coraz częściej okazuje się być głównym węglowodorem energetycznym w USA.
Według informacji podanych przez Kempa, całkowity wolumen produkcji energii elektrycznej w Stanach Zjednoczonych wzrósł w pierwszych dwóch kwartałach bieżącego roku o blisko 5 procent. Natomiast poziom wytwarzania mocy z węgla zmniejszył się o prawie 6 procent. Oznacza to, że w Stanach Zjednoczonych, w pierwszej połowie roku ilość energii pochodzącej z węgla spadała z 273 GW na koniec czerwca 2016 i 262 GW na koniec czerwca ubiegłego roku, do 246 GW na koniec czerwca 2018 roku.
Znaczenie węgla jako opału energetycznego maleje od kilku dziesięcioleci; większość elektrowni opalanych węglem starzeje się i jest droga w utrzymaniu, co dodatkowo potęgują koszty związane z ich dostosowaniem do zaostrzonych przepisów dotyczących emisji CO2. Pojawienie się na rynku taniego i dostępnego w dużych ilościach gazu łupkowego przyspieszyło deprecjację węgla i spowodowało wzrost o 17 procent wolumenu mocy pochodzącej z błękitnego paliwa w amerykańskich sieciach.
Z danych pochodzących z raportu EIA z ubiegłego miesiąca wynika, że w amerykańskim sektorze energii elektrycznej w 2017 roku wykorzystano 661 milionów ton węgla. Była to najniższa zanotowana ilość węgla zużytego od 1983 roku. W ubiegłym roku wykorzystanie węgla w sektorze elektroenergetycznym wyniosło 36 procent, czyli było o 376 milionów ton niższe niż w 2008 roku, kiedy to produkcja energii z węgla w USA osiągnęła najwyższy poziom, oświadczyła EIA.
Oilprice.com/Roma Bojanowicz