(Interfax/Wojciech Jakóbik)
Polska spółka PKN Orlen przyznała oficjalnie, że prowadzi rozmowy na temat kontraktu o dostawach ropy z Iranu. Tymczasem Saudyjczycy oferują nowe rabaty cenowe klientom w Europie. Rywalizacja o europejski rynek może się zwrócić Polakom w niższych cenach dostaw.
5 czerwca 2016 roku Saudi Aramco poinformowało, że zmienia politykę cenową w Europie i Stanach Zjednoczonych. Na rynku europejskim ma dojść do obniżki cen, a w USA do podwyżki. Stosowne listy w tej sprawie zostały już wysłane do klientów, a więc także do PKN Orlen, który podpisał w maju umowę na dostawy saudyjskiej ropy do końca roku. Od 1 maja do 31 grudnia 2016 roku rafinerie w Polsce, Czechach i na Litwie odbiorą 200 tysięcy ton saudyjskiej ropy miesięcznie.
Obniżka proponowana przez Saudi Aramco ma wynieść 10 centów na baryłkę w regionie śródziemnomorskim i 35 centów w Europie Zachodniej. Ceny w USA mają wzrosnąć o 0,10 dolara za tę samą ilość. Po zniesieniu sankcji Iran zamierza dokonać ponownego podboju rynku europejskiego. Chce zwiększyć eksport z obecnych 400 do 700 tysięcy baryłek na dzień. Rywalizacja z Rijadem była jednym z powodów braku owoców szczytu kartelu naftowego OPEC. Obie strony nie godzą się na ograniczenie wydobycia w celu ręcznego sterowania cenami, bo zajęte są walką o rynki na czele z europejskim. Nie ma jednak informacji o tym, na jaką obniżkę mogą liczyć kraje Europy Środkowej i Wschodniej, z których jedynym posiadaczem kontraktu jest Polska. Dostawami saudyjskiej ropy z naszego kraju będą zasilane rafinerie w Czechach i na Litwie.
PKN Orlen przyznał, że prowadzi rozmowy o dostawach ropy naftowej z Iranu. – Zależy nam, by mieć szeroki krąg dostawców – powiedział prezes Wojciech Jasiński. Na rosnącej konkurencyjności polskiego rynku straci przede wszystkim główny dostawca, czyli rosyjski Rosnieft. Polakom zwróci się inwestycja w naftoport: w cenach i zmniejszeniu zależności od jednego kierunku dostaw.
Tymczasem cena ropy naftowej ponownie wzrosła powyżej 50 dolarów za baryłkę. W odpowiedzi na kontynuację wzrostu cen wzrosła ilość wiertni na polach naftowych w USA – o 9 sztuk do 325 w sumie, jak podaje Baker Hughes.