Szulc: Ustawa o zapasach jest potrzebna, ale najlepiej jest oszczędzać energię (ROZMOWA)

29 sierpnia 2022, 07:25 Ciepłownictwo

Zdając sobie sprawę z tego, że odpowiedzialność za zaopatrzenie w energię i ciepło spoczywa na państwie, a częściowo również samorządach, to obowiązek gromadzenia zapasów paliw wynikający z zapisów w rozporządzeniu resortu klimatu, jest właściwym narzędziem. Jednak zamiast produkować i dostarczać coraz więcej energii i ciepła, martwić się o coraz większy koszt jego wytwarzania i tworzenia zapasów, lepiej mniej ich zużywać – mówi Waldemar Szulc, dyrektor biura Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

ZE PAK. Fot. Mirosław Perzyński/BiznesAlert.pl
ZE PAK. Fot. Mirosław Perzyński/BiznesAlert.pl

BiznesAlert.pl: Co z punktu widzenia polskiej energetyki oznaczają zapisy noweli o zapasach obowiązkowych?

Waldemar Szulc: Wytwórcy energii ze zrozumieniem odnoszą się do inicjatywy zmiany przepisów rozporządzenia dot. tworzenia i utrzymywania zapasów paliw. Z uwagi na narastające, poważne trudności i ograniczoną dostępność paliw oraz rosnące koszty ich zakupu, branża apeluje jednak o takie rozwiązania, które pozwolą na prowadzenie nieprzerwanej działalności w zakresie dostaw energii i ciepła, możliwość zapewnienia stabilnych dostaw do odbiorców końcowych, zwłaszcza w okresie zimowym oraz takie które pozwolą na rentowność prowadzonej działalności.

Przede wszystkim należy zauważyć, iż koszty utrzymania nowych poziomów zapasów obowiązkowych będą obciążały przedsiębiorstwa energetyczne. W OSR do projektu rozporządzenia oszacowane te koszty na poziomie 442 mln zł. Jednakże, uzupełnienie zapasów zgodnie z proponowanymi w projekcie nowymi zasadami, z uwzględnieniem aktualnie wysokich i ciągle rosnących cen węgla, może oznaczać koszt finalny na poziomie nawet kilku mld zł. Taki wzrost kosztów nie jest w interesie wytwórców energii i ciepła oraz ich klientów – odbiorców tych nośników.

Z tego powodu, zwracamy uwagę na uwzględnienie faktycznej sytuacji w dostępności węgla, jego kosztu pozyskania i sugerujemy zracjonalizowanie proponowanych zasad, tak aby nowe wymagania na nadchodzący okres jesienno–zimowy, nie generowały nadmiernych kosztów i obciążeń po stronie wytwórców. Podkreślamy, zwłaszcza potrzebę ścisłej współpracy przedsiębiorstw wytwórczych energii elektrycznej i ciepła z operatorami tych rynków i odbiorcami.

Zwracamy także uwagę, że wypełnienie istotnie zwiększonych obowiązków utrzymywania zapasów nie jest możliwe w krótkim czasie, biorąc pod uwagę ograniczoną podaż a także ograniczenia infrastrukturalne dostarczania tego paliwa z innych niż dotychczas źródeł i kierunków. W naszej ocenie, mamy do czynienia z warunkami w dużej mierze niezależnymi od nas, niemożliwymi do w pełni elastycznego zarządzenia, nawet za cenę wysokiego kosztu.

Z tego względu, nie znajdujemy uzasadnienia, aby ryzyka utrzymania istotnie zwiększonego poziomu zapasów w takich warunkach były dodatkowo przedmiotem kar nakładanych na wytwórców w sytuacji gdy poziom wymagany wg. projektowanego rozporządzenia nie będzie możliwy do utrzymania. Warto także przypomnieć, że wiele jednostek wytwórczych uczestniczy także w rynku mocy i jest zobowiązany do dostaw mocy w okresach zagrożenia pod rygorem bardzo dotkliwych kar. Oczekujemy na ponowną analizę proponowanych zasad gromadzenia i utrzymywania zapasów oraz terminy wejścia nowych wymagań w życie.

Jak poważne jest ryzyko, że spełnienie wymagań będzie niemożliwe?

Wraz ze zwiększeniem wymaganego poziomu zapasów, rośnie ryzyko niedotrzymania ustalonych wskaźników w poszczególnych miesiącach. Utrzymanie nałożonych wskaźników zapasów obowiązkowych jest obwarowane karami za ich niedotrzymanie. Każdy wytwórca zrobi wszystko co w jego mocy aby zapasy były dotrzymane. W praktyce prognozowane przez wytwórcę zużycie paliwa może jednak ulegać istotnym zmianom, ograniczenia mogą pojawić się po stronie infrastruktury do transportu, a także po stronie podaży węgla. Nie wszystkie warunki zależą wyłącznie od wytwórców. Należy natomiast wyraźnie podkreślić, że brak wymaganego nadmiaru w gromadzeniu zapasów u jednego czy dwóch wytwórców, nie oznacza automatycznie braku ciągłości w dostawach energii czy ciepła dla odbiorców. Z naszego punktu widzenia, w obecnej sytuacji, ważne jest wsparcie polityczne w usuwaniu barier i ograniczeń w pozyskiwaniu paliw ze źródeł krajowych i zagranicznych. Apelujemy także, aby w tych trudnych warunkach gospodarczych nie kreować rozwiązań, które będą źródłem dodatkowych kosztów i pogorszenia rentowności przedsiębiorstw energetycznych.

Co proponowane zapisy mogą oznaczać w kontekście perspektywy wzrostu cen energii dla gospodarstw domowych?

Zwiększenie kosztów utrzymywania zapasów węgla bezpośrednio wpływa na wzrost kosztu zmiennego wytwarzania energii, a tym samy cenę oferowaną przez wytwórcę na rynku hurtowym. Wytwórcy nie są stroną umów z odbiorcami w gospodarstwach domowych. To jak zmienią się ceny dla konsumentów zależeć będzie od spółek obrotu energią, które muszą uwzględnić zmiany ceny hurtowej energii i inne pozostałe koszty i obciążenia, przygotowując taryfę do zatwierdzenia przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Wytwórcy będą chcieli przenieść zwiększone koszty wytworzenia ciepła w jego cenie. Taryfa ze zwiększonymi kosztami wytworzenia musi być również wcześniej zatwierdzona przez prezesa URE. W jaki sposób jednak te koszty zostaną uwzględnione w taryfie na energię elektryczną i taryfę ciepła dla gospodarstw domowych? To pytanie należy skierować do prezesa URE.

Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie zaapelowała o odroczenie wdrożenia proponowanych przepisów do czerwca 2024 roku. Czy jest to również stanowisko Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie?

Wiemy, że Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie wystąpiła o przesunięcie wprowadzenia nowych regulacji dla obszaru ciepłownictwa o co najmniej rok. Również my w naszych uwagach wysłanych w trakcie oficjalnych konsultacji rozporządzenia zwracaliśmy uwagę, że ten sezon, i być może przyszły, będzie wyjątkowo trudny szczególnie dla firm ciepłowniczych. Podwyższenie wymagań stworzy dodatkowe ryzyko kar dla tych przedsiębiorstw. Jako energetyka zawodowa wskazywaliśmy na potrzebę kilku korekt w tym rozporządzeniu. Gdyby były one uwzględnione, nie wnioskowalibyśmy o przesunięcie terminu ich wprowadzenia dla naszego obszaru. Ale gdyby rozporządzenie miałyby być wprowadzone w takim kształcie, jak w publicznie konsultowanym projekcie, wówczas uważalibyśmy, że dobrze by było przesunąć to w czasie co najmniej o rok, bo najbliższy sezon jesienno-zimowy będzie trudny również dla energetyki zawodowej.

Na ile konieczne jest wprowadzanie obowiązku gromadzenia zapasów paliw? Czy w dłuższej perspektywie nie byłoby rozsądniej wdrożyć regulacje dotyczące oszczędzania energii przez odbiorców?

Utrzymywanie koniecznych zapasów paliwa w celu zapewnienia ciągłości dostaw energii elektrycznej i ciepła powinno być normalnym elementem tego biznesu. Przedsiębiorstwa we własnym interesie powinny utrzymać zdolności produkcyjne energii i ciepła. Zdając sobie sprawę z tego, że odpowiedzialność za zaopatrzenie w energię i ciepło spoczywa na państwie, a częściowo również samorządach, to obowiązek gromadzenia zapasów paliw wynikający z zapisów w rozporządzeniu MKiŚ, jest właściwym narzędziem. Uważam, że sam ten przepis jest słuszny, bo świadomość wśród ludzi zarządzających firmami energetycznymi jest duża, ale nie zawsze. Jeśli ktoś zlekceważy ryzyko, to stworzy niepotrzebne zagrożenie i szereg negatywnych skutków.

Niezależnie od tego mamy kwestię potrzeby oszczędzania energii. Bo zamiast produkować i dostarczać coraz więcej energii i ciepła, martwić się o coraz większy koszt jego wytwarzania i tworzenia zapasów, lepiej mniej jej zużywać. Tak byłoby najlepiej, przyniosłoby to największe korzyści dla konsumentów. Jednak w poprzednich latach zachęty do oszczędzania energii w sferze publicznej były artykułowane, ale nieskutecznie – zużycie z roku na rok rosło, a chęć poprawy komfortu energetycznego konsumentów wzrastała, korzystamy coraz więcej z różnych urządzeń elektrycznych. Energia była zbyt tania w stosunku do innych kosztów ponoszonych przez gospodarstwa domowe. Można to porównać do kosztu abonamentu telefonicznego w rodzinie czteroosobowej mieszkającej w bloku do kosztu energii elektrycznej. Koszt energii był zdecydowanie niższy niż abonamenty, gdzie w obu przypadkach potrzebna jest infrastruktura, a w przypadku energii dochodzi jeszcze wiele kosztów zmiennych wytworzenia energii. Teraz ze względu na to, co dzieje się na rynkach energii, nie potrzebujemy apeli o większe oszczędności, ponieważ każdy konsument sam wie jakie korzyści odniesie w związku z tym, że będzie oszczędzać. To najlepsza droga, bo nawet ograniczenie swojego zużycia tylko o 10 procent w efekcie własnych świadomych działań, da ogromne oszczędności paliw, dzięki czemu możemy uniknąć ograniczeń w dostawach energii i ciepła w najbliższym sezonie jesienno-zimowym. Rosnące koszty na pewno zmotywują wszystkich do oszczędności.

Rozmawiał Michał Perzyński