(Polska Agencja Prasowa)
Walka z powodującą smog tzw. niską emisją nie powinna być walką z węglem jako paliwem stosowanym do ogrzewania domów – przekonują sprzedawcy węgla opałowego, postulując rozwiązania systemowe dotyczące m.in. certyfikacji paliw i kotłów oraz nadzoru i kontroli spalania.
O zagrożeniach i perspektywach polskiego rynku węgla opałowego, którego wielkość szacowana jest na ok. 10-12 mln ton tego surowca rocznie, sprzedawcy i producenci węgla dyskutowali w piątek w Wiśle (Śląskie) podczas dorocznej konferencji zorganizowanej przez Izbę Gospodarczą Sprzedawców Polskiego Węgla. Prezesem Izby na kolejną kadencję został ponownie Adam Gorszanów.
– Naszym celem jest doprowadzenie do równouprawnienia węgla we wszystkich wdrażanych w Polsce projektach ekologicznych; mamy argumenty na to, że walka ze smogiem czy promowanie odnawialnych źródeł energii nie muszą być równoznaczne z wyeliminowaniem węgla” – powiedział PAP prezes.
Izba, skupiająca blisko 120 podmiotów dostarczających na rynek ok. 80 proc. polskiego węgla opałowego, postuluje wprowadzenie rozwiązań prawnych i technologicznych, gwarantujących spalanie węgla w sposób nieszkodzący środowisku. Chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie mułów i tzw. flotów, czyli węgla najgorszej jakości, a także respektowanie norm jakościowych, zarówno jeśli chodzi o paliwo, jak i kotły do jego spalania oraz sposoby spalania.
Krokiem w tym kierunku było uchwalenie w 2014 r. ustawy o systemie monitorowania i kontroli jakości paliw, do której jednak wciąż nie wydano niezbędnych rozporządzeń wykonawczych, dotyczących m.in. metod pobierania próbek węgla oraz wymagań jakościowych dla paliw stałych. Środowisko sprzedawców węgla postuluje systemowe rozwiązania, porządkujące rynek, widząc w tym szansę na stabilizację sprzedaży.
– Rozwiązanie systemowe rozumiemy jako kompleks ustaw i mechanizmów, takich jak certyfikacja paliw i kotłów oraz ścisły nadzór i kontrola, dotyczące zarówno jakości paliw, jak i sposobów ich spalania, a także system zachęt do wymiany kotłów, monitorowanie efektywności wydawanych na te cele publicznych pieniędzy oraz edukowanie społeczeństwa – wyjaśnił Łukasz Horbacz z zarządu Izby.
Punktem wyjścia miałyby być regulacje, prowadzące do natychmiastowej eliminacji spalania śmieci w domowych kotłach; nie ma w tym zakresie precyzyjnych statystyk, jednak znawcy rynku szacują skalę spalania odpadów w lokalnych paleniskach nawet na 2 mln ton rocznie – średnio ok. 300 kg rocznie na każdy kocioł węglowy u indywidualnego lub komunalnego odbiorcy.
Sprzedawcy węgla opowiadają się też za wyeliminowaniem z lokalnych palenisk mułów i flotów węglowych, a stopniowo także drewna i węgla brunatnego, których spalanie powoduje większą emisją szkodliwych związków niż w przypadku węgla kamiennego.
Inny kierunek to odpowiednie regulacje dotyczące kotłów, idące w kierunku spełnienia unijnej normy zawartej w tzw. dyrektywie ecodesign, zgodnie z którą od 2020 r. nie będzie możliwości sprzedawania kotłów o wyższej niż dozwolona emisji zanieczyszczeń. Postulowane jest także stosowanie elektrofiltrów, zarówno tych zlokalizowanych między kotłem a kominem, jak i – docelowo – filtrów montowanych na kominach.
– Uzupełnieniem systemu musi być ścisły nadzór i kontrola, zarówno na etapie produkcji i dystrybucji paliwa (…), jak i jego wykorzystywania. Z tym wiążą się dotkliwe kary za dystrybucję paliw niespełniających norm. Nadzoru wymaga też korzystanie z paliwa – można kontrolować popiół, na wzór niemiecki, czy kontrolować spaliny, na wzór czeski – wyliczał Horbacz, zaznaczając, że wszystkie te rozwiązania wymagałyby szczegółowych regulacji.
Bez takich działań – wskazują przedstawiciele sprzedawców węgla – rynek węgla opałowego, obecnie dość stabilny, z deficytem krajowej produkcji szacowanym na 2-3 mln ton, może się kurczyć. Jednym z powodów jest podpisana jesienią ubiegłego roku tzw. ustawa antysmogowa, dająca regionalnym sejmikom prawo określania uchwałami rodzaju i jakości stosowanych w danym regionie paliw stałych, a także parametry techniczne urządzeń do spalania.
– Przyszłość węgla opałowego jest dziś w rękach sejmików. Miejmy nadzieję, że nie pójdą na skróty i nie zakażą palenia węglem – powiedział Horbacz, nawiązując m.in. do uchwał podejmowanych w tej sprawie przez sejmik małopolski.
Obecnie resorty środowiska i energii pracują nad rozwiązaniami służącymi ograniczeniu tzw. niskiej emisji. Rozważane jest m.in. wprowadzenie świadectwa jakości dla paliw stałych (nie tylko węgla kamiennego, ale też np. brunatnego i, być może, biomasy), eliminacji mułów węglowych z sektora socjalno-bytowego (z zachowaniem okresów przejściowych) oraz określenia standardów emisyjnych dla kotłów węglowych.
– Chcemy oferować na rynku dobry węgiel, spalać go w certyfikowanych urządzeniach, stosując wszystkie możliwe narzędzia pozwalające ograniczyć emisję – podsumował prezes Gorszanów.
Z danych Izby wynika, że średnie wydatki czteroosobowego gospodarstwa domowego w Polsce na energię to ok. 1370 euro rocznie (12 proc. domowego budżetu), wobec 2850 euro średnio w UE (średnio 6 proc. budżetu Europejczyka). Pod względem wielkości wydatków daje to Polsce dziewiąte miejsce w Europie. Szacuje się, że węgiel jako paliwo stosuje ok. 3,5 mln polskich gospodarstw domowych. Ok. 3,5 mln ton węgla do ogrzewania domów pochodzi z importu, ok. 2,7 mln ton dostarcza Kompania Węglowa, 2,4 mln ton Katowicki Holding Węglowy, a 1,4 mln ton spółka Tauron Wydobycie.