Przeanalizowałam światowe ceny węgla na przestrzeni ostatniego roku. Okazuje się, że covidowa zapaść gospodarcza bardzo różnie obeszła się z czarnym złotem i jego producentami – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Węgiel drożeje
Jeśli spojrzeć na dwa węglowe bieguny, czyli europejskie porty ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) oraz południowoamerykański Richards Bay, to laik może dostać zawrotu głowy, bo pozornie wykresy te są ze sobą sprzeczne. O ile bowiem od zeszłego roku falują symetrycznie (czyli oba spadają lub rosną), tak teraz ceny w RPA idą w górę podczas gdy w Europie spadają. Jeszcze 22 października tona węgla w ARA kosztowała 58,22 dolarów, podczas gdy 9 listopada było to już jedynie 51,25 dolarów. Przy czym warto zaznaczyć, że nie jest to jakiś gigantyczny spadek w porównaniu do cen sprzed roku, a więc sprzed pandemii koronawirusa, ponieważ 11 listopada 2019 roku. Tona w ARA kosztowała 56,35 dolarów. A w pandemii ceny były już znacznie niższe niż obecne, bo oscylowały momentami nawet wokół 47 dolarów za tonę.
W RPA węgiel jest droższy i dziewiątego listopada tego roku trzeba było płacić za tonę 65,85 dolarów, podczas gdy 11 listopada 2019 r. było to 69,05 dolarów, a więc niemal tyle samo. A w szczycie pandemii, 21 kwietnia tego roku surowiec z RPA był tańszy od tego z ARA i kosztował 48,95 dolarów za tonę podczas gdy indeks europejski wskazywał tego dnia 56,35 dolarów (13 lipca mieliśmy powtórkę odwróconych trendów). Teraz w RPA popyt zaczął rosnąć szybciej niż w Europie, która zmaga się z drugą falą koronakryzysu i nie wiadomo, jak to się skończy (np. w Polsce nie ma ostatecznej decyzji o tym, czy będzie narodowa kwarantanna czy nie). W górę poszły też ceny węgla w Australii. W tamtejszym porcie Necastle cena wysokiej jakości węgla energetycznego wzrosła o 11 procent z 50 dolarów za tonę, czyli poziomu, wokół którego oscylowała od maja, do 55,50 dolarów za tonę. I to właśnie w dobie pandemii widać chyba jeszcze bardziej niż na co dzień zróżnicowane podejście do węgla.
W takiej na przykład Australii kończy się budowa kontrowersyjnej kopalni Carmichael, która będzie dostarczała węgiel Hindusom. Jak przypomina „Forbes” zakład Carmichael o wartości 2 miliardów dolarów był przedmiotem trwających od dekad protestów działaczy na rzecz ochrony środowiska, ale hinduska grupa Adani postawiła na swoim. Pierwsze dostawy do Indii zostaną zrealizowane w przyszłym roku, początkowo będzie to 10 mln ton rocznie. Warto przypomnieć, że przeciwko projektowi występowały organizacje ekologiczne z całego świata, a krytykowany za udział w inwestycji (budowa połączenia kolejowego) był nawet Siemens. Ta gigantyczna inwestycja nie jest jednak jedynym dowodem na to, że węgiel w skali globalnej wcale nie jest w całkowitym odwrocie.
„Forbes” zwraca uwagę, że nowa spółka węglowa, którą z kolei może stworzyć BHP, mogłaby zacząć od posiadania kopalni Mt Arthur w Nowej Południowej Walii i kilku mniejszych kopalni w Queensland. Odbija się również cena węgla koksowego, czyli bazy do produkcji stali. Surowiec typu hard w Australii podrożał już od września o 28 procent – ze 108 do 139 dolarów za tonę. A zdaniem analityków Morgan Stanley może to nie być koniec, ponieważ „ożywienie popytu nie zostało jeszcze wycenione”. Zwłaszcza, że chiński popyt powinien jednak zapewnić wsparcie cenowego odbicia. Z kolei bank inwestycyjny UBS, jak pisze „Forbes” ma niezłe prognozy zarówno dla surowca energetycznego, jak i koksowego. Zdaniem analityków tej instytucji węgiel energetyczny w latach 2021-2023 będzie drożał odpowiednio do 65, 68 i 70 dolarów za tonę. Z kolei węgiel koksowy w przyszłym roku powinien dojść do 145 dol. za tonę, a w następnych latach nawet do 150 dolarów.
Na początku października Argus specjalizujący się w analizie cen i trendów węglowych również zauważył lepszy klimat dla węgla, zwłaszcza koksowego, podkreślając, że promocje z lipca i sierpnia należy uznać już za nieaktualne. „Rzeczywisty popyt na rynku spot w Europie nadal pojawiał się powoli, ale walcownie są chętne do wykorzystania wszystkich zakontraktowanych wolumenów, a niektóre z nich szukają postępu w zakresie ładunków. Jeden z dostawców powiedział, że istnieje element rosnącego popytu, ale także niepewność co do wpływu COVID-19” – piszą analitycy Argusa.
Zdaniem „Kommiersanta” opisującego analizy MMK rynek węgla koksowego i koksu faktycznie się odbija. Ceny węgla koksowego w Chinach, po gwałtownym wzroście we wrześniu ze 110 do 140 dol. za tonę, mogą utrzymać się na tym poziomie do końca roku – oczekuje MMK. W grudniu ceny na najważniejszym dla rosyjskich eksporterów rynku węgla koksowego w Chinach mogą kształtować się na poziomie 138-140 dolarów za tonę.
W tym roku rosyjscy eksporterzy węgla koksowego stanęli w obliczu gwałtownego spadku popytu w związku z pandemią. Ceny spot w drugim kwartale spadły do 100-120 dolarów za tonę wobec 150-160 dol. w pierwszym kwartale. W rezultacie rosyjskie koncerny węglowe zaczęły zwalniać tempo produkcji. Teraz sytuacja się poprawia.
Światełko w tunelu
A co to oznacza dla największego producenta węgla koksowego w UE, czyli dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej? Surowiec ten utrzymał się dalej na liście surowców krytycznych UE, a sama JSW, jak podała kilka dni temu PAP, przystąpiła do Europejskiego Sojuszu na Rzecz Surowców Krytycznych (ERMA), skupiającego podmioty związane z pozyskiwaniem i dostarczaniem surowców uznanych przez Unię Europejską za strategiczne. JSW jest drugą, po KGHM Polska Miedź, polską firmą w Sojuszu. 19 listopada spółka ogłosi wyniki za III kw., ale to jeszcze nie będzie żaden prognostyk – dopiero te za ostatni kwartał roku powiedzą nam więcej. JSW jednak również powinna skorzystać na globalnym odbiciu węgla koksowego. Musi jednak zadbać o konkurencyjność. Zwłaszcza, gdy europejskie perspektywy rynku hutniczego nie są wcale takie świetlane m.in. po decyzji Mittala o zamknięciu na stałe wielkiego pieca w Krakowie.
Ostatnie notowania giełdowe JSW są może jakimś światełkiem w tunelu. Od 3 do 10 listopada akcje spółki podrożały o niemal 10 procent. Półroczny wzrost wyceny to 48,3 procent (roczny spadek zaś to 9,74 procent).