Wójcik: Budapeszt jest przywiązany do rosyjskiej rury gazowej

4 września 2023, 10:30 Bezpieczeństwo

– Węgry nadal będą uzależnione od rosyjskiego gazu. Węgry i Serbię łączy obecnie odcinek gazociągu Turkish Stream o przepustowości 8,5 mld sześc. rocznie, który ma zapewniać monopol rosyjskiego surowca w obu krajach. Zagrożenie bezpieczeństwa tej nitki zdaniem premiera Węgier Viktora Orbana może być casus belli, ale stanowisko Belgradu ewoluuje w inną stronę – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Budowa gazociągu Turkish Stream / fot. turkstream.info

Instrumentem uzależnienia  Bałkanów od Rosji ma być gazociąg Turkish Stream. Rosyjski surowiec transportowany jest przez podmorską rurę od tłoczni Russkaya w pobliżu Anapy w rosyjskim regionie Krasnodar przez Morze Czarne do terminalu odbiorczego w tureckiej miejscowości Kıyıköy. Z tego miejsca przedłużenie jednej nitki o przepustowości 15,75 mld m sześc. rocznie dostarcza gaz na rynek turecki.

Druga nitka Turkish Stream-Balkan Stream przechodzi przez Bułgarię i Serbię do Węgier. Maksymalna przepustowość tej nitki także wynosi 15,75 mld m sześc. rocznie, ale dotychczas nie jest wykorzystywana w pełni. Jednak dla Moskwy znaczenie tej rury jest szczególnie ważne po unieruchomieniu Nord Stream i Norde Stream 2.

Należy wspomnieć, że Węgry podpisały 11 kwietnia 2023 roku nową gazową umowę z Rosją. Ta umowa przewiduje, że Gazprom będzie dostarczać gaz dla Węgier przez 15 lat. Wolumen dostaw rosyjskiego surowca zostanie powiększony o 1 mld m sześc. rocznie – z 4,5 do 5,5 mld m sześc. rocznie.

Co ważne, że Gazprom zgodził się, że w razie zwiększonych węgierskich potrzeb ten wolumen zostanie zwiększony. To znaczy, że Węgry otrzymywać będą coraz więcej rosyjskiego błękitnego paliwa przez Turkish Stream. Dotychczas gazociągiem ten dostarczał do Węgier około 1 mld m sześc.

Dotychczas znacznie więcej błękitnego paliwa Gazprom przesyłał Węgrom tranzytem przez Ukrainę, ponieważ jak wiadomo tranzyt ten ma zostać zlikwidowany (podobno od 1 stycznia 2024 roku) całość dostaw rosyjskiego surowca dla Węgier zostanie przekierowana na Turkish Stream.

Wobec rosnącego zapotrzebowania na gaz na Węgrzech, strona rosyjska przewiduje, że w 2024 w pełni będzie wykorzystana cała przepustowość Turkish Stream (tj. 15,75 m sześc.), podało kilka dni temu biuro prasowe Gazpromu.

Dla premiera Orbana to znaczy, że całe zapotrzebowanie na ten surowiec będzie zależało od sprawności tej południowej rury rosyjsko-tureckiej. Węgry podobnie jak Serbia, Austria, Czechy i Słowacja, a także Północna Macedonia i Kosowo to państwa lądowe, nie mogą zaopatrywać się w LNG przez własne terminale, więc są uzależnione od gazu rurowego.

Na Bałkanach błękitne paliwo – według ocen Budapesztu – może być dostarczane tylko z Rosji i tylko przez Turkish Stream. Tu trzeba dodać, że cena surowca, który ma docierać na Węgry z Rosji jest wyjątkowo promocyjna i wynosi 150 euro (163 dolarów) za megawatogodzinę.

Co więcej, jeśli na rynku ta cena zostanie znacznie przekroczona, to Budapeszt przez następne lata będzie tę nadwyżkę spłacać z trzyletnim odroczeniem bez oprocentowania. Tak więc funkcjonowanie gazociągu Turkish Stream jest dla premiera Orbana sprawą o zasadniczym znaczeniu.

– Tak długo, jak kwestia dostaw energii będzie kwestią fizyczną, a nie polityczną czy ideologiczną, czy nam się to podoba, czy nie, Rosja i współpraca z Rosją pozostaną kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Węgier – powiedział węgierski minister spraw zagranicznych Szijjarto w czasie tegorocznej swojej wizyty w Moskwie.

W wywiadzie udzielonym skrajnie prawicowemu amerykańskiemu dziennikarzowi Tuckerowi S. Carlsonowi, który spotkał się z węgierskim przywódcą w Budapeszcie w sierpniu tego roku, premier Węgier oświadczył, że zdaniem Budapesztu i Belgradu jakiekolwiek ataki na sieć importującą rosyjski gaz byłyby casus belli. Oświadczenie to nawiązywało do wspólnego oświadczenia „z prezydentem i premierem Serbii rok temu w sprawie wysadzenia w powietrze odcinków Nord Stream i Nord Stream 2.”

Viktor Orban powiedział Carlsonowi, że on oraz serbski prezydent i premier wspólnie dali jasno do zrozumienia, że ​​jakiekolwiek próby ataku na południowy korytarz, którym gaz dostarczany jest z Rosji do Turcji, Bułgarii, Serbii i Węgier, zostaną uznane za powód do wojny.  Orban w wywiadzie dla Carlsona wezwał do zaniechania takich zamiarów, podkreślając, że ani to zagrożenie ani ostrzeżenie nie dotyczą Rosji.

Ostro skrytykował Niemcy, za to, że nie podjęły działań ochraniających gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2. Jego zdaniem zarówno Węgry jak i Serbia zrobiłyby wszystko, aby ochronić Turkish Stream.

Ocena Serbii zdaje się być tu mocno przesadzona. Uzależnienie Belgradu od rosyjskiego surowca może się bardzo zmniejszać. W Bułgarii 1 lutego tego roku rozpoczęto prace nad interkonektorem Bułgaria – Serbia. Rura o długości 170 km i przepustowości 2 mld m sześc. będzie biegła z bułgarskiego miasta Novi Iskar do Niszu w Serbii. Zostanie oddana do użytku do końca roku, jak powiedział bułgarski minister energetyki Rossen Hristov. Bułgarski odcinek o długości 62 km ma zostać ukończony do końca października tego roku.

Według informacji, jaką BiznesAlert.pl uzyskał z Belgradu, odcinek serbski również będzie gotowy jesienią. – Ten projekt daje regionowi nowe możliwości w zakresie prawdziwej dywersyfikacji i bezpieczeństwa dostaw – ocenił prezydent Bułgarii Rumen Radew.

– Uzyskujemy szerszy dostęp do innych rynków gazu. Serbia będzie mieć dostęp do nowych źródeł, pochodzących z południowego korytarza gazowego i terminali skroplonego gazu ziemnego na Morzu Egejskim – powiedział prezydent Serbii Aleksandar Vucić. Vucić podkreślił na nieformalnym sierpniowym spotkaniu prezydentów i premierów państw bałkańskich w Atenach, że dla Serbii „zdecydowana i rosnąca dywersyfikacja dostaw gazu jest konieczna”.

Rosja oskarża Ukrainę o atak na obrońcę gazociągu wobec spekulacji o sabotażu Nord Stream 1 i 2