icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sadecki: Czy Węgry staną przed dramatycznym dylematem surowcowym? (ROZMOWA)

– Węgry mają z sąsiadami gęstą sieć połączeń gazowych i naftowych. Natomiast przez ostatnie dwa lata nie było widać wyraźnych prób pozyskania surowców z innych kierunków, niż rosyjski. Wciąż jest to możliwość bardziej teoretyczna, niż praktyczna – mówi Andrzej Sadecki, kierownik Zespołu Środkowoeuropejskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Węgry są dziś jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie Rosjanie mają zbudować elektrownię. Przez ostatnie dwa lata odnotowano widoczne postępy w projekcie atomowym. Węgierski Urząd Energetyki Jądrowej wydał już finalną zgodę na budowę elektrowni – podkreśla ekspert.
  • Ostatnia dekada, to bardzo bliskie relacje węgiersko-rosyjskie. Dzisiaj chyba Viktor Orban nie widzi możliwości jakieś diametralnej zmiany. Węgiersko-rosyjskie kontakty polityczne są zażyłe. Przypomnijmy, że minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó był z wizytą dyplomatyczną w Rosji sześć razy od inwazji rosyjskiej na Ukrainę – ocenia.
  • – Z jednej strony gaz rosyjski jest dla Węgier względnie tani i stabilny. Zwłaszcza, że większość rosyjskiego surowca otrzymuje przez Morze Czarne i Bałkany. Jest to szlak dość bezpieczny. Z drugiej strony Węgry uzyskują też stałe dostawy rosyjskiej ropy przez terytorium Ukrainy, gdzie istnieje niebezpieczeństwo ich przerwania – zauważa.

BiznesAlert.pl: Jakie znaczenie ma dla Węgier niedawno rozpoczęta rozbudowa elektrowni jądrowej Paks pod Budapesztem?

Andrzej Sadecki: Dla Węgier jest to jedna z największych inwestycji w historii. Umowa międzyrządowa została podpisana już w 2014 r., zresztą tuż przed aneksją Krymu przez Rosję. Inwestycja ma ogromne opóźnienia. Pierwotnie projekt zakładał uruchomienie pierwszych bloków elektrowni w 2023 roku. Wynikało to po części z zastrzeżeń unijnych, co do projektu. Komisja Europejska przyglądała się założeniem projektowym i Węgrzy musieli nieco zmodyfikować swoje plany. Między innymi zgodzili się dopuścić do inwestycji więcej zewnętrznych nierosyjskich firm. Na to nałożyły się problemy z dokumentacją rosyjską, która nie spełniała węgierskich standardów. Węgrzy mimo agresji Rosji na Ukrainę chcą rozbudowywać elektrownię atomową w partnerstwie z Moskwą. W międzyczasie
z podobnego projektu wycofała się Finlandia. Węgry są dziś jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie Rosjanie mają zbudować elektrownię. Przez ostatnie dwa lata odnotowano widoczne postępy w projekcie atomowym. Węgierski Urząd Energetyki Jądrowej wydał już finalną zgodę na budowę elektrowni.

Komisja Europejska jest jeszcze w stanie zablokować tę inwestycję?

Na obecnym etapie nie, ale czy powstaną kolejne bloki elektrowni pozostaje pod znakiem zapytania. Przede wszystkim nie wiadomo jak dalej będą układać się obustronne stosunki Zachodu i Rosji. Ciągle istnieje możliwość, że Unia Europejska obłoży sankcjami rosyjski sektor jądrowy. Na razie jednak to się nie wydarzyło. Nie można jednak wykluczyć, że tak stanie się w przyszłości. Co by w zasadzie oznaczało zakończenie projektu w Paks. Obecnie głównym wykonawcą pozostaje rosyjski Rosatom, ale poszczególne części inwestycji są realizowane przez firmy zachodnie między innymi francuskie Framatome. Przewiduje się, że dwa nowe bloki elektrowni zostaną realnie podłączone do sieci dopiero po 2030 roku. A Węgry będą spłacać zaciągnięty w rosyjskich bankach kredyt na ich budowę aż do 2046 roku.

Dlaczego Węgry uznają za racjonalne dalsze uzależnianie się od surowców energetycznych z Rosji?

Ostatnia dekada, to bardzo bliskie relacje węgiersko-rosyjskie. Dzisiaj chyba Viktor Orban nie widzi możliwości jakieś diametralnej zmiany mimo narastających trudności w tej współpracy i kosztów w relacjach z Zachodem. Węgiersko-rosyjskie kontakty polityczne są zażyłe. Przypomnijmy, że minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó był z wizytą dyplomatyczną w Rosji sześć razy od inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Nie mówiąc już o spotkaniach z Siergiejem Ławrowem na świecie. Polityka lawirowania między Wschodem, a Zachodem stała się znakiem firmowym Węgier.

Osobiste poglądy Viktora Orbana mają największe znaczenie w polityce energetycznej Węgier?

Myślę, że to istotny czynnik. Orban wiele zainwestował w relacje węgiersko-rosyjskie podejmując duże ryzyko. Dodatkowo zerwanie kontaktów z Rosją byłoby bardzo kosztowne. Polityka energetyczna Budapesztu to jednak balansowanie na bardzo cienkiej linii. Viktor Orban ma do czynienia z nieprzewidywalnym partnerem. Sytuacja geopolityczna może pogrzebać ostatecznie strategię energetyczną Węgier. Choć dziś Orbanowi udaje się ją jeszcze prowadzić mimo napiętych stosunków międzynarodowych. Mimo to nie można wykluczyć, że w sytuacji bezpośredniego konfliktu Zachodu z Rosją Węgry staną przed dramatycznym dylematem.

Czy Węgry mają alternatywne sposoby pozyskania surowców energetycznych, gdyby pogorszyły się relacje Budapesztu z Kremlem?

Węgry mają z sąsiadami gęstą sieć połączeń gazowych i naftowych. Natomiast przez ostatnie dwa lata nie było widać wyraźnych prób pozyskania surowców z innych kierunków, niż rosyjski, poza zawarciem kontraktów na niewielkie ilości surowca z Azerbejdżanem i Turcją. Wciąż jest to możliwość bardziej teoretyczna, niż praktyczna. A dysponują przecież połączeniami o wysokiej przepustowości do chorwackiego naftoportu na Adriatyku i łącznikami gazowymi z Rumunią czy Słowacją. Budapeszt mógłby także pozyskiwać gaz z terminali Morza Bałtyckiego. Z jednej strony gaz rosyjski jest dla Węgier względnie tani i na razie przynajmniej stabilny. Zwłaszcza, że większość rosyjskiego surowca otrzymuje przez Morze Czarne oraz Bałkany. Z drugiej strony Węgry uzyskują też stałe dostawy rosyjskiej ropy przez terytorium Ukrainy, gdzie istnieje niebezpieczeństwo ich przerwania.

Jak reaguje węgierska opinia publiczna na wzmocnienie uzależnienia od surowców energetycznych z Rosji?

Rządzący Fidesz w dużej mierze kontroluje media, dlatego Viktorowi Orbanowi udało się przekonać większą część społeczeństwa, że polityka balansowania między Zachodem i Wschodem jest korzystna. Współpraca energetyczna z Rosją nie jest tematem szeroko dyskutowanym na Węgrzech. Chociaż paradoksalnie Węgry mają silne tradycje antyrosyjskie, sięgające powstania węgierskiego z 1956 roku.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński

Węgry mogą porzucić gaz z Rosji dzięki polskiemu pomysłowi, ale targują się o cenę

– Węgry mają z sąsiadami gęstą sieć połączeń gazowych i naftowych. Natomiast przez ostatnie dwa lata nie było widać wyraźnych prób pozyskania surowców z innych kierunków, niż rosyjski. Wciąż jest to możliwość bardziej teoretyczna, niż praktyczna – mówi Andrzej Sadecki, kierownik Zespołu Środkowoeuropejskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Węgry są dziś jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie Rosjanie mają zbudować elektrownię. Przez ostatnie dwa lata odnotowano widoczne postępy w projekcie atomowym. Węgierski Urząd Energetyki Jądrowej wydał już finalną zgodę na budowę elektrowni – podkreśla ekspert.
  • Ostatnia dekada, to bardzo bliskie relacje węgiersko-rosyjskie. Dzisiaj chyba Viktor Orban nie widzi możliwości jakieś diametralnej zmiany. Węgiersko-rosyjskie kontakty polityczne są zażyłe. Przypomnijmy, że minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó był z wizytą dyplomatyczną w Rosji sześć razy od inwazji rosyjskiej na Ukrainę – ocenia.
  • – Z jednej strony gaz rosyjski jest dla Węgier względnie tani i stabilny. Zwłaszcza, że większość rosyjskiego surowca otrzymuje przez Morze Czarne i Bałkany. Jest to szlak dość bezpieczny. Z drugiej strony Węgry uzyskują też stałe dostawy rosyjskiej ropy przez terytorium Ukrainy, gdzie istnieje niebezpieczeństwo ich przerwania – zauważa.

BiznesAlert.pl: Jakie znaczenie ma dla Węgier niedawno rozpoczęta rozbudowa elektrowni jądrowej Paks pod Budapesztem?

Andrzej Sadecki: Dla Węgier jest to jedna z największych inwestycji w historii. Umowa międzyrządowa została podpisana już w 2014 r., zresztą tuż przed aneksją Krymu przez Rosję. Inwestycja ma ogromne opóźnienia. Pierwotnie projekt zakładał uruchomienie pierwszych bloków elektrowni w 2023 roku. Wynikało to po części z zastrzeżeń unijnych, co do projektu. Komisja Europejska przyglądała się założeniem projektowym i Węgrzy musieli nieco zmodyfikować swoje plany. Między innymi zgodzili się dopuścić do inwestycji więcej zewnętrznych nierosyjskich firm. Na to nałożyły się problemy z dokumentacją rosyjską, która nie spełniała węgierskich standardów. Węgrzy mimo agresji Rosji na Ukrainę chcą rozbudowywać elektrownię atomową w partnerstwie z Moskwą. W międzyczasie
z podobnego projektu wycofała się Finlandia. Węgry są dziś jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie Rosjanie mają zbudować elektrownię. Przez ostatnie dwa lata odnotowano widoczne postępy w projekcie atomowym. Węgierski Urząd Energetyki Jądrowej wydał już finalną zgodę na budowę elektrowni.

Komisja Europejska jest jeszcze w stanie zablokować tę inwestycję?

Na obecnym etapie nie, ale czy powstaną kolejne bloki elektrowni pozostaje pod znakiem zapytania. Przede wszystkim nie wiadomo jak dalej będą układać się obustronne stosunki Zachodu i Rosji. Ciągle istnieje możliwość, że Unia Europejska obłoży sankcjami rosyjski sektor jądrowy. Na razie jednak to się nie wydarzyło. Nie można jednak wykluczyć, że tak stanie się w przyszłości. Co by w zasadzie oznaczało zakończenie projektu w Paks. Obecnie głównym wykonawcą pozostaje rosyjski Rosatom, ale poszczególne części inwestycji są realizowane przez firmy zachodnie między innymi francuskie Framatome. Przewiduje się, że dwa nowe bloki elektrowni zostaną realnie podłączone do sieci dopiero po 2030 roku. A Węgry będą spłacać zaciągnięty w rosyjskich bankach kredyt na ich budowę aż do 2046 roku.

Dlaczego Węgry uznają za racjonalne dalsze uzależnianie się od surowców energetycznych z Rosji?

Ostatnia dekada, to bardzo bliskie relacje węgiersko-rosyjskie. Dzisiaj chyba Viktor Orban nie widzi możliwości jakieś diametralnej zmiany mimo narastających trudności w tej współpracy i kosztów w relacjach z Zachodem. Węgiersko-rosyjskie kontakty polityczne są zażyłe. Przypomnijmy, że minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó był z wizytą dyplomatyczną w Rosji sześć razy od inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Nie mówiąc już o spotkaniach z Siergiejem Ławrowem na świecie. Polityka lawirowania między Wschodem, a Zachodem stała się znakiem firmowym Węgier.

Osobiste poglądy Viktora Orbana mają największe znaczenie w polityce energetycznej Węgier?

Myślę, że to istotny czynnik. Orban wiele zainwestował w relacje węgiersko-rosyjskie podejmując duże ryzyko. Dodatkowo zerwanie kontaktów z Rosją byłoby bardzo kosztowne. Polityka energetyczna Budapesztu to jednak balansowanie na bardzo cienkiej linii. Viktor Orban ma do czynienia z nieprzewidywalnym partnerem. Sytuacja geopolityczna może pogrzebać ostatecznie strategię energetyczną Węgier. Choć dziś Orbanowi udaje się ją jeszcze prowadzić mimo napiętych stosunków międzynarodowych. Mimo to nie można wykluczyć, że w sytuacji bezpośredniego konfliktu Zachodu z Rosją Węgry staną przed dramatycznym dylematem.

Czy Węgry mają alternatywne sposoby pozyskania surowców energetycznych, gdyby pogorszyły się relacje Budapesztu z Kremlem?

Węgry mają z sąsiadami gęstą sieć połączeń gazowych i naftowych. Natomiast przez ostatnie dwa lata nie było widać wyraźnych prób pozyskania surowców z innych kierunków, niż rosyjski, poza zawarciem kontraktów na niewielkie ilości surowca z Azerbejdżanem i Turcją. Wciąż jest to możliwość bardziej teoretyczna, niż praktyczna. A dysponują przecież połączeniami o wysokiej przepustowości do chorwackiego naftoportu na Adriatyku i łącznikami gazowymi z Rumunią czy Słowacją. Budapeszt mógłby także pozyskiwać gaz z terminali Morza Bałtyckiego. Z jednej strony gaz rosyjski jest dla Węgier względnie tani i na razie przynajmniej stabilny. Zwłaszcza, że większość rosyjskiego surowca otrzymuje przez Morze Czarne oraz Bałkany. Z drugiej strony Węgry uzyskują też stałe dostawy rosyjskiej ropy przez terytorium Ukrainy, gdzie istnieje niebezpieczeństwo ich przerwania.

Jak reaguje węgierska opinia publiczna na wzmocnienie uzależnienia od surowców energetycznych z Rosji?

Rządzący Fidesz w dużej mierze kontroluje media, dlatego Viktorowi Orbanowi udało się przekonać większą część społeczeństwa, że polityka balansowania między Zachodem i Wschodem jest korzystna. Współpraca energetyczna z Rosją nie jest tematem szeroko dyskutowanym na Węgrzech. Chociaż paradoksalnie Węgry mają silne tradycje antyrosyjskie, sięgające powstania węgierskiego z 1956 roku.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński

Węgry mogą porzucić gaz z Rosji dzięki polskiemu pomysłowi, ale targują się o cenę

Najnowsze artykuły