Nowa propozycja przepisów ograniczających lądowe farmy wiatrowe autorstwa przyszłej koalicji wzbudziła sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości mającego niebawem oddać władzę nowemu rządowi. Branża uspokaja, ale politycy zamierzają walczyć.
Walka polityczna z wiatrakami
Projekt ustawy autorstwa Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Polski 2050 pragnących stworzyć rząd w nowej kadencji Sejmu zakłada obniżenie odległości turbin wiatrowych z 700 do 500 metrów. Jeden z przepisów ulegających zmianie dotyczy gospodarowania nieruchomościami i według krytyków z rządzącego dotychczas Prawa i Sprawiedliwości ma uwzględniać możliwość wywłaszczenia.
– Brawo, Władysław Kosiniak-Kamysz (przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego – przyp. red.). Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe – napisała na Twitterze była premier a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego Beata Szydło.
– Na gruntach klas IV – około 40 procent gruntów rolnych w Polsce – będzie można bez planu miejscowego realizować inwestycje w instalacje fotowoltaiczne – grzmiał Janusz Kowalski, były wiceminister rolnictwa ustępującego rządu. Ostrzega, że będzie można bez zgody resortu aktywów umiejscawiać panele fotowoltaiczne na gruntach klasy I-III.
– Niemiecki Siemens ma poważne kłopoty finansowe, być może chodzi o dodatkowe zamówienia na jego turbiny wiatrowe? – spekuluje poseł do Parlamentu Europejskiego Zbigniew Kuźmiuk. Rafał Bochenek, poseł PiS, nie przebiera w słowach i ocenia, że nowy projekt „przemyca przepisy, które mają stworzyć eldorado dla firm budujących farmy wiatrowe”. – Zmniejszenie odległości wiatraków od domów wielo- i jednorodzinnych, przymusowe wywłaszczenia prywatnych właścicieli nieruchomości to tylko niektóre ze szkodliwych zapisów w tej ustawie – ocenia.
Fundacja aktywisty ostrzega
– Projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli – ostrzega Fundacja Basta związana z aktywistą Bartłomiejem Staszewskim. – Konsekwencją uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będzie także zwolnienie ich z wszelkich zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – tym samym m.in. farmy wiatrowe i farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać.
– Mimo tak poważnej zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami w uzasadnieniu projektu w żaden sposób tego uzasadniono i nie omówiono konsekwencji dla obywateli i dla przyrody. Czy posłowie, którzy się podpisali pod tym projektem wiedzą w ogóle, co podpisali? Wiedzą, co proponują? – pyta Fundacja Basta. – Dodatkowo projekt przewiduje zmiany w ustawie z lipca br. nowelizującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wprowadziła nowe instrumenty planowania, w tym zastąpiła studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego planami ogólnymi. Nowelizacja z lipca br. utrzymała w mocy istniejące studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 r. – projekt poselski wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r., tym samym de facto wydłuża o 2 lata skutki lipcowej reformy planowania przestrzennego.
– Projekt przewiduje także szereg zmian dotyczących rynku energii, kwestii podatkowych, które nie podlegały naszej analizie i ocenie, natomiast skala tego projektu i stopień skomplikowania wskazują, że projekt ten nie powinien być procedowany jako projekt poselski a projekt rządowy. Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego tak ważne zmiany są ukryte w projekcie, który dotyczy zupełnie innej materii – oceniają autorzy komentarza fundacji.
Branża uspokaja
Branża farm wiatrowych uspokaja. – Stanowisko branży wiatrowej jest jasne i nie zmienia się: nie postulujemy i nie będziemy postulować możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce – tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które było konsultowane przy ustawie. – Nie ma potrzeby aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistyczny m z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności.
– Postulowaliśmy i postulujemy wprowadzenie minimalnej odległości 500 m od zabudowy mieszkalnej jako wypracowanego wcześniej kompromisu z szerokim gronie interesariuszy samorządowym i ekologicznym – ocenia prezes PSEW. – Szczegółowo weryfikowana kwestia oddziaływania akustycznego w projekcie Tuska (Donalda, przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej – przyp.red.) i Hołowni (Szymona, lidera Trzeciej Drogi – przyp. red.) stanowi jeszcze lepsze zabezpieczenie interesów lokalnych społeczności.
– Dziś nowoczesne turbiny wiatrowe ze względu na odziaływanie akustyczne nie będą lokalizowane bliżej niż 500 m od domów. Kierowanie się parametrem hałasu farmy wiatrowej oznaczać będzie w praktyce realizację inwestycji na poziomie 500-700 m czyli z zachowaniem już wcześniej wypracowanego kompromisu – ocenia prezes PSEW. – Te wartości mają również potwierdzenie w przygotowanym przez Polską Akademię Nauk opracowaniu dot. wpływu farm wiatrowych na zdrowie człowieka ustalające ze to właśnie akustyka jest tym ostatecznym wyznacznikiem odległości farm wiatrowych od zabudowań. Tym samym rekomendacja PAN jest jednoznaczna – 500 m gwarantuje pełne bezpieczeństwo mieszkańców.
Projekt złożony przez KO-TD-Polska 2050 ma być przedmiotem prac na następnym posiedzeniu Sejmu w grudniu 2023 roku. Komisja sejmowa do spraw energetyki zbierze się w środę, szóstego grudnia.
Wojciech Jakóbik
ZEOP: Dalsza liberalizacja przepisów o lądowych farmach wiatrowych też rodzi wyzwania (ANALIZA)