Skonsolidowanie wszystkich państwowych spółek zbrojeniowych w jedną firmę na pewno przyniesie efekt skali. Wystarczy proste dodawanie, by pochwalić się miliardami przychodów. Obawiam się jednak, czy mająca się składać z kilkudziesięciu spółek Polska Grupa Zbrojeniowa nie stanie się trudno sterowalnym kolosem na glinianych nogach – pisze publicysta portalu polskazbrojna.pl Krzysztof Wilewski.
– Plan z 2007 roku zakładał warunek, że Grupa Bumar dostanie we władanie wszystkie państwowe spółki obronne dopiero wtedy, gdy w oparciu o własne spółki stworzy owe dywizje i będzie nimi sprawnie i skutecznie zarządzać. Niestety, bez wchodzenia w szczegóły, Bumar nie tylko zaliczył gigantyczne opóźnienia w realizacji planu konsolidacji i przekształcenia własnych struktur, ale również gdyby nie prowizja za Rosomaki, to jego sytuacja finansowa byłaby tragiczna. I tak jest, tylko delikatnie rzecz ujmując, kiepska – ocenia Wilewski. – Dziś mamy nowy plan. Tym razem konsolidacja ma się odbywać w myśl zasady „budujemy od nowa” i ciałem, które ma zjednoczyć państwową zbrojeniówkę ma być Polska Grupa Zbrojeniowa z siedzibą w Radomiu.
Publicysta ocenia, że zakres działalności PGZ jest za szeroki. Jego zdaniem firma „od wszystkiego”, będzie „do niczego”.
– Może się mylę, ale nie ma chyba w naszym kraju firmy, która zajmuje się tak szerokim spektrum działalności. A na pewno nie ma firmy, która mając taki wachlarz produktowy, odpowiada za bezpieczeństwo kraju – twierdzi. – Czy jesteśmy przygotowani, aby taki TWÓR mieć? Mam ogromne wątpliwości. Inną sprawą jest, że tak głęboki poziom konsolidacji to w mojej ocenie zachłyśnięcie się „ideą” synergii.
Źródło: Polska Zbrojna