20 lat temu, u zarania nowoczesnej energetyki odnawialnej w Polsce, powstał Instytut Energetyki Odnawialnej. IEO, działając na rynku, był królikiem doświadczalnym (elegancko „pionierem”), świadkiem i barometrem rynku OZE. W tym sensie historia IEO, dobre i gorsze czasy, to też era OZE. Nie chciałem, aby ten tekst był tylko laudacją dla Jubilata. Mam nadzieję, że jest to szersza refleksja o nowożytnej historii energetyki odnawialnej w Polsce, która zaczęła się z początkiem XXI wieku – pisze prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski na swoim blogu.
20 lat IEO
Powstanie IEO związane było z przemianami, które zachodziły w polskim myśleniu o energetyce od początku nowego stulecia. Impulsem do założenia IEO było przyjęcie przez Sejm w 2001 roku „Strategii Rozwoju energetyki odnawialnej” – pierwszego rządowego i zatwierdzonego przez Sejm dokumentu wyznaczającego cele udziału OZE w krajowym bilansie energetycznym na 2010 rok (7 procent) i długoterminowym na 2020 rok – 14 procent, co po 20 latach się potwierdziło.
W opracowaniu dokumentu aktywny udział brali późniejsi pracownicy IEO. Zespół ten opracowywał założenia do rządowej „Strategii” i miał zamiar wziąć aktywny udział w jej wdrażaniu. Nie było to jednak możliwe w ówczesnej formule, w jakiej zespół działał.
Mało kto dziś pamięta okoliczności jakie doprowadziły do założenie IEO, który jest spółką z o.o. (co niektórzy lubią odkreślać jako wadę, a z czego zarząd jest bardzo dumny). Wtedy dla nas – założycieli – 23 entuzjastów OZE, formuła spółki (pracowniczej) wydawała się znacznie bardziej demokratyczna i niezależna niż rozważana jako alternatywa Fundacja. W ten sposób zostaliśmy – jak to niektórzy nazywają – „spółka z nieograniczoną odpowiedzialnością za przyszłość”.
Kamienie milowe w rozwoju rynku OZE w Polsce
Początkowe nadzieje na rozwój rynku OZE i zapotrzebowanie na usługi naukowo-badawcze i doradcze okazały się zbyt optymistyczne. W ciągu tych lat Instytut przeżywał szereg zawirowań w polityce i prawie (fakt, czasami sami byliśmy sprawcami części z nich ?), które zazwyczaj poprawiały sytuację na rynku i stawały się kamieniami milowymi dla całej branży OZE. Wymienić wypada:
1) pierwszy w Polsce projekt ustawy o OZE z 2003 roku i jej uchwalenie dopiero w 2015 roku (jedna z najdłużej procedowanych ustaw w historii III RP);
2) ustalenie w 2003 roku, w negocjacjach przedakcesyjnych, polskiego celu w zakresie OZE – 7 procent na 2010 rok (zgodnego ze „Strategią” dla OZE z 2001 roku;
3) przystąpienie do Unii Europejskiej w 2004 roku;
4) trzy unijne pakiety klimatyczno-energetyczne, w tym system handlu emisjami ETS (2004), dekarbonizacja (2011) i neutralność klimatyczna (2020);
5) trzy dyrektywy o promocji OZE z 2001, 2009 i 2019 roku
6) wprowadzanie systemu zielonych certyfikatów (od 2005 roku), jako formy wdrożenia pierwszej dyrektywy o OZE.
Pomimo pozytywnych impulsów w postaci dokumentów strategicznych UE, sposoby wdrożenia ich do polskiego prawa, a także praktyka rynkowa kształtowana przez krajowe regulacje pozostawiały wiele do życzenia. Niestety, z tych powodów miały miejsce sytuacje trudne dla branży lub regulacje nietrafione, lub zdecydowanie spóźnione jak dla pionierów (takich jak IEO), takie jak:
1) antyekologiczna i oszukańcza ustawa o biopaliwach, niestety z wrzutką z „innymi roślinami” z 2003 roku;
2) brak woli politycznej do koniecznej już w 2011 roku reformy systemu zielonych certyfikatów i mniej lub bardziej świadome doprowadzenie do „gnicia” rynku, które trwało aż do uruchomienia systemu aukcyjnego (2018);
3) zablokowanie w 2016 roku rozwoju energetyki wiatrowej niemądrą regulacją „10H”, która, jak żadna inna, podkopała zaufanie inwestorów i ciągle negatywnie wpływa na ceny energii, wskaźniki ekorozwoju i klimat inwestycyjny w Polsce;
4) ignorowanie alarmujących informacji o ryzyku niewypełnienia 15 procent celu OZE na 2020 rok (pierwsze sygnały wychodziły z IEO już w 2015 roku, ostatni raport dla rządu, kiedy można było jeszcze podjąć działania naprawcze, został przygotowany na wiosnę 2018 roku);
5) zablokowanie wprowadzenia taryf gwarantowanych dla prosumentów w 2016 roku, które na szczęście skompensowane zostało programu dla prosumentów „Mój prąd” (2019).
Uważamy w IEO, że niemądre prawo w końcu przegra z technologią, postępem i racjonalnością ekonomiczną oraz fundamentalnymi zasadami zrównoważonego rozwoju. Pomimo psucia rynku, właśnie rynek i przemysł były podstawowym źródłem przychodów IEO od początku działalności. O ewentualne dotacje z unijnych programów badawczych walczyliśmy w warunkach pełnej konkurencji z o wiele większymi grupami międzynarodowymi.
Co się udało?
Przychody w branży OZE to sytuacja bardzo zmienna i każdy praktykujących w tej branży o tym wie. Dlatego wobec częstych zawirowań, cechą charakterystyczną IEO była zawsze dość szeroka oferta usług i produktów oraz elastyczność i dostosowanie się do potrzeb klienta, przy zachowaniu misji organizacji jako think-tanku, promując myślenie w kategoriach strategicznych.
Byliśmy bardzo aktywnym kreatorem i uczestnikami szybko rozwijającego się od 2001 rynku energetyki wiatrowej, niezależnie od tego że przeżywał nie tylko spektakularne wzloty, ale i upadki. W latach 2001-2003 byliśmy autorami projektu pierwszej profesjonalnej farmy wiatrowej o mocy rzędu 50 MW. Obecnie, po 20 latach, w obliczu nieracjonalnej regulacji „10H”, aktywnie poszukujemy miejsc i rozwijamy projekty rzędu 5 MW na obszarach przemysłowych, aby obniżyć ceny energii dla przemysłu. Wiele energii poświęcamy na to, aby wykazać szkody dla gospodarki kraju jakie przynosi uporczywe trwanie przy złej regulacji „10H.
Wdrażaliśmy do produkcji przemysłowej własny patent na kolektor słoneczny. Integrowaliśmy rozproszony sektor energetyki słonecznej cieplnej i w 2009 roku doprowadziliśmy do pierwszego w Polsce programu mikro dotacji NFOŚiGW dla kolektorów słonecznych, a potem następcy – programu „Prosument”.
Przygotowywaliśmy kluczowe dla rządu, stowarzyszeń branżowych i firm dokumenty strategiczne z obszaru OZE i roli energetyki odnawialnej w miksach energetycznych. Zwracaliśmy uwagę (już przed 2010 rokiem) na znaczący potencjał morskiej energetyki wiatrowej, w tym możliwość zaangażowania polskich podmiotów w jej rozwój.
Zaproponowaliśmy po raz pierwszy w Polsce metodykę rozłożonego koszty energii LCOE jako kryterium porównawcze dla różnych technologii OZE i energetyki konwencjonalnej, konsekwentnie twierdząc, że OZE musi stać się konkurencyjne na rynku. Tą metodą wykazywaliśmy np. że, już po katastrofie w Fukushimie (2011) energetyka wiatrowa stała się tańsza od atomu i (już w 2012) że instalacje prosumenckie staną się opłacalne w 2020 roku.
W 2012 roku postawiliśmy na fotowoltaikę, stwierdzając, że znaczący spadek kosztów tej technologii zwiększył jej potencjał ekonomiczny na terenie Polski w stosunku do naszych poprzednich przewidywań. Była to długoterminowa inwestycja, na którą dopiero w 2019 roku udało się uzyskać znaczące wsparcie rządowe.
Co do zasady nasze przewidywania były słuszne, choć w momencie ich przedstawienia niewielu się podobały i trzeba nam było iść pod prąd.
a) Tak było np. przy pracach nad KPO i KPEiK z uznanymi za optymistyczne ocenami potencjałów wykorzystania OZE do 2010 i do 2020 roku oraz z pesymistyczną prognozą rozwoju rynku zielnych certyfikatów na energię z OZE.
b) Podjęliśmy pierwszą w Polsce próbę oszacowania potencjału wszystkich źródeł „prosumenckich” i pilotażu z wprowadzeniem taryf gwarantowanych i był to kierunek, który w latach 2012-2017 nie podobał się energetyce zawodowej i wywoływał kontrowersje w Parlamencie.
c) Pomimo tego że w latach 2014/2015 autorską, tzw. „poprawką prosumencką” do ustawy o OZE inicjowaliśmy ruch prosumencki, na przełomie 2020/2021, jako pierwsi poinformowaliśmy (ku powszechnemu niezadowoleniu), że prosumenci indywidualni, czyli największy segment napędzający całą branżę PV „dostaje zadyszki” i trzeba uruchomić inne segmenty.
d) Już w 2016 roku wskazywaliśmy że trzeba równolegle rozwijać prosumentów biznesowych (autoproducentów przemysłowych), którzy ponoszą nieproporcjonalnie wyższe koszty zaopatrzenia w energię i mają olbrzymie wolne moce przyłączeniowe.
Ale pomimo krytycyzmu, denerwującego rządzących (a czasami też branżę OZE), zawsze próbowaliśmy jednak poszukiwać się konstruktywnych propozycji zmian – sama krytyka jest zbyt łatwa.
a) Od dekady wydajemy raport „Rynek fotowoltaikę”, zapewne najważniejszą, najbardziej wyczekiwaną corocznie w maju publikację, która dokumentuje rozwój branży, jest barometrem koniunktury i wyznacza trendy technologiczne. Optymistyczne dane i prognozy z edycji 2019 i 2020 pomogły branży nie tylko przetrwać trudny czas pandemii, ale skanalizować na niej uwagę rynków finansowych i całej energetyki, wspierając obecny boom inwestycyjny.
b) W pandemicznym 2020 roku, obserwując załamanie się łańcuchów dostaw postawiliśmy na rozwój krajowego przemysłu produkcji urządzeń PV (aby Polska nie była uzależniona w 100 procent od importu ogniw fotowoltaicznych z Chin) i zainicjowaliśmy szereg działań w Polsce (np. „mapa drogowa przemysłu PV” oraz, we współpracy z ministerstwem klimatu porozumienie sektorowe branży PV z rządem).
c) Aktywnie wpływaliśmy na inicjatywy UE w tym zakresie (np. kampania „Solar Europe Now” i fotowoltaiczną inicjatywę naukowo-przemysłową IPCEI).
d) Zainwestowaliśmy w projekt przemysłowy a potem w spółkę Giga PV S.A., która podjęła ryzyko produkcji, po raz pierwszy, w Polsce ogniw PV na skalę „gigawatową”.
Wierzymy, że wnieśliśmy swój istotny wkład (nie tylko poprzez stawianie „scenariuszy ostrzegawczych”) w sukces polskiej fotowoltaikę. Z satysfakcją jako pierwsi w Polsce informowaliśmy w znanych od dekady raportach nt. rynku PV, że Polska znalazła się najpierw na 5-tym miejscu pod względem nowych mocy zainstalowanych w UE w 2019 roku i na 4-tym w 2020 roku.
Najtrudniej wycenić wkład w rozwój kapitału ludzkiego – najważniejszego czynnika w rozwoju nowej branży. Setki młodych osób podejmowało pierwszą pracę w IEO, przychodziło na staże, praktyki; -często nie kończyło się na jednych wakacjach, dziesiątki zostawało na dłużej, a część, po odejściu ze zdobytą wiedzą do dużych firm i organizacji takich Komisja Europejska, ministerstwa, NFOŚiGW, URE) stanowi niezwykle cenne grono stałych współpracowników. Zainicjowane i prowadzone przez specjalistów IEO, we współpracy z renomowanymi uczelniami technicznymi i ekonomicznymi studia podyplomowe „Inwestycje w OZE”, których od dekady jestem opiekunem merytorycznym, wykształciły i ukierunkowały na rozwojowe obszary energetyki pond 500 wysokiej klasy specjalistów od fotowoltaiki, energetyki słonecznej i ekonomiki OZE, pracujących w najbardziej renomowanych firmach w energetyce.
Wyzwania i plany
Z czasem i z postępem technologicznym coraz bardziej stawialiśmy na źródła zeroemisyjne, choć początkowo rozważaliśmy również inne technologie. Ostatecznie jednak doszliśmy do wniosku, że Polska powinna „rzucić palenie”.
Postawiliśmy na źródła wiatrowe i słoneczne, jeszcze wtedy gdy wielu uważało, że wyłącznie spalanie odpadów organicznych, biomasy i biogazu są jedynymi OZE właściwymi dla Polski lub, że zeroemisyjne źródła to ewentualnie geotermia i energetyka wodna.
Jak w innych przypadkach wprowadzania nowych technologii, tak i teraz nie brakuje sceptyków odnoście wybranej przez Europę drogi transformacji energetycznej, których na szczęście jest coraz mniej, z uwagi na następujące fakty. Jeszcze dekadę temu wielu energetyków twierdziło, że źródeł pogodowo-zależnych w systemie nie może być więcej niż 1-5 procent, tymczasem obecnie w Polsce jest to 10 procent, w Danii ponad 50 procent. Taka jest siła postępu i taki jest, oparty na podbudowie naukowej, kierunek zmian.
Chcemy poświęcić kolejną dekadę naszych zmagań o to aby innowacyjne OZE były kluczowym elementem rynku energii i ochrony klimatu.
Uczestniczyliśmy lub uczestniczymy łącznie w 50 międzynarodowych projektach badawczych finansowanych przez UE. W 2010 roku IEO nominowany był do nagrody tzw. „Kryształowej Brukselki” (za skuteczny udział w programach badawczych UE).
Obecnie, szukając nowych perspektyw wdrożeniowych dla zeroemisyjnej energetyki realizujemy dwa projekty badawcze z programu UE „Horyzont ‘2020” i dwa projekty finansowanie przez NCBiR, które torują drogę do pokonania nowych wyzwań związanych z magazynowaniem energii i integracją dużych udziałów OZE.
Wielkie nadzieje wdrożeniowe wiążemy obecnie z dwoma projektami NCBiR:
· „Ciepłownia Przyszłości, czyli system ciepłowniczy z OZE”;
· „Elektrociepłownia w lokalnym systemie energetycznym”,
które realizujemy w konsorcjum Rafako Innovation w polskich ciepłowniach w Końskich i Radzyniu Podlaskim. Te projekty to zwieńczenie kilkuletniej pracy IEO nad otwarciem się polskiego ciepłownictwa i administracji publicznej na wprowadzanie do miksu ciepłowniczego zeroemisyjnych OZE oraz magazynów ciepła. W pierwszym przypadku chodzi o system ciepłowniczy z 80 procent udziałem ciepła z OZE, w drugim – dzięki technologiom wodorowym – 100 procent.
Staramy się jednak jak zawsze szukać rozwiązań na przyszłość i działać tak jak robiliśmy to przez ostatnie 20 lat. Pod tym względem historia nas za wiele nie nauczyła, ale też (mam nadzieję) nie zepsuła, nie nauczyła konformizmu.
Ambitnemu zwiększaniu udziałów zeroemisyjnych OZE w systemach energetycznych powyżej 50 procent, integracji źródeł zielonego ciepła i energii elektrycznej w inteligentne mikrosieci, wprowadzaniu magazynów ciepła i technologii zielonego wodoru i oraz szukaniu rozwiązań dla prosumentów przemysłowych uciekających przed drogą energią i wysokim śladem węglowym, chcemy poświęcić kolejną dekadę naszych zmagań o to aby OZE były kluczowym elementem rynku energii i ochrony klimatu.
Zapraszam na migawki (link) z jubileuszowego spotkania tych którzy byli i są z nami przez ostatnie 20 lat. Jeszcze raz dziękuję za daną możliwość aktowego uczestniczenia w postępującym od początku wieku nieodwracalnym już procesie zmian, polegającym nie przechodzeniu energetyki kopalnej na odnawialne zasoby energii.
Źródło: Odnawialny Blog