Wójcik: Europa w kleszczach wojny gazowej. Gazprom zaciska je coraz mocniej

14 stycznia 2021, 13:00 Energetyka

Po 15 stycznia mają ruszyć końcowe prace nad budową gazociągu Nord Stream 2. Od południa bez przeszkód trwa kontynuacja znacznie mniejszej rury Balcan Stream/Turkish Stream (15,75 mld m sześc.), którą pierwszego stycznia popłynął rosyjski gaz do Serbii oraz Bośni i Hercegowiny. Na swoją kolejkę czekają Węgry, na koniec gaz przez Turkish Stream dotrze do Baumgarten. Rosyjskie gazowe kleszcze mogą zacisnąć się na Unii Europejskiej a Bruksela może przegrać wojnę gazową z Berlinem. I to wszystko pomimo wyśrubowanych sankcji Stanów Zjednoczonych – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Spawanie gazociągu. Fot. Flickr
Spawanie gazociągu. Fot. Flickr

Gazprom oczywiście poniesie znacznie większe koszty niż zaplanował na realizację Nord Stream 2, wycofali się zachodni uczestnicy spółki Nord Stream AG, inwestycja ma znaczne opóźnienie, ale prezes Aleksiej Miller i tak się zasłuży Kremlowi i osobiście Putinowi. Po uruchomieniu Nord Stream 2 przepustowość całej infrastruktury przesyłowej Gazpromu od strony północnej wyniesie 110 mld m sześc. – 2 X 55 mld m sześc. Jeśli doliczyć Turkish Stream, 15,75 mld m sześc, będzie prawie 140 mld m sześc. Definitywny koniec tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę i przez Polskę. Partnerem będzie Niemiecka Republika Federalna z dodatkiem, czyli Austrią. Takie znacznie zmodyfikowane Święte Przymierze z 1814 roku trzęsące Europą choć ograniczone do gazu. Na razie Rosja zyska politycznie. Zamknie w energetycznych kleszczach Unię Europejską. Jedyną realną możliwością wstrzymania Nord Stream 2 są sankcje amerykańskie. Są skuteczne: w zeszłym tygodniu norweska firma certyfikacyjna wycofała się z projektu.

Perspektywa Niemiec

Niemcy na Nord Stream 2 zyskają gospodarczo. Co prawda eksperci zauważają, że pełna przepustowość Nord Stream nie jest wykorzystana, ale to nie jest trafny argument. Po pierwsze wciąż jeszcze rosyjski gaz jest przesyłany tranzytem. Po drugie – Niemcy dopiero przygotowują się do likwidacji swojej energetyki węglowej i zamknęli dopiero część swoich elektrowni jądrowych. Właśnie będą rozpoczynać budowę energetyki gazowej i na niemieckim rynku zapotrzebowanie na gaz bardzo wzrośnie. W 2018 roku Gazprom dostarczył do RFN ponad 40 mld m sześc. gazu, rekordowy był 2013 rok – ponad 44 mld m sześc. Po trzecie – Niemcy będą na wielką skalę wspólnie z Rosjanami handlować gazem. Temu będzie służyć centrum handlu gazem, zapewne w Baumgarten, w Austrii, związanej politycznie z Rosją równie blisko jak Niemcy. Na ten rosyjsko/niemiecki gaz już obecnie klientów nie zabraknie. Także w Polsce. Mamy grupę prywatnych polskich i zagranicznych firm, które oferują na rynku „gaz niemiecki”, tj importowany z Niemiec gaz rosyjski i nie są zadowolone z „pozycji PGNiG”. Firmy są członkami Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej – niemieckiej agencji gospodarczej działającej w formie prawnej polskiej izby gospodarczej. Izba jest podporządkowana i zależna organizacyjnie i finansowo od federalnego ministerstwa gospodarki i energii.

Niemieckich interesów gospodarczych w sektorze gazu i energetyki gazowej w ramach Nord Stream 2 konsekwentnie broni rząd federalny. Choć bez akcentowania stanowiska kanclerz Angeli Merkel i jej rządu, które jest tak odmienne wobec Komisji Europejskiej. Z kolei Bruksela jest zdecydowanie przeciwko tej inwestycji Gazpromu, ale jak dotychczas bez reakcji wobec Berlina.

Obejść sankcje USA i protesty Zielonych

W Niemczech zdecydowanie przeciwni Nord Stream 2 są tylko Zieloni i ekologiczne organizacje pozarządowe. Mogą realnie, a nawet fizycznie uniemożliwić zbudowanie ostatniego odcinka Nord Stream 2 i wyprowadzenie rury na niemieckie wybrzeże w rejonie Greifswaldu w pobliżu zakończenia Nord Stream.

Zdecydowanie chce uratować Nord Stream 2 rząd landu Meklemburgia – czyli obejść sankcje amerykańskie, osłaniając firmy realizujące budowę wobec oraz zablokować protesty ekologów. Ma temu służyć fundacja powołana przez rząd landu w celu finansowania projektów środowiskowych. To manewr, który pomoże osłonić firmy zaangażowane w budowę. Władze landu argumentują, że Nord Stream 2 jest szczególnie ważny dla bezpieczeństwa energetycznego i dla gazowej technologii pomostowej niezbędnej w transformacji energetycznej. Fundacja nosi nazwę Climate and Environmental Protection, jest stowarzyszeniem non-profit, wspieranym przez publiczne i prywatne dotacje i darowizny. Program fundacji podkreśla, że niedostatek gazu w UE nasili zagrożenie klimatu. Dlatego fundacja będzie wspierać realizację kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 pod pozorem, że broni klimatu.

Fałszywa Fundacja

Wpływ Gazpromu – a więc Rosji – na nową Fundację jest o wiele większy niż można byłoby się spodziewać. Rosyjski gigant energetyczny Gazprom będzie miał dostęp do kluczowych decyzji personalnych w Fundacji za pośrednictwem konsorcjum Nord Stream 2 AG. Gazprom może wyznaczyć szefa utworzonej przez Fundację spółki, ponieważ statut Fundacji stanowi, że „dyrektor naczelny jest powoływany przez Radę Powierniczą na okres trzech lat na wniosek Nord Stream 2 AG i, w razie potrzeby, zostaje odwołany”. Statut przewiduje również, że „zasady biznesowe” spółki założonej przez Fundację obowiązkowo mają być przyjęte „w porozumieniu z Nord Stream 2 AG”. Uzależnienie od strony rosyjskiej nie jest zaskoczeniem: Gazprom i jego konsorcjum Nord Stream 2 AG zadeklarowały wstępnie 20 mln euro, a nieco później 60 mln euro na „wsparcie projektów Fundacji, służących ochronie klimatu i środowiska”.

Za powołaniem tego szczególnego fundamentu pod dokończenie kontrowersyjnego gazociągu w parlamencie landu Maklemburgia głosowały zgodnie kluby SPD, CDU, a nawet Linke. Tylko partia AfD wstrzymała się od głosu.Minister energetyki landu Christian Pegel zapewnił „dla fundacji sankcje będą nieistotne, ponieważ nie będzie uczestniczyć w żadnej budowie rurociągu na świecie”.

Jakóbik: Straszak kontra wytrych Nord Stream 2