Jakóbik: Straszak kontra wytrych Nord Stream 2

14 stycznia 2021, 07:30 Energetyka

Amerykanie stosują straszak sankcji USA, by wykoleić projekt Nord Stream 2 jeszcze przed ich formalnym wejściem w życie. Rosjanie przy walnym wsparciu Niemiec chcą zastosować wytrych, który pozwoli im się przed nimi obronić. Wyścig z czasem trwa nadal, którego kres przyniosą dopiero wybory parlamentarne w Niemczech jesienią – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Szef MSZ RFN Heiko Mass na spotkaniu ze swym odpowiednikiem rosyjskim Siergiejem Ławrowem. Fot. CC
Szef MSZ RFN Heiko Mass na spotkaniu ze swym odpowiednikiem rosyjskim Siergiejem Ławrowem. Fot. CC

Straszak USA

Budowa Nord Stream 2 ma ruszyć 15 stycznia. Według informacji Reutersa 14 lub 15 stycznia Amerykanie mają przedstawić czarną listę podmiotów, które będą podlegały sankcjom USA wobec Nord Stream 2 poszerzonym na mocy ustawy budżetu obronnego na 2021 rok. Znajdą się na niej firmy udzielające pomocy temu spornemu projektowi poprzez zapewnienie sprzętu, ubezpieczenia i certyfikacji.

Taka lista jest publikowana co roku przez Departament Stanu. Jednakże tym razem przecieki o jej publikacji mają prawdopodobnie posłużyć jako straszak, który mógłby uniemożliwić dokończenie Nord Stream 2 lub jego uruchomienie jeszcze przed wejściem sankcji w życie po podpisie prezydenta USA. Póki co wydaje się działać, bo po norweskim DNV GL mającym udzielić certyfikatu z projektu Nord Stream 2 wycofał się duński Ramboll odpowiedzialny za ocenę oddziaływania na środowisko, a szwajcarski ubezpieczyciel Zurich Insurance Group zapowiedział, że podporządkuje się sankcjom, jeśli wejdą w życie.

Straszak jest ważny, ponieważ niepokój polityczny w USA może utrudnić podpisanie sankcji wobec Nord Stream 2 przez prezydenta Donalda Trumpa, a jego następca przejmie stanowisko dopiero 20 stycznia, czyli pięć dni po deklarowanej dacie rozpoczęcia budowy odcinka duńskiego. Nie wiadomo jak szybko podpisałby te sankcje Joe Biden ani jak zareaguje na próby lobbingu w Waszyngtonie, które już teraz są prowadzone przez Berlin.

Nie jest jednak jasne, czy Gazprom zdoła rozpocząć pracę na wodach duńskich. Mariusz Marszałkowski opisywał w BiznesAlert.pl, że przygotowania do prac są objęte tajemnicą. Statek Akademik Czerski, który już wypłynął z niemieckiego portu w Mukran, przeszedł rzekomo modernizację, która mogła go przygotować na dokończenie Nord Stream 2 na wodach duńskich. Nie wiadomo czy uzyskał już certyfikat DNV GL niezbędny do rozpoczęcia pracy. Rosjanie utrzymują te fakty w tajemnicy. Barka Fortuna, która mogłaby go wspierać, ale zastąpić z dużym opóźnieniem prac (budowa z użyciem tylko jej trwałaby nawet 300 dni – liczył Mariusz Marszałkowski), stoi w porcie w Wismarze. Michaił Krutichin z RusEnergy cytowany przez Kommiersanta przypomina, że Duńczycy zgodzili się na użycie Fortuny, a skoro pozostaje ona w porcie to nie jest możliwe rozpoczęcie prac 15 stycznia. Im później ruszą, tym więcej czasu na ruch będą mieli Amerykanie.

Polski ambasador i ekolodzy uderzają w fundację do ochrony Nord Stream 2

Wytrych niemiecko-rosyjski

Jednakże część firm zaangażowanych w Nord Stream 2 może zostać ochroniona przed sankcjami USA za pośrednictwem wehikułu stworzonego przez Gazprom, ale instytucjonalnie podporządkowany landowi Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Tamtejsze władze socjaldemokratyczne z premier Manuelą Schwesig na czele (opisaną w BiznesAlert.pl przez Michała Perzyńskiego) zgodziły się na stworzenie fundacji Stiftung Klimaschutz, która deklaratywnie ma pomóc chronić klimat, ale faktycznie pozwoli ochronić podmioty niemieckie zaangażowane w Nord Stream 2 przed sankcjami USA, które nie mogą obejmować bytów państwowych w Unii Europejskiej, a takim jest formalnie rzeczona fundacja podlegająca landowi niemieckiemu. Ma ona zarządzać czasowo projektem i słusznie jest uznawana przez niemiecką Partię Zielonych za wytrych służący do dokończenia Nord Stream 2. Nie ma innej racji bytu.

Straszak sankcji USA i wytrych fundacji niemieckiej zmierzą się w oczekiwaniu na kolejną istotną datę, czyli wybory parlamentarne w Niemczech. Jeżeli z jakichś powodów Nord Stream 2 nie zostanie ukończony do września 2021 roku, kiedy te wybory się odbędą, może się okazać, że nowe władze w Berlinie będą bardziej krytyczne wobec tego spornego projektu, szczególnie w razie powstania koalicji z udziałem Zielonych. Doradca Gazpromu do spraw europejski Alekxander Rahr uznał w rozmowie z Expert.ru, że projekt Nord Stream 2 musi zostać ukończony przed wyborami w Niemczech, bo inaczej „siły, które przejmą wówczas władze, mogą jeszcze zatrzymać ten projekt”.

Póki co jednak ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec ponownie (deklaratywnie) umywa ręce w tej sprawie, faktycznie dając znów parasol ochronny Nord Stream 2. Minister Heiko Maas, który w przeszłości twierdził, że sporny gazociąg nie jest przedsięwzięciem politycznym, ale czysto biznesowym i w ten sposób zrzucał odpowiedzialność za niego na firmy współpracujące z Gazpromem, obecnie mówi, że fundacja klimatyczna to sprawa landowa, a nie federalna, unikając działania w tej sprawie. Dziesiątki spotkań bilateralnych Maasa z jego rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem, które formalnie były poświęcone tematowi Nord Stream 2 dowodzą jednak, że projekt jest polityczny, ma parasol polityczny Berlina i nadal będzie go miał, godząc w ten sposób we wspólną politykę europejską.

Pagung: Koniec Nord Stream 2 może być bliski. Sankcje USA to szansa dla Niemiec

Gra o wiarygodność Niemiec i polityki wspólnotowej

Niemcy, broniąc Nord Stream 2 z wykorzystaniem kruczków prawnych, ryzykują wiarygodnością na arenie unijnej i międzynarodowej. Jeżeli doprowadzą do realizacji projektu może okazać się, że wykorzystają unijną politykę klimatyczną oraz jej strategię wodorową do zamiany zależności Europy od gazu z Rosji na zależność od jej wodoru, który w przyszłości mógłby docierać z pomocą Nord Stream 2 przedłużając żywotność tego projektu zaplanowanego na 50 lat pracy pomimo unijnego celu neutralności klimatycznej do 2050 roku oznaczającej porzucenie paliw kopalnych, czyli około 20 lat wcześniej. Wówczas, podobnie jak w przypadku fałszywej fundacji, Unia Europejska pod przywództwem Niemiec będzie formalnie realizować ambitną politykę klimatyczną, która faktycznie będzie oznaczała utrzymanie zależności od Rosji, na której będą zarabiać niemieccy oligarchowie znajdujący się pod jej wpływem jak były kanclerz Gerhard Schroeder stawiany w przeszłości przez Manuelę Schwesig w wypowiedziach publicznych za wzór do naśladowania.

Vicari: Nord Stream 2 jest na krawędzi, ale z okienkiem możliwości (ANALIZA)