Wójcik: Ewa Kopacz nie będzie drugą Margaret Thatcher

9 stycznia 2015, 12:16 Energetyka

KOMENTARZ

Margareth Thatcher. Fot. Wikimedia Commons
Margareth Thatcher. Fot. Wikimedia Commons

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Ubieranie premier Ewy Kopacz w kostium Żelaznej Damy po premier Margaret Thatcher jest niepoważnym i niepotrzebnym zabiegiem wobec szefowej polskiego rządu. Zwłaszcza, że obecny konflikt z górniczymi związkami zawodowymi to klasyczny spór syndykalistyczny. Nie stanowi żadnego politycznego zagrożenia dla państwa – z czym musiała poradzić sobie brytyjska premier.

To prawda, Margaret Thatcher, wzór dla zwolenników gospodarki rynkowej, złamała strajk brytyjskiego Krajowego Związku Górniczego (National Union of Mineworkers – NUM) i była zdeterminowana, aby osiągnąć jeden ze swoich celów: ograniczenie, (początkowo nie złamanie), siły brytyjskich związków zawodowych. Osiągnęła więcej. Złamała tę siłę, ale trzeba podkreślić, powody miała o wiele bardziej polityczne, niż ekonomiczne. Bo wiele z tych związków nosiło charakter zdecydowanie marksistowski, co w latach Zimnej Wojny miało groźne konsekwencje – budowało V kolumnę Związku Sowieckiego.  Kiedy po zwycięskiej wojnie o Falklandy premier Thatcher przystąpiła do reform ustawodawstwa związkowego, kilka związków branżowych natychmiast wypowiedziało jej wojnę, ogłaszając strajk, którego celem było zniszczenie polityczne Żelaznej Damy. Strajk górniczy z 1984 r. był najgroźniejszy, został on ogłoszony przez NUM, którego przewodniczącym był wówczas Arthur Scargill.

Urodzony w 1938 r. Arthur Scargill wywodził się z ruchu komunistycznego. W 1955 r. wstąpił do Ligi Młodych Komunistów, brytyjskiej młodzieżowej przybudówki partii komunistycznej. Jako jej działacz odwiedził w 1957 r. Moskwę, gdzie przyjął go Chruszczow. W 1962 r. stał się zawodowym działaczem związkowym w branży górniczej, choć podobno nigdy, jako górnik zawodowo nie pracował. Jako związkowiec stał się także działaczem Partii Pracy, której lewe skrzydło niewiele różniło się od partii marksistowskich – wyznawało zasadę walki klasowej i dążyło do rewolucyjnych przemian społecznych. Scargill był po prostu marksistowskim rewolucjonistą.

Do starcia z rządem pani Thatcher szykował się Scargill jak do wojny. Uznał wybory, które wygrali torysi pod jej przywództwem za manipulację, a elekcję Margaret Thatcher za największą klęskę polityczną ostatnich 100 lat. Wezwał w kilka dni po wyborach do obalenia „plagi obecnego rządu”, co było hasłem strajku politycznego. W walce z rządem torysów posługiwał się marksistowską terminologią walki klasowej. Przygotowując się do konfrontacji z Żelazną Damą część funduszy NUM ulokował za granicą, także w krajach komunistycznych. Nie miał żadnych hamulców w kontaktach z komunistami, ani z ich służbami specjalnymi. Był m.in. przewodniczącym uznawanej za komunistyczną Światowej Organizacji Górników z siedzibą w Paryżu. Opinia publiczna na Wyspach doznała wstrząsu po rewelacjach na temat kontaktów NUM z dyktatorem libijskim płk. Kadafim (ujawnił je dziennik Sunday Times 28 października 1984). Kilka miesięcy wcześniej Wlk. Brytania zerwała z Libią stosunki dyplomatyczne, gdy z ambasady libijskiej padły strzały w stronę demonstracji politycznej przeciwko reżimowi Kadafiego. Zginęła policjantka, a Kadafi stał się wrogiem publicznym numer jeden. Tymczasem Scargill w październiku nawiązał stosunki z libijskim emisariuszem Mohammedem Abbasim. Libijscy „związkowcy” zasilali NUM finansowo, ale było oczywiste, że pod dyktaturą Kadafiego związki zawodowe nie działają niezależnie od władz. Scargill pod fałszywym nazwiskiem Smith pojechał do Paryża, gdzie w siedzibie francuskiej komunistycznej centrali związkowej CGT konferował z Abbasim i drugim Libijczykiem Salemem Ibrahimem. W wyniku tych rozmów wysłannik Scargilla, Roger Windsor, udał się do Trypolisu. Jego spotkanie z Kadafim pokazała telewizja libijska, więc nie można było się wypierać. Prasa libijska doniosła, że Trypolis przekazał NUM pomoc w wysokości 20 mln funtów. Brytyjskie służby specjalne śledziły kontakty Scargilla i jego ludzi z Libijczykami; istniały poważne podejrzenia, że za libijską sceną kryją się agenci KGB. Jego zwolennicy dowodzą, że sprawa była prowokacją brytyjskich służb specjalnych.

Jednak w czasie spotkania z Gorbaczowem w grudniu 1984 r. w Chequers premier Thatcher spytała o to wspieranie strajku NUM przez ZSRR. Gorbaczow początkowo zaprzeczył, aby to wsparcie miało miejsce, ale zgromiony wzrokiem przez towarzyszącego mu Zamiatina dodał „przynajmniej o ile mi wiadomo”. To z oficjalnej notatki dyplomaty towarzyszącego pani Thatcher. A według odtajnionych w 2007 r. dokumentów rosyjskich, Scargill w trakcie strajku NUM bezpośrednio kontaktował się z przedstawicielami ZSRR i domagał się wsparcia finansowego, instruując, w jaki sposób przekazywać pieniądze by nie zostały one odkryte przez służby brytyjskie. Ostatecznie pieniądze zostały przesłane przez Warszawę.  W brytyjskich materiałach archiwalnych służb specjalnych są dowody na przekazy około 7 mln funtów ze strony sowieckiej. NUM ukrył część swych pieniędzy w krajach komunistycznych.  W 1990 r. pojawił się także trop polski prowadzący do konta w Narodowym Banku Polskim w Warszawie.

Scargill znany jest ze swoich ostrych wypowiedzi pod adresem Solidarności, której zarzucał doprowadzenie do upadku PRL, jego zdaniem „państwa robotniczego”. Dlatego nie ma bezpośredniej analogii sytuacji w jakiej znajduje się obecnie Ewa Kopacz i polskie górnictwo, do czasów Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii.