Deeskalacja napięcia na Morzu Śródziemnym wokół złóż, o które spierają się Grecja i Turcja nastąpiła dopiero po stanowczej interwencji USA, które użyły w tym celu lotniskowca – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.
Ostatnie kilka dni przyniosły niebezpieczne nasilenie konfliktu między Grecją i Turcją w związku z zaplanowanymi przez Ankarę badaniami sejsmicznymi złóż pod dnem morskich na wodach wokół greckiej wyspy Kasteliorizo. Ateny oceniły to jako poważne zagrożenie suwerenności państwa. Konfliktowi zbrojnemu – jak ocenia Reuters – zapobiegła interwencja Francji, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Według naszych informacji – jednak zwłaszcza Waszyngtonu, który postawił na fakty dokonane.
Turcja zapowiedziała, że na pewien czas wstrzymuje wszystkie operacje poszukiwania ropy i gazu we wschodnim basenie Morza Śródziemnego w oczekiwaniu na negocjacje z Grecją. Zapowiedział to 28 lipca rzecznik prezydenta Recepa Erdogana, Ibrahim Kalin. W wywiadzie dla stacji CNN Turk Ibrahim Kalin poinformował, że prezydent Erdogan nakazał wstrzymanie operacji jako „konstruktywne podejście do negocjacji”. Jednakże nie zostało odwołane ostrzeżenie nawigacyjne NAVTEX977/20 na obszarze morskim obejmującym greckie wody terytorialne w sąsiedztwie greckiej wyspy Kasteriolizo (między Cyprem a Kretą). Navtex obowiązuje do drugiego sierpnia. Tymczasem jednostki floty tureckiej opuściły ten obszar Morza Egejskiego odpływając w kierunku swoich baz na Morzu Czarnym w Aksaz, Izmirze i Bartinie. Pływająca platforma Oruc Reis, która miała przeprowadzić badania pozostaje w porcie Antalyia i jest przygotowywana do badań sejsmicznych na obszarze morskim uznanym oficjalnie za należący do Turcji.
Także część greckiej marynarki ma opuścić sąsiedztwo Kastelorizo. Wydaje się, że deeskalacja stabilizuje się na tym obszarze, a od niedzieli trwają konsultacje Berlina (Niemcy objęły przewodnictwo w UE), Aten i Ankary.
Długotrwałe napięcia między sojusznikami NATO nasiliły się w ubiegłym tygodniu po tym, jak turecka marynarka wojenna we wtorek wydała wspomniane ostrzeżenie Navtex. Siły morskie Grecji i Turcji zostały postawione w stan pełnej gotowości bojowej i 22 lipca znalazły się na w pobliżu wyspy w bezpośrednim kontakcie. Dalszej eskalacji zapobiegła aktywność dyplomatyczna Brukseli i USA. Kanclerz Angela Merkel wymogła na stronach konfliktu wstrzymanie wszelkich działań. 23 lipca na wodach wschodniego basenu Morza Śródziemnego pojawiła się grupa uderzeniowa lotniskowca Dwight Eisenhower.
Od 26 do 28 lipca grupa prowadziła ćwiczenia z udziałem greckiego partnera w akwenie graniczącym z tureckimi wodami terytorialnymi. Informacje medialne o akcji grupy były wyjątkowo skąpe. Oficjalny portal Marynarki USA podawał kilkakrotne komunikaty, m.in. dotyczące udziału greckiego sojusznika uczestniczącego w ćwiczeniach. Wymienił na przykład fregatę marynarki greckiej HN Aegean (FFGH460), cztery pary greckich samolotów F-16 V z bazy Souda.
Komunikat oficjalny zamieszczony na portalu uzasadnił manewry. Głosił, że „grupa uderzeniowa Dwight D. Eisenhower prowadzi operacje w obszarze 6. floty Stanów Zjednoczonych w celu wspierania interesów bezpieczeństwa narodowego USA w Europie i Afryce”. Ćwiczenia obejmowały wspólny udział ataku i obrony w formacji, manewrowanie taktyczne, ćwiczenia łączności. Uczestniczące siły przetestowały i udoskonaliły dowodzenie i kontrolę współdziałania w odpieraniu wrogiego ataku. Lotniskowiec Dwight Eisnehower wraz z grupą 12 okrętów pozostaje nadal na wodach wschodniego basenu Morza Śródziemnego.
Reakcją Unii Europejskiej na zagrożenie wybuchem starcia zbrojnego na południowej rubieży Europy była zdecydowana i ożywiona działalność dyplomatyczna. Ogólnie nie tyle po stronie Grecji, co hamująca politykę prezydenta Turcji. Może za wyjątkiem kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która ostrzegła Erdogana, że „Grecy nie żartują”. Okazało się, że nie tylko oni, ale także Amerykanie, bez których ci pierwsi nie byliby aż tak skuteczni. Ostatecznie rozstrzyga napięte konflikty sojusznik posiadający lotniskowiec USS Dwight Eisenhower bez werbalnej dyplomacji.