KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Po kilku latach werbalnej euforii łupkowej, mamy początek fazy pojedynków „łupkowych” na argumenty nie merytoryczne i emocjonalne, a nawet próby realizacji wrogich Polsce interesów. Zaś prawo wciąż nie sprzyja nowej branży.
Ustawa nowelizująca Prawo Geologiczne i Górnicze (PGG) w części dotyczącej węglowodorów – zwykle zwana ustawą łupkową – ostatecznie przyjęta przez Sejm 11 lipca – czeka już tylko na podpis prezydenta. Termin złożenia podpisu upływa 5 sierpnia. Potem PGG zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2015 r., aby „zapewnić państwu narzędzia racjonalnego gospodarowania złożami węglowodorów”. Co zapewni przedsiębiorcom jest mniej jasne.
W gospodarce rynkowej wydobycie surowca ze złóż należy do przedsiębiorców, więc ustawa powinna także im zapewnić odpowiednio przyjazne ramy prawne. Czy PGG dobrze godzi te dwa równorzędne cele? Oceny są różne. Przedstawiciele strony rządowej, zwłaszcza odpowiedzialny za przygotowanie ustawy Sławomir Brudziński wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju, uważają, że tak. Przedstawiciele inwestorów – niekoniecznie, czemu dała wyraz reprezentująca ich OPPPW. I obiektywnie rzecz biorąc mają rację.
Wprowadzony nowy system koncesjonowania uproszczony dzięki wspólnej koncesji na poszukiwanie i wydobycie, poza tym wciąż nie jest wolny od administracyjnej mitręgi. Nie będzie chronić przed nią doprecyzowanie i uszczegółowienie praw i obowiązków inwestora wynikających z koncesji. A w praktyce może się okazać, że „doprecyzowanie” i „uszczegółowienie” to kolejne przeszkody w ewentualnym dotarciu do gazu i ropy z łupków. Zamiast NOKE – PGG rozszerza uprawnienia nadzorcze organu koncesyjnego czyli ministerstwa środowiska oraz Wyższego Urzędu Górniczego.
Jednak największym mankamentem nowego systemu prawnego porządkującego poszukiwanie i wydobycie węglowodorów, moim zdaniem, jest wyodrębnienie z PGG przepisów podatkowych do osobnej regulacji. Tak jakby resort środowiska i resort finansów dzieliły sprzeczności, choć podlegają tej samej Radzie Ministrów. Co gorsza, prace nad ustawą podatkową w Sejmie praktycznie jeszcze się nie rozpoczęły, komisja finansów publicznych przekazała projekt do podkomisji systemu podatkowego. Podkomisja odbyła jedno posiedzenie nie odnoszące się do meritum projektu. I to wszystko.
Inwestorzy nie wiedzą najważniejszej rzeczy – jakie obciążenia finansowe czekają ich realnie wobec fiskusa. To może zniechęcić do poszukiwań w Polsce kolejnych zachodnich inwestorów. Tym bardziej, że po kilku latach werbalnej euforii łupkowej, mamy początek fazy pojedynków „łupkowych” i „antyłupkowych” na argumenty niemerytoryczne i emocjonalne. A zastrzeżenia i protesty przeciw łupkom coraz częściej bywają wykorzystywane jako instrumenty albo walki politycznej albo niejasnego lobbingu. Albo realizacji wrogich Polsce interesów.