Wójcik: Prywatyzacja pod napięciem. PKP Energetyka pójdzie na giełdę

14 września 2015, 08:07 Energia elektryczna

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Komisja Europejska zatwierdziła przejęcie kontroli nad PKP Energetyka przez międzynarodowy fundusz CVC Capital Partners. W zasadzie jest to ostateczne otwarcie drogi do sprzedania polskiej spółki zależnej PKP. Prawdopodobnie podpisanie umowy o przejęciu 100 proc. aktywów PKP Energetyka przez Capital Partners nastąpi jeszcze w tym tygodniu – być może 15 września. Transakcja wzbudza emocje wśród polityków i ekspertów.

Z reguły kolejowe spółki infrastrukturalne zostają pod kontrolą państwa. – Tego typu firm się nie sprzedaje, bo to jedna ze spółek strategicznych – mówiła w lipcu Gazecie Wyborczej prof. Krystyna Bobińska z Instytutu Sobieskiego. Początkowo o zakup PKP Energetyka starało się aż 12 podmiotów – 6 finansowych i 6 branżowych. Ostatecznie na placu boju pozostał tylko CVC oraz Energa, która przegrała ostateczną batalię. 21 lipca Polskie Koleje Państwowe i fundusz CVC Capital Partners podpisały wstępną umowę sprzedaży akcji PKP Energetyka.

Spółka PKP Energetyka działa na polskim rynku od 2001 roku. Jest jednym z największych – bo czwartym na liście – sprzedawców energii elektrycznej, w tym energii elektrycznej trakcyjnej (przeznaczonej dla przewoźników kolejowych). Zaproponowaną wartość przedsiębiorstwa oceniono na 1,965 mln zł, co, po korekcie o wartość zadłużenia netto spółki, daje kwotę, którą otrzyma PKP na poziomie 1.410 mln zł. Podano wówczas w lipcu, że transakcja ostatecznie zostanie sfinalizowana po uzyskaniu akceptacji Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju oraz europejskiego urzędu antymonopolowego. Na akceptację MIiR nie trzeba było długo czekać. Zaś Komisja Europejska wyraziła zgodę 11 września. Według KE, nie ma podstaw sądzić, by transakcja naruszała przepisy dotyczące konkurencji. Pozytywnie oceniła nabywcę: – CVC Capital Partners za pośrednictwem funduszy CVC posiada udziały w wielu firmach z różnych branż, w tym chemikaliów, użyteczności publicznej, produkcji, handlu detalicznego i dystrybucji, przede wszystkim w Europie, Stanach Zjednoczonych oraz w regionie Azji i Pacyfiku.

Komisja uznała, że proponowana transakcja nie powoduje obaw o konkurencję, ponieważ firmy nie działają na tych samych rynkach. „W rzeczywistości, żadna z firm posiadanych przez CVC nie konkuruje z PKP i nie jest aktywna na rynkach pokrewnych” – stwierdziła KE. Transakcja została zbadana na podstawie uproszczonej procedury kontroli połączeń.

 

Opozycja jest przeciw

– To jest działanie wbrew interesom Polski i wbrew prawu – oceniał ponad miesiąc temu poseł PiS Krzysztof Tchórzewski. Polityk zna problematykę tej firmy jak mało kto – jako inżynier elektryk dłuższy czas pracował w PKP Energetyka, co wytknął mu sponsorowany przez CVC Capital Partners tekst zamieszczony w sierpniu w licznych dziennikach i tygodnikach za pośrednictwem jednego z Domów Mediowych.

PiS zasadniczo kwestionował dwa fakty: rzekomą konieczność prywatyzowania PKP Energetyka oraz prywatyzację na korzyść Capital Partners. Jak zwraca uwagę poseł Tchórzewski, sieci trakcyjne i podstacje elektryczne są integralną częścią linii kolejowych o państwowym znaczeniu będącej własnością PKP SA i jako takie nie powinny podlegać prywatyzacji. Tak w każdym razie wynika z ustawy z dnia 8 września 2000 r. o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego PKP ( art. 18 p. 2d, ust. 3).

PiS 21 lipca b.r. złożyło w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratora Generalnego, tyle, że postępowanie zapewne zostanie wdrożone po ostatecznej sprzedaży polskiej spółki.  Prokurator generalny poinformował, że przekazał sprawę do rozpatrzenia przez prokuraturę okręgową. Zanim czynności nabiorą rzeczywistego toku, może minąć i rok.  Sprzedaży spółki sprzeciwia się też SLD. Decyzja o prywatyzacji budzi sprzeciw związkowców, którzy zwrócili się do Violety Bulc, Komisarza ds. Transportu UE o sprawdzenie czy nie doszło do naruszenia prawa oraz czy nie spowoduje to „utrudnienia przy implementacji środków europejskich przeznaczonych na rozwój sektora kolejowego w Polsce.”

Jerzy Polaczek poseł PiS podkreśla, że prywatyzacja jest w sprzeczności z celami unijnymi. Umowa na sprzedaż PKP Energetyka powinna być notyfikowana w Komisji Europejskiej. Tak się jednak nie stało, dlatego został złożony wniosek o analizę tej sprawy, tym bardziej, że sama sprzedaż odbyła się w pospiesznej procedurze. Pytanie również, czy ta kwestia była kiedykolwiek analizowana na posiedzeniu Rady Ministrów – mówił portalowi „RynekInfrastruktury.pl” Polaczek.

 

Eksperci są przeciw

Zdaniem ekspertów, PKP powinny się pozbyć Intercity, a nie PKP Energetyki. – W pierwszej kolejności, w Polsce, powinniśmy prywatyzować pasażerskie spółki kolejowe, jako te, z którymi mamy największe problemy i które stale przynoszą straty. Dotyczy to także PKP Intercity – twierdzi Małgorzata Kuczewska-Łaska, menadżer od lat związana z polskim rynkiem kolejowym. – Tymczasem PKP sprzedaje bardzo dobrą spółkę i pozyskane pieniądze przeznacza na inwestycje w PKP Intercity, spółkę, która w historii swojego istnienia częściej przynosiła straty niż zyski i w swojej działalności jest praktycznie całkowicie uzależniona od dofinansowania ze strony budżetu państwa – podkreśla Kuczewska-Łaska w portalu Money.pl.

– Prywatyzacja PKP Energetyki jest pozbawiona sensu gospodarczego, biznesowego i funkcjonalnego Nie ma uzasadnienia z wielu powodów – ocenia Janusz Zubrzycki, dyrektor zarządzający w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. Szef Rady Krajowej Izby Gospodarczej, dr Janusz Steinhoff uważa, że prywatyzacja PKP Energetyka jest przykładem złej prywatyzacji podyktowanej fiskalizmem. Kolejny ekspert, Tadeusz Syryjczyk, b. minister przemysłu, b. minister transportu i gospodarki morskiej, b. dyrektor EBOR odniósł się bardzo krytycznie do sprzedaży PKP Energetyka: – Nie ma powodu przypuszczać, że pogłębienie rozdziału PKP Energetyka od spółek kolejowych i państwa poprzez prywatyzację i to w formie eliminującej jakiekolwiek zależności właścicielskie, przyniesie korzyści w postaci obniżenia kosztów i postaci wzrostu efektywności sektora kolejowego. Funkcje infrastrukturalne wykonywane przez PKP energetyka w praktyce europejskiej bywają realizowane bezpośrednio przez zarządcę infrastruktury – albo przez spółkę-córkę, która w skrajnym przypadku – jak w Niemczech – posiada nie tylko sieci i podstacje, ale nawet własne elektrownie.

Tadeusz Syryjczyk zwraca dalej uwagę, że „prywatyzacja na rzecz funduszu, a potem być może innego podmiotu oznacza, że wszystkie funkcje PKP Energetyka – zarówno te podatne na outsourcing i współpracę kontraktową z podmiotami PKP jak i te, które żadną miarą do tego się nie nadają – ze względu na brak rynku wypadną z obszaru możliwego współdziałania w oparciu o nadzór właścicielski i organizacyjny. Tymczasem w przypadku takiego wzajemnego monopolu mocno ujawniają się raczej wady niż zalety przejścia z nadzoru kontraktowego na kontraktowy. Nadzór kontraktowy ogranicza dyspozycyjność i prowadzi do niebezpieczeństwa wykorzystania pozycji monopolistycznej.- podsumował b. dyrektor EBOiR.  

Syryjczyk a także inni eksperci zwracają uwagę, że nabywca PKP Energetyka CVC Capital Partners jest globalną firmą – funduszem private equity oraz firmą doradztwa inwestycyjnego, założoną w 1981 roku. Private equity – to termin oznaczający inwestycje na niepublicznym rynku kapitałowym, w celu osiągnięcia średnio- i długoterminowych zysków z przyrostu wartości kapitału. Posiada sieć 22 biur na terenie Europy, Azji i Stanów Zjednoczonych. CVC zarządza środkami inwestorów z Ameryki Północnej (55 proc.), Europy (28 proc.), Azji i Bliskiego Wschodu, którzy powierzają swój kapitał CVC na przeszło 10-letnie okresy. Bieżąca wartość aktywów firmy przekracza kwotę 52 mld dol. Ta rekomendacja wcale nie oznacza, że CVC, jako świetnie prosperująca firma finansowa będzie inwestować w długim horyzoncie w zakupioną PKP Energetykę, przeciwnie – zgodnie z charakterem private equity chętnie ją sprzeda, jeśli transakcja umożliwi liczący się przyrost kapitału, przecież private equity może być wykorzystane na zwiększenie kapitału obrotowego, przejmowanie spółek lub też na poprawę i wzmocnienie bilansu spółki.

– Nie ulega wątpliwości, że PKP Energetyka jest jedną z najważniejszych polskich spółek sektora elektroenergetycznego i skarb państwa nie powinien tracić nad nią kontroli” – twierdzi Marta Kaczyńska, prawniczka na łamach tygodnika wSieci. Krytycznie oceniają prywatyzację od strony prawnej na rzecz CVC Capital Partners inni prawnicy.

 

Atrakcyjne aktywa

PKP Energetyka jest monopolistą w zakresie dostarczania energii elektrycznej krajowym przewoźnikom kolejowym. Posiada strategiczną pod tym względem infrastrukturę. Dzięki temu zawsze będzie przynosiła spore zyski. PKP Energetyka to czwarty największy sprzedawca energii w Polsce. Spółka ta odpowiada za 5,3 proc. krajowej sprzedaży energii i zatrudnia ok. 7 tys. pracowników. A najważniejsze – ma monopol, (czyli infrastrukturę) na dostarczanie energii elektrycznej wszystkim działającym w Polsce podmiotom kolejowym, dzięki czemu przynosi, co roku spore zyski. Czy, aby utrzymywać sieć trakcyjną, podstacje (kupione z własnych środków przez spółkę od PKP PLK) i kabiny sekcyjne trzeba spółkę sprzedawać? Eksperci oceniają, że nie. Informacje z PKP Energetyka potwierdzają te opinie. Spółka realizuje z zyskiem inne zadania – m.in. przyłącza nowych klientów, modernizuje linie kolejowe, buduje tramwajowe sieci trakcyjne i sieci oświetleniowe dla klientów spoza kolei. Sprzedaje energię nietrakcyjną (prąd zmienny) już w większości odbiorcom nie-kolejowym.

Dzięki takim działaniom majątek kolejowy jest efektywnie wykorzystywany. W spółce PKP Energetyka ma zatrudnienie ok. 7.000 osób. Spółka przynosi zyski dla właścicieli, działa pozytywnie dla wizerunku i efektywności transportu kolejowego. Wprowadziła nowy model biznesowy. Dla zabezpieczenia modernizacji kolei i konieczności modernizacji urządzeń dystrybucyjnych pozyskała bez gwarancji państwa kredyt w wysokości 500 ml zł.

Jedyne więc uzasadnienie sprzedaży to jakaś pilna potrzeba, że chodzi o pieniądze na już, na teraz na załatanie jakiejś dziury. Np. w budżecie PKP SA. Tak, jak to miało miejsce przy innych prywatyzacjach…

 

A kto broni transakcji?  

Piotr Ciżkowicz z zarządu PKP SA oświadcza od dwóch miesięcy, że zarząd zrobił bardzo dokładne analizy, zanim wziął się za prywatyzację swojej spółki zależnej. – Zarzuca się nam, że sprzedaż PKP Energetyka doprowadzi do utraty kontroli państwowej nad strategiczną infrastrukturą. Jednak dostarczanie prądu na kolei nie różni się niczym od dostarczania prądu w innych sektorach gospodarki. Zasady przesyłu są takie same, jak w przypadku dostaw prądu do szpitali, szkół czy przedsiębiorstw. Warto także podkreślić, że rynek energetyki jest regulowany przez URE i tym regulacjom podlegają wszyscy – niezależnie od tego czy dana firma znajduje się w rękach prywatnych czy państwowych. Bardzo dokładnie analizowaliśmy te kwestie, przygotowując się do prywatyzacji PKP Energetyka. – przekonuje.

Decyzję Komisji Europejskiej zarówno zarząd PKP, jak i Ministerstwo Infrastruktury przyjęły z ulgą. – To oznacza zamknięcie całego procesu prywatyzacji spółki PKP Energetyka, wyjaśnia Piotr Ciżkowicz wiceprezes PKP w programie Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia – Jesteśmy gotowi do zamknięcia tej transakcji, co oznacza zamknięcie całego procesu prywatyzacji spółki. Ciżkowicz powtarza argumenty minister infrastruktury i rozwoju Marii Wasiak na posiedzeniu Sejmu 4 sierpnia.  „Środki z prywatyzacji PKP Energetyka planujemy przeznaczyć po pierwsze na spłatę historycznego długu PKP SA, po drugie na dofinansowanie PKP Intercity, w szczególności w obszarze inwestycji w tabor. Chcemy poprawić, jakość taboru również w tej części, która nie została jeszcze objęta projektami finansowanymi, albo ze źródeł własnych, albo unijnych”.

– Nasze plany dla PKP Energetyka pozostają niezmienione: respektowanie wszystkich zobowiązań, w tym gwarancji zatrudnienia, inwestycje rzędu kilkuset milionów złotych rocznie, rozwój sieci dystrybucyjnej i segmentu usług zarówno w części obsługującej koleje, jak i energetykę oraz zarządzanie ryzykiem wynikającym ze sprzedaży energii elektrycznej – informował Gazetę Wyborczą Przemysław Obłój z CVC Capital Partners. – Mogę zapewnić, że traktujemy naszą inwestycję w PKP Energetyka poważnie i długofalowo. Jednak Obłój poinformował też PAP: – fundusz CVC jest gotów – po ewentualnym przejęciu – sprzedać mniejszościowy pakiet spółki np. krajowemu inwestorowi finansowemu. Jego zdaniem w przyszłości PKP Energetyka powinna trafić na Giełdę Papierów Wartościowych.

 

Sponsoring wiele może

Tymczasem w prasie odbyła się kampania skierowana przeciwko posłom PiS-u Andrzejowi Adamczykowi i Krzysztofowi Tchórzewskiemu. Była to reakcja na to, że ci politycy szczególnie wyraziście opowiedzieli się przeciwko prywatyzacji PKP Energetyki i zabiegają o wstrzymanie decyzji w tej sprawie. Złożyli wniosek do prokuratury, aby ta przyjrzała się prywatyzacji, ponieważ ich zdaniem sprzedaż PKP Energetyki może zagrażać bezpieczeństwu kraju. Firma, która przejmie spółkę, będzie mogła pozyskiwać informacje tajne, np. o jednostkach wojskowych, które w większości mają połączenia z liniami kolejowymi zastrzeżonymi do transportów wojskowych.

Zagraniczny kandydat na nabywcę poczuł się zagrożony. W dziennikach i tygodnikach pojawiły się, w opłacanych tekstach argumenty zachwalające prywatyzację oraz oskarżenia pod adresem posłów Tchórzewskiego i Adamczyka a także b. wicepremiera i ministra gospodarki dr Janusza Steinhoffa. W tekście podpisanym przez Istvana Szoke, Partnera CVC Capital Partners, czytamy: „Pan poseł Tchórzewski ma szczególnie bliskie związki z PKP Energetyka. Jest byłym członkiem zarządu spółki, urlopowanym na czas sprawowania mandatu poselskiego. W PKP Energetyka znalazła też zatrudnienie osoba z najbliższej rodziny Pana posła. Gierki prowadzone przez przeciwników transakcji to nie przejaw troski o dobro wspólne, ale chęć zaistnienia za wszelką cenę oraz, co bardziej niepokojące, wpłynięcia na wynik procesu sprzedaży”.

Dom Mediowy, który ulokował owe teksty sponsorowane ponoć zainkasował 1,5 mln zł. I postarał się, aby je także zamieścić w niemal wszystkich tytułach patriotyczno-konserwatywnych. Ofertę publikacji opłacanej wg najwyższych stawek odmówiły nieliczne redakcje, m.in. tygodniki Gość Niedzielny i Polityka.