Celem inwestycji w Norwegii była chęć uniezależnienia się od dostaw ze Wschodu – powiedział prezes PGNiG Piotr Woźniak w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.
– Już w latach 2006-2007 planowano budowę gazociągu do szelfu norweskiego, teraz ten temat wrócił. Chcieliśmy mieć dostęp do dużych złóż, by mieć alternatywę i zapewnić bezpieczeństwo energetyczne – mówił Woźniak. Gazociąg powstanie dzięki polskiej firmie Gaz-System i duńskiemu Energinetowi. Pierwsze takie plany snute były jeszcze w latach 90. -Ze złóż norweskich w tej chwili wydobywamy 0,5 mld metrów sześc. gazu, w porównaniu z innymi jest to mało.
– Baltic Pipe, chociaż ten projekt powinien nazywać się inaczej, nie interesuje nas jako inwestorów; budować go będziemy nie my, tylko spółka, która powstała w wyniku podziału PGNiG, czyli Gaz-System. My jako PGNiG zajmujemy się importem i dystrybucją surowca do całej Europy – dodał Woźniak.
Tematem rozmowy były również gazowo-gospodarcze negocjacje z Rosją. – Naszym celem jest uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego gazu, ale nie są wykluczone małe zakupy. Wykluczone są natomiast terminy długo- i średnioterminowe z powodów, które wszyscy znamy. Obecnie Rosjanie są mało wiarygodnym partnerem, mamy ogromny problem z obecnym kontraktem. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, nie sądzę, że konkurencyjnie nie wytrzyma porównania z gazem wydobywanym w Norwegii. Mamy też możliwość sprowadzania LNG do Polski, na razie na podstawie transakcji spotowych, czyli krótkoterminowych. Najkorzystniejsze dla nas jest jednak wydobywanie własnego gazu. Po 2022 roku będziemy starać się o stałe dostawy od 2-3 dostawców. Mamy bardzo złe doświadczenia ze współpracy z tylko jednym. Mamy już na to konkretne plany – zakończył prezes PGNiG.
Rzeczpospolita