Woźniak: Polska nic by nie osiągnęła, gdyby poszła unijną ścieżką dywersyfikacji dostaw gazu

27 kwietnia 2022, 15:00 Energetyka

– Gdybyśmy oglądali się na Unię Europejską i Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju przy dywersyfikowaniu dostaw gazu, […] to nic byśmy nie osiągnęli – mówi Piotr Woźniak, były minister gospodarki, a w latach 2016-20 prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Rury projektu Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2
Rury projektu Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2

– Problem z rosyjskim gazem, z którego na pewno uda się zrezygnować z końcem tego roku, rozwiązaliśmy sami – nawet wbrew polityce Unii Europejskiej. Osobiście jako prezes PGNiG podpisałem dokument, który 31 grudnia 2022 r. kończy kontrakt jamalski na dostawy gazu z Rosji. I od tego momentu kompletnie niepotrzebny nam już będzie gaz rosyjski. Bilans popytu się zamyka dzięki dostawom z innych kierunków i od innych dostawców niż rosyjski Gazprom – powiedział Piotr Woźniak w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

– Szliśmy własną drogą, mimo że do 24 lutego, gdy wybuchła wojna w Ukrainie, na zachodzie Europy wciąż przekonywano, że Rosja jest zaufanym i wypróbowanym dostawcą. A to oczywiście była i jest nieprawda. Wraz z wojną UE zmieniła front. Szkoda, że do tej zmiany potrzeba było wojny, a nie wystarczyła racjonalna argumentacja – podkreślił.

– Perspektywa dostępu do rosyjskich złóż była bardzo kusząca ze względu na bogactwo zasobów. Największe firmy paliwowe uległy tej pokusie, wchodziły na rosyjski upstream (poszukiwania i wydobywanie ropy i gazu – red.), następnie wycofywały się dobrowolnie, jak Exxon, albo pod przymusem, jak BP, a teraz uciekają z Rosji pospiesznie. Uważam, że istotna była raczej perspektywa niskich kosztów własnych, a przez to dużych zysków, niż faktycznie niska cena. Bo ceny były cały czas światowe. A jak się zważy jakość ropy, która występuje na świecie w bardzo wielu gatunkach, to rosyjska jest jedną z najgorszych. To ropa ciężka i bardzo zasiarczona – zaznaczył w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

– Gdybyśmy oglądali się na UE i OECD przy dywersyfikowaniu dostaw gazu, co zaczęło się w 1998 roku, […] albo mówili „niech UE coś zrobi, a my się dostosujemy”, tak jak teraz przy dywersyfikacji dostaw ropy, to nic byśmy nie osiągnęli. A zrobiliśmy to sami. Nie można przecież kupować gazu od kogoś, kto jest bardzo niestabilny przy dostawach, mimo podpisanego kontraktu – dodał Woźniak.

Gazeta.pl/Jędrzej Stachura

Prezydent Duda zapowiada odpowiedź Polski na szantaż gazowy Rosji