Woźniak: Potrzebujemy LNG i Korytarza Norweskiego, aby liberalizacja była realna

11 maja 2016, 14:00 Energetyka

W konferencji GasReg21 w Poznaniu wziął udział wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak. Zapytaliśmy go o rozwój rynku gazu w Polsce. Odpowiedział na pytania o to, na jakich warunkach ma się on odbywać, aby liberalizacja nie była pozorna. Patronem wydarzenia jest BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jakie jest podejście PGNiG do liberalizacji rynku gazu?

Maciej Woźniak: Dzisiejsza konferencja dotyczyła przyszłości rynku gazu w regionie środkowoeuropejskim. Rynek to konkurencja i niskie ceny. Jednak, aby zaistniał, musimy zabezpieczyć dostawy z różnych kierunków. Wtedy możemy mówić o realnym bezpieczeństwie tego rynku, a potem o jego konkurencyjności. Bez dywersyfikacji liberalizacja będzie czymś pozornym. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Środkowo-Europejskim Hubie Gazowym (CEGH) w Baumgarten. Mieni się on hubem, ale tłoczy on głównie gaz rosyjski. W 2009 roku podczas kryzysu gazowego na Ukrainie, działalność tego ośrodka spadła do 5 procent przepustowości. To po prostu rozdzielnia rosyjskiego gazu. Chcemy zapewnić Polsce gaz z kilku kierunków po to, aby zaistniały warunki konkurencyjne. Bez kilku źródeł dostaw nie będzie tutaj prawdziwego rynku. Mimo przepisów, trzeciego pakietu i detaryfikacji on nie zaistnieje. Potrzebny jest terminal w Świnoujściu, być może rozbudowany, a może drugi obiekt LNG, i Korytarz Norweski. Wtedy będziemy mieli dostęp do źródeł na całym świecie.

Na ten temat wypowiadał się w Poznaniu minister Piotr Naimski. Stwierdził on, że gaz z kontrowersyjnego gazociągu rosyjskiego Nord Stream 2 nie miał do niedawna określonego rynku zbytu. Jednak plany rozbudowy infrastruktury w Czechach i Austrii (gazociągi BACI i EUGAL) dowodzą, że chodzi o nasycenie rynku Europy Środkowej, a być może i Południowej, surowcem z Rosji.

Koncepcja Gazpromu taka właśnie może być. Niemcy mają stać się centrum dystrybucyjnym na całą Europę, na wschód i zachód. Możliwe, że w jej skutek w przyszłości gaz z Rosji będzie tłoczony nie tylko ze wschodu, ale także z zachodu, przez Niemcy i z południa, przez Czechy i Słowację. Tu nie chodzi o molekuły, bo gaz rosyjski sam w sobie nie jest inny. Nie podobają nam się jednak zasady handlu gazem oferowane przez Gazprom. Mieliśmy kryzysy dostaw. Problemy z nimi występują mniej więcej, co dwa lata. To kwestia wiarygodności przed naszymi klientami, którzy pytają się o wiarygodność dostaw z Rosji, boją się kolejnych przerw dostaw. Z tego powodu wolimy oprzeć swoje portfolio mocniej na dostawach z północnego zachodu, gdzie od lat handel gazem odbywa się na wiarygodnych rynkowych regułach. Jeżeli będziemy dalej sprowadzać tylko gaz rosyjski (również z południa czy z zachodu) oferowany na starych zasadach, nasz rynek się nie ucywilizuje.

W tym kontekście mówicie też o LNG. Czy to istotny element portfolio?

Nasze portfolio będzie się składać z dostaw gazociągowych, ale i LNG. Z tym, że rurociągowe wzbogacimy o kierunek norweski, a LNG przez Świnoujście niezależnie od dostaw długoterminowych z Kataru, sięgamy po rynek spot, gdzie zaczynamy już grę cenową.

Czy chodzi o próbne dostawy zaplanowane na czerwiec?

To nie są próbne dostawy. To będą normalne, komercyjne dostawy, które uruchomimy w przyszłym miesiącu. Terminal jest gotowy do pracy, więc zamierzamy go wykorzystać do wypróbowania sił w tradingu, a także w celu przetestowania spotowych dostaw. Po wakacjach będziemy w stanie powiedzieć więcej o wynikach tych zabiegów i strukturze umów dla gazoportu.

Jakie będą ceny?

Oczywiście nie mogę tego na razie zdradzić. Spływają już pierwsze oferty. Nie wiem ile będzie dostaw, ale spróbujemy wtłoczyć w nasz terminal jak najwięcej gazu z nowych kierunków.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik