Większość unijnych szczytów niknie w serwisach krajowych ze względu na zbyt małą atrakcyjność dyskusji toczonych w jego trakcie. Inaczej było po szczycie 12 grudnia br., który był poświęcony planowi osiągnięcia przez Unię Europejską neutralności klimatycznej do 2050 roku. Temat rozpalił opinię publiczną w Polsce. Warto jednak pamiętać, że najważniejsze dopiero przed nami. Ustalenia szczytu czyli tzw. konkluzje zostaną teraz przekute w konkretne zapisy unijnej legislacji. W tym procesie do gry wchodzą Komisja Europejska i Parlament Europejski biorąc aktywny udział w negocjacjach pozwalających ustalić w jaki sposób realizować uzgodniony cel do 2050 roku – – pisze prezes Gate Brussels Paweł Wróbel dla BiznesAlert.pl.
Jakie są postanowienia szczytu Rady Europejskiej?
Kilka dni po szczycie, gdy kurz bitewny już opadł warto zacytować co zostało uzgodnione. Swoją drogą dziwi w jak niewielu komentarzach pojawia się dokładne przywołanie przyjętego tekstu. Najistotniejszy punkt brzmi:
„W świetle najnowszej dostępnej wiedzy naukowej i w związku z potrzebą zintensyfikowania globalnych działań na rzecz klimatu Rada Europejska zatwierdza cel polegający na osiągnięciu przez UE neutralności klimatycznej do 2050 r., zgodnie z celami porozumienia paryskiego. Na tym etapie jedno państwo członkowskie nie może, jeżeli o nie chodzi, zobowiązać się do realizacji tego celu; Rada Europejska wróci do tej kwestii w czerwcu 2020 r.”
Powyższy tekst oznacza, że wszystkie państwa członkowskie, w tym Polska, zgodziły się na cel osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej w 2050 roku.
Oznacza to maksymalną obniżkę emisji gazów cieplarnianych emitowanych w Unii, a te emisje, których nie uda się zlikwidować mają być zbilansowane pochłanianiem co najmniej takiej samej ilości emisji. Chodzi o emisje nie tylko w energetyce, ale także pozostałych sektorach m.in. transporcie, przemyśle, rolnictwie itd.
Jedno państwo (niewymienione z nazwy, jednak wiadomo, że jest to Polska) wskazuje, że nie będzie w stanie zrealizować tego celu w 2050 roku.
Chociaż warto podkreślić, że cel ma być zrealizowany na poziomie UE. Konkluzje nie wskazują, że każde państwo musi indywidualnie osiągnąć neutralność klimatyczną. Wg. dzisiejszego stanu wiedzy Unia przyjmuje, że emisji nie uda się zlikwidować całkowicie, dlatego mowa o neutralności. To oznacza, że niezlikwidowane emisje trzeba będzie zbilansować tzw. pochłanianiem. Jeśli „jedno państwo” nie osiągnie neutralności to wysiłek pochłaniania spadnie na pozostałe państwa. W tym kierunku musi iść dalsze planowanie narzędzi, aby w tych okolicznościach móc zrealizować cel. Oczywiście wysiłki państw będą różne ponieważ mają różną emisyjność gospodarek, a także różne możliwości pochłaniania.
Przy okazji w tekście nie pojawia się informacja o tym, że Polska może osiągnąć neutralność w późniejszym terminie, np. 2070 roku.
Bardzo istotne jest ostatnie zdanie tego punktu konkluzji wskazujące, że przedstawiciele państw członkowskich wrócą do tematu na kolejnym unijnym szczycie tj. w czerwcu 2020 roku.
Do uzgodnienia pozostają przede wszystkim:
– jak będzie wyglądało finansowanie redukcji emisji, głównie jakiego poziomu wsparcia ze strony instrumentów finansowych UE mogą oczekiwać państwa członkowskie,
– jaki wysiłek redukcyjny do 2050 roku będzie w stanie ponieść „jedno państwo” tj. Polska. W praktyce jak prognozujemy poziom niezbilansowanych emisji w 2050 roku,
– jak rozłożyć nasze niezbilansowane emisje pomiędzy pozostałe państwa tak, aby na poziomie UE cel został osiągnięty. Kto i na jakich warunkach zgodzi się na dodatkowy wysiłek.
W ramach ustalania warunków finansowania odezwą się głosy państw, które będą musiały wykonać zwiększony wysiłek oznaczający dla nich dodatkowe koszty. Konsekwencją może być powstanie mechanizmu wsparcia finansowego tych, którzy postawią się w gronie najbardziej ambitnych. Jednak osiągnięcie sukcesu na poziomie UE zależy przede wszystkim od znalezienia formuły finansowania maksymalnego możliwego wysiłku po stronie wszystkich państw, z uwzględnieniem Polski, oraz tych z nich, które osiągną neutralność z naddatkiem pozwalającym skutecznie bilansować polskie emisje. Im będzie ich mniej, tym łatwiej będzie uzyskać zgodę pozostałych krajów.
Podsumowując konkluzje, Polska zgodziła się na cel neutralności klimatycznej UE w 2050 roku na poziomie unijnym. O szczegółach będzie mowa na kolejnym szczycie w czerwcu 2020 roku, choć – co najważniejsze – rozpoczęły się już prace nad legislacją, która będzie wdrażać wytyczony cel.
Co dalej?
Uzgodnienia dają Komisji Europejskiej zielone światło Rady Europejskiej do przygotowania narzędzi (legislacji), które pozwolą osiągnąć cel neutralności klimatycznej. Taki plan działań Komisja Europejska przedstawiła tuż przed unijnym szczytem w ramach tzw. „Europejskiego Zielonego Ładu”, prezentując szczegółową listę rewizji szeregu dyrektyw i rozporządzeń oraz przyjmowania nowych aktów prawnych. Wśród nich są m.in. te dotyczące rewizji celów redukcyjnych na rok 2030, rewizji dyrektywy EU ETS, ustanowienia mechanizmu dostosowania cen na granicach UE z uwzględnieniem emisji CO2, renowacji sektora budynków, strategii przemysłowej UE, wsparcia bezemisyjnej produkcji stali do 2030 roku, rewizji dyrektyw ws. paliw alternatywnych, nowej strategii leśnej UE, powołania Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, przeglądu wytycznych dot. pomocy państwa, itd. Prace nad nimi już ruszyły, publikacje propozycji Komisji będą następowały od początku 2020 roku. W praktyce trudno wyobrazić sobie, aby w tych aktach prawnych wpisać klauzule, które będą traktowały „jedno państwo” w sposób inny niż pozostałe. To oznacza, że nawet w odniesieniu do konkluzji Rady z 12 grudnia tego roku nie będzie możliwe, aby wypisać Polskę z działań realizujących cel, ale także nie będzie możliwe wykluczenie Polski z możliwości udziału w środkach finansowych na wsparcie tych działań.
Warto podkreślić, że każde państwo ma do przebycia bardzo indywidualną drogę w kierunku neutralności klimatycznej. Dla części największym problemem będzie redukcja emisji w energetyce, dla innych największe wyzwanie stanowi transport, a dla kolejnych z nich rolnictwo. Ogromny wysiłek czeka większość gałęzi przemysłu Unii Europejskiej. Wysiłki, które będzie trzeba ponieść nie są równe mimo oczywistych korzyści klimatycznych i środowiskowych. Jednak w Unii funkcjonuje już kilka celów klimatyczno-energetycznych, które realizowane są na zasadzie różnej kontrybucji państw członkowskich, np. cel rozwoju OZE czy efektywności energetycznej. W obu przypadkach wysiłki państw nie są równe, lecz zależą od ich możliwości.
To, czy taki sposób osiągnięcia unijnego celu neutralności klimatycznej uda się uznać za działanie państw UE w duchu solidarności i współpracy, czy narzucona zostanie interpretacja, iż Polska ustawia się poza nawias wspólnych działań klimatycznych, a nasze „zadanie domowe” muszą odrabiać inni, będzie zależało od postawy Warszawy. Kluczowe jest, aby w tej debacie ustawiać się po ambitnej, proklimatycznej stronie – tym razem nie pokazując dokonanych redukcji w stosunku do 1990 lub 1988 roku, lecz dla odmiany prezentując plan konkretnych działań, które jesteśmy w stanie zrealizować i zawierającego informację o tym, co chcemy osiągnąć do 2030 i 2050 roku. Na razie dominuje retoryka, że „potrzebujemy więcej pieniędzy”. Trzeba ją szybko uzupełnić o ambicje i to przez duże „A”, a w debacie o środkach finansowych z UE ustawić się po zielonej stronie mocy. Jest to ważne tym bardziej, że na ścieżkę przyspieszonej redukcji emisji i wdrażania „Europejskiego Zielonego Ładu” będziemy musieli wejść zgodnie z szeregiem dyrektyw i rozporządzeń, które powinniśmy respektować niezależnie od zapisu w konkluzjach Rady z 12 grudnia tego roku.