Tomasz Wróblewski ocenia, że wychodząc naprzeciw roszczeniom związkowców, rząd wykończy polskich pośredników handlem węglem albo zmusi ich do przeniesienia się za granice.
– Rząd proponuje ograniczenia wolności gospodarczych i nowe bariery dla przedsiębiorców zajmujących się w Polsce handlem węglem. W praktyce są to kosztowne uciążliwości, w żaden sposób nie rozwiązujące problemów polskiego górnictwa, przeciwnie mające zwolnić kopalnie z wysiłków na rzecz obniżenia kosztów produkcji –stwierdza wiceprezes Warsaw Enterprise Instutite. – To teoria, w praktyce dalej zalewać będzie nas węgiel z Rosji, Australii, Ameryki, tyle, że za pośrednictwem trzecich państw.
Przepisy najwyraźniej zostały stworzone naprędce na potrzeby polityczne – powiedział nam Tomasz Wróblewski – Ustawodawca miał najwyraźniej jeden cel: uspokoić górników i nie niepokoić Unii Europejskiej. Chciał zapewnić związkowców, że rząd gotów jest rozmontować wolności gospodarcze, ograniczyć import i zagwarantować górnikom nierynkowe, zawyżone ceny zbytu węgla.
Odnosząc się konkretnie do dwóch projektów – nowelizacji ustawy o monitorowaniu i kontrolowaniu jakości paliw i ustawy o prawie energetycznym – ekspert ocenia je bardzo krytycznie. Według projektu nowelizacji ustawy o monitorowaniu i kontrolowaniu jakości paliw, przepisy wprowadzić mają koncesję na obrót węglem kamiennym, co niezależnie od osobnego trybu występowania o zezwolenie i dodatkowych opłat, łączy się z rygorami nadzoru i raportowania do prezesa URE. Zmiana jest tylko i wyłącznie administracyjną dokuczliwością, ale zostawia też w rękach URE narzędzia do monitorowania obrotu węglem i w razie potrzeby wstrzymania zezwolenia. – podkreśla Wróblewski.
– Zmiany w prawie energetycznym sprowadzają się do stworzenia nowego ciała do monitorowania jakości węgla. – stwierdza rozmówca BiznesAlert.pl. – Z odrębnym budżetem i pełnomocnictwami do wydawania odpowiednich certyfikatów jakości. To oczywiście kolejna bariera administracyjna i koszt przeprowadzania testów i czekania na wyniki czy wystawienie odpowiednich dokumentów. Ustawodawca zmuszony kierować się przepisami UE zwalnia z tych wszystkich szykan importerów, którzy mają siedziby w UE w państwach EFTA i Turcji. Węgiel dopuszczony tam do obiegu, może być automatycznie dystrybuowany w Polsce. Dla przykładu turecka firma importująca węgiel z Rosji ( Turcja jest jednym ze znaczących importerów węgla z Rosji) może bez występowania o zgodę do URE, bez żadnych certyfikatów wprowadzać ten węgiel do obrotu w Polsce. Nowe przepisy są tu bowiem niezwykle ambiwalentne, stwierdzają jedynie, że węgiel dopuszczony w tych krajach do obrotu, będzie dopuszczony do obrotu w Polsce. W Turcji nie ma żadnych ograniczeń administracyjnych w obrocie węglem, podobnie zresztą w Lichtensteinie, Estonii, Łotwie czy Luksemburgu. Operatorzy, którzy będą chcieli uniknąć szykan polskich urzędników będą zmuszeni przenieść swoje centrale za miedzę.
– Trudno powiedzieć, czy ustawodawca z góry zakładał, ze stworzy dziurawe prawo i stworzy jedynie pozory, że pani premier Ewa Kopacz dotrzymała słowa górnikom, czy też wierzył, że tymi zapisami jest w stanie wpłynąć na obrót węglem. Chcę wierzyć, ze to pierwsze, że rząd stworzył bubla, w trosce o i tak już bardzo wysokie ceny energii w Polsce. Licząc siłę nabywczą złotego, Polska ma po Węgrzech najdroższą energię w Europie. Jeżeli zmiany w ustawach sprawdziłyby się – to z pewnością jeszcze tej zimy przeskoczylibyśmy Węgrów – zakończył Tomasz Wróblewski.