Wsparcie dla wiatru tam, gdzie go nie ma. Reforma niemieckiej ustawy o OZE

27 stycznia 2016, 13:30 Alert

(Frankfurter Allgemeine Zeitung/Anna Kucharska)

Turbiny wiatrowe w Austrii

W kwestii wsparcia dla zielonej energii pojawiają się nowe problemy, ponieważ koalicja planuje przetargi na wiatraki – i preferuje przy tym niekorzystne lokalizacje.

Zaplanowana przez niemieckie Ministerstwo Gospodarki reforma wsparcia dla tego rodzaju energii może w niektórych obszarach doprowadzić do silnego zastrzyku finansowego wynoszącego ponad 10% w stosunku do dotychczasowych dotacji. Tak wynika z głównych założeń przygotowywanego projektu reformy Ustawy o Energii Odnawialnej (EEG). Jego przyjęcie będzie oznaczało, że nowe elektrownie wiatrowe będą szczególnie hojnie dotowane w tych miejscach, gdzie wiatr wieje nadzwyczaj rzadko.

Wśród polityków Koalicji rządzącej taki pomysł jest mocno krytykowany. „To sprzeciwia się umowie koalicyjnej” powiedział Ingbert Liebing, przewodniczący CDU w Szlezwik-Holsztynie. Także we frakcjach partyjnych wrze. Wiceprzewodniczący CDU, Michael Fuchs, odrzuca te plany jako błędne i szkodliwe.

Reforma ustawy EEG ma na celu wyznaczenie nowych kierunków wsparcia rozwoju energetyki odnawialnej. W przyszłości rozbudowa instalacji wiatrowych na lądzie ma być ograniczona do 2500 MW rocznie. Zainteresowane podmioty mogą się ubiegać o dofinansowanie swoich projektów. Dopłatę otrzyma ten, kto zażąda najniższej kwoty wsparcia. Do tego miejsca wszyscy koalicjanci zgadzają się ze sobą. Spór zaczyna się o szczegóły.

Punktem zapalnym jest przewidywane przez ustawę wprowadzenie kwoty maksymalnego wsparcia. Aby ją określić, zostanie utworzony tzw. „obszar rekomendowany”, do którego następnie zostanie skierowane maksymalne dofinansowanie. Efekt tego pomysłu jest taki, że wietrzne lokalizacje przybrzeżne będą ukarane potrąceniami, kosztem miejsc wewnątrz kraju w strefach mało wietrznych, które zostaną wynagrodzone dopłatą.

W ten sposób lokalizacje, które obecnie osiągają tylko 70% wartości odniesienia do kwoty dofinansowania, mogłyby podnieść wysokość otrzymywanego wsparcia do prawie 10 centów na kilowatogodzinę, potwierdza krajowe Ministerstwo Gospodarki. Dla porównania – według Niemieckiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej dziś producenci energii wiatrowej otrzymują za budowę nowych instalacji 8,8 centa za kilowatogodzinę.

Liebing widzi w tym działaniu rządowy ukłon w stronę landów, które chcą rozbudować udział energetyki wiatrowej w produkcji prądu, ale nie posiadają lokalizacji sprzyjających wydajnej produkcji takiej energii. „Jeśli rozpiszemy przetarg na budowę nowych lokalizacji, to wyłącznie w tym celu, aby znaleźć te najbardziej korzystne ekonomiczne, a nie, żeby w miejsca nierentowne przynosić pieniądze”, powiedział na łamach Frankfurter Allgemeine. Jego kolega partyjny Fuchs ocenia:  „Wspieralibyśmy inwestycje w instalacje dla słabego wiatru, które nie znajdują popytu na rynku międzynarodowym, a koszty rozbudowy elektrowni wiatrowych wzrosłyby znacząco.”

O ile w tej kwestii członkowie koalicji są jednomyślni w krytyce, to jednak rozmijają się odnośnie do innych celów reformy. Kiedy rząd podejmie decyzję na temat wielkości planowanej rozbudowy na każdy rok, musi potem także ustalić, jak dużo ekoprądu powinno być w sieci za następnych 10 lat. Aktualnie jest to prawie 33%, w 2025 r. powinno być „40 do 45%”. Różnica musi teraz zostać skonkretyzowana. Czy 42,5% jest właściwą wartością docelową, czy może powinno zostać  „raczej osiągnięte 45%”, jak mówi Liebing?

Fuchs i trzech innych polityków z jego frakcji wysłało pilny list do Ministra Urzędu Kanclerza, Petera Altmaiera (CDU). Ostrzegają oni przed ogromną rozbudową energetyki wiatrowej, niewystarczającą i zbyt powolną rozbudową sieci przesyłu energii, „miliardami dodatkowych opłat w ramach zielonego podatku” oraz dalszymi zobowiązaniami następczymi wynikającymi z inwestycji w energetykę. Dlatego ich zdaniem wolno w ogłaszanych przetargach podać dokładną wielkość udziału ekoprądu jedynie na dwa pierwsze lata, tj. 2019 i 2020. Zaznaczają, że późniejsze przetargi muszą zostać określone w świetle postępującego rozwoju. „Sugerujemy podejmowanie ostrożnych kroków”.

Tego jednak premierzy landów północnych, którzy chcą więcej prądu, nie biorą sobie do serca. 25 stycznia br. spotkali się oni na „szczycie energii wiatrowej” w Wismarze. W przededniu tego spotkania ekolodzy i producenci energii wiatrowej ostrzegali, że przetargi powinny służyć „mocnemu ograniczaniu energii wiatrowej na lądzie”. Równocześnie Federalny Związek Gospodarki Energetycznej i Wodnej odnowił swoje coroczne statystyki dotyczące kosztów: udział podatków, opłat i składek w cenie prądu wyniósł 54% (rok wcześniej 52%) i tym samym osiągnął nowy rekordowy poziom.