Wyciszkiewicz: Nord Stream 2 to recepta na katastrofę

8 lutego 2016, 07:45 Energetyka

Wicedyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Ernest Wyciszkiewicz ocenia, że projekt Nord Stream 2 jest polityczny nie tylko ze względu na to, że rosyjski Gazprom jest w symbiozie z władzą na Kremlu,ale także przez jego potencjalny skutek uboczny dla polityki całej Unii Europejskiej.

Uruchomienie Nord Stream. Źródło: Gazprom

– Przeciwnicy Nord Stream 2 wskazują na jego bezpośredni, negatywny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne szeregu państw Unii Europejskiej, szczególnie dla dywersyfikacjo źródeł dostaw – jednego z kluczowych celów tworzonej Unii Energetycznej – pisze Wyciszkiewicz w portalu Intersection Project. – Podkreślają oni także wątpliwy interes ekonomiczny stojący za budową nowej przepustowości na dostawy gazu, przy obecnym kształcie rynku i znaczące ryzyko związane z z długoterminowymi inwestycjami we współpracy z Rosją po agresji przeciwko Ukrainie.

Ekspert przypomina także argumenty o utracie znaczenia tranzytowego krajów Europy Środkowej i utraty możliwości wpływania na rosyjską politykę energetyczną, którą ten ocenia jako „asertywną, jeśli nie w sposób otwarty agresywną”. Zdaniem Wyciszkiewicza pierwszy argument jest nieuprawniony, bo kraje regionu poradzą sobie bez zysków z tranzytu rosyjskiego gazu. Drugi zaś jest zasadny, bo korupcjogenne mechanizmy znane z Nord Stream mogą przenieść się na trwałe do zachodnioeuropejskiego środowiska. Projekt ma także czynić relacje gazowe Europy z Rosją bardziej asymetrycznymi. – Dopóki dyskusja dotyczy obciążeń dla Europy Środkowej i Ukrainy, zachodni obserwatorzy mają tendencję do traktowania tej sprawy mało poważnie – pisze cytowany analityk.

Wyciszkiewicz przypomina, że dla wielu obserwatorów z zachodniej części kontynentu Nord Stream 2 to po prostu kolejny gazociąg, w którego budowę zaangażowały się firmy europejskie. Przeczy temu jednak postawa wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, który obiecał na Kremlu, że „ograniczy możliwość zewnętrznej ingerencji w projekt”. Oznacza to nic innego, jak deklarację uczynienia wszystkiego co możliwe, aby wykluczyć ingerencję Komisji Europejskiej i innych w projekt. – Prawdą jest, że niemiecka debata jest dużo bardziej zniuansowana, ale taki sygnał jest co najmniej bardzo niepokojący – ocenia autor komentarza.

Autor Intersection Project zastanawia się kto ustala politykę energetyczną Unii Europejskiej. Chociaż Parlament Europejski opowiedział się przeciwko Nord Stream 2, to spółki energetyczne apelują o „depolityzację” dyskusji na temat tego projektu, jednocześnie zabiegając o „polityczną zmianę korzystną dla kontraktu”.

– Udziałowcy Nord Stream 2 wysyłają silny sygnał, który jest ciepło witany w Moskwie – pisze Wyciszkiewicz. – Projekt jest przedstawiany jako długoterminowe rozwiązanie tymczasowej usterki, choć w rzeczywistości jest receptą na katastrofę.

– Wyobraźmy sobie przez chwilę, że wszystkie cztery nitki Nord Stream działają w czasie aneksji Krymu przez Rosję. W rezultacie tranzyt gazu przez Ukrainę może być efektywnie przeniesiony do szlaku przez Morze Bałtyckie. Jaką odpowiedź polityczną sformułowałby największy członek Unii Europejskiej i kilku innych, jeżeli nie byłby on już zależny od tranzytu przez terytorium ukraińskie, a otrzymałby dodatkowo rolę gazowego hubu? – pyta retorycznie analityk.

– Ciepłe przyjecie Nord Stream 2 prowadzi do zaakceptowania następującej wiadomości politycznej: Wykorzystanie siły przeciwko sąsiedniemu krajowi w celu przejęcia jego ziemi jest uzasadnionym narzędziem polityki państwa, które może zostać wykorzystane od czasu do czasu, ale nie powinno wpływać na strategiczne relacje biznesowe w długim terminie – ocenia Wyciszkiewicz. – Nie prowadzi, jak twierdzą niektórzy przedstawiciele spółek, do budowy mostów nad wzburzonymi wodami, ale raczej do wywrócenia do góry nogami hierarchii zasad i wartości zawartych w traktatach unijnych. Czy to rzeczywiście wiadomość, którą Unia Europejska i jej członkowie powinni dziś komunikować?