Rapacka/Marszałkowski: Kaszubski spór o wiatraki z ustawą odległościową w tle

29 czerwca 2020, 07:31 Energetyka

Na Kaszubach od początku bieżacego roku trwa batalia wokół budowy elektrowni wiatrowej na terenie wsi Wyczechowo. Tłem sporu jest tzw. ustawa odległościowa oraz wyzwania związane z pogodzeniem interesów społeczności lokalnej, samorządu oraz inwestora. Redaktorzy BiznesAlert.pl Patrycja Rapacka i Mariusz Marszałkowski postanowili przyjrzeć się sprawie oraz spytać o przyszłość ustawy odległościowej. Wyzwaniem dla rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie jest nie tylko tzw. zasada 10 h, ale i konflikty rodzące się wokół instalacji wiatrowych na lądzie.

Wieża pomiarowa wiatru we wsi Wyczechowo fot.Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert

O co chodzi?

Konflikt wokół budowy farmy wiatrowej na terenie pomorskiej wsi Wyczechowo (gmina Somonino) rozpoczął się właściwie w 2019 roku. Mieszkańców sąsiedniej, kaszubskiej wsi Kiełpino, położonej w gminie Kartuzy, zaniepokoił trend odmownych decyzji dotyczących warunków zabudowy na terenie wsi Kiełpino. Okazało się, że na terenie sąsiedniej wioski, ale położonej w drugiej gminie, planowana jest budowa elektrowni wiatrowej przez inwestora Nowa Energia Wyczechowo, której udziałowcem jest Max Bögl Polska. Pierwsze przymiarki do budowy elektrowni wiatrowej w Wyczechowie zaczęły się jeszcze w 2007 roku. Wtedy też ówczesny inwestor rozpoczął starania o uzyskanie wszelkich zgód, koniecznych do budowy. Wszystkie zgody, łącznie z pozwoleniem starosty kartuskiego na budowę otrzymał do 9 maja 2013 roku. Decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach z dnia 27 kwietnia 2012 roku została wydana przez Wójta Gminy Somonino. Decyzję o pozwoleniu na budowę wydał z kolei Starosta Kartuski w dniu 9 maja 2013 roku. Decyzja ta dotyczy budowy farmy wiatrowej, składającej się z 12 turbin Vestas V112 3.0 MW o wysokości 140 m (wysokość wieży). Koncepcja budowy farmy zmieniała się od wydania pozwolenia. Została wydana decyzja zmieniającą z dnia 14 kwietnia 2016 roku na budowę 12 turbin o mocy 2,2 MW o wysokości 190 m. W międzyczasie dwukrotnie zmienił się główny udziałowiec spółki Nowa Energia Wyczechowo, wpływając też na modyfikację koncepcji projektu. Obecny inwestor złożył w 2019 roku kolejny wniosek o zmianę pozwolenia do Starosty Powiatu Kartuskiego. Tym razem chodziło o zmianę rodzaju turbin zastosowanych w elektrowni oraz zwiększenie wysokości wiatraków do blisko 200 m. 26 lutego 2020 roku wójt Gminy Somonino poinformował, że spółka Nowa Energia Wyczechowo złożyła wniosek o zmiany w zakresie instalacji 12 turbin, ale Vensys 136 o wysokości 132 m i maksymalnej mocy zainstalowanej do 3 MW oraz zmiany wysokości całkowitej elektrowni z 180 na 199 m. Wtedy jednak pojawił się gwałtowny sprzeciw okolicznych mieszkańców, głównie z sąsiedniej gminy Kartuzy.

W międzyczasie, poza pozyskiwaniem zgód administracyjnych, inwestor rozpoczął starania o pozyskanie zgód mieszkańców Wyczechowa i Borcza (elektrownia miała znajdować się w większości na terenie Wyczechowa, jednak kilka turbin miało stanąć również na terenie wsi Borcz) na lokalizację turbin na ich posesjach. Zgodnie z dokumentami, do których dotarł BiznesAlert.pl ci, którzy zezwolili na postawienie wiatraków na swoich działkach, mieli rocznie uzyskiwać dochód w wysokości 1,5 procent wartości energii elektrycznej generowanej przez turbinę, jednak nie mniej niż 6 tys. euro rocznie. Okres dzierżawy gruntu miał wynosić 30 lat.

Tutaj klaruje się jeden z problemów związanych z tzw. ustawą odległościową obowiązującą od lipca 2016 roku. Wspomniany dokument [art. 4 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych] uniemożliwia budowę instalacji wiatrowych w odległości mniejszej, niż dziesięciokrotność ich wysokości mierzonej od jakichkolwiek budynków oraz form ochrony przyrody, jak np. rezerwaty przyrody czy parki narodowe. Niestety, rzadziej wspomina się w dyskusji o społecznej szkodliwości tego zapisu, mianowicie o aspekcie niemożności budowy budynków mieszkalnych w pobliżu wiatraków, co ogranicza osoby mieszkające w rejonie wiatraków. Strefa zakazu budowy nowych budynków w promieniu 10 H od farmy obejmuje sąsiednią wieś Kiełpino. Inwestor uzyskał pozwolenie jeszcze przed wejściem w życie wspomnianej ustawy, więc budowa jest realizowana zgodnie z prawem. W przypadku, gdy na danej nieruchomości obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który dopuszcza realizację zabudowy mieszkalnej jednorodzinnej, możliwe jest uzyskanie pozwolenia na budowę budynku mieszkalnego jednorodzinnego lub o funkcji mieszanej z funkcją mieszkalną. Decyzje o warunkach zabudowy na zabudowę mieszkalną jednorodzinną, uzyskane przez właścicieli przed 16 lipca 2016 roku zachowują moc i na ich podstawie możliwe jest uzyskanie decyzji o pozwoleniu na budowę. Wójt Gminy Somonino poinformował 26 lutego 2020 roku, że „w przypadku nieruchomości położonych w odległości 2 km od projektowanej elektrowni, gdzie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, dopuszczający zabudowę mieszkalną bądź nie został on uchwalony na daną działkę, Wójt Gminy Somonino wraz z Radą Gminy Somonino do lipca 2022 r. planuje uchwalić miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego”. Plany dotyczą gminy Somonino, ale co z mieszkańcami gminy Kartuzy?

Konflikt społeczny

Mieszkańcy Kiełpina pod przewodnictwem Stowarzyszenia Mieszkańców Kiełpina walczą o wstrzymanie budowy farmy wiatrowej. Przekonują, że żadna ze stron nie pytała ich o zdanie w sprawie budowy instalacji wiatrowej w okolicy. Stowarzyszenie przekonuje, że instalacja wpłynie negatywnie nie tylko na rozwój budynków mieszkalnych na terenie wsi, ale sama okolica może stracić na wartości turystycznej tak samo, jak stracą na wartości nieruchomości położone w rejonie farmy. Mieszkańcy najbardziej boją się o przyszłość rozwoju gospodarczego okolic. Farma ma powstać także w sąsiedztwie rzeki Raduni – Jar Rzeki Raduni jest włączony do sieci Natura 2000 (TU można znaleźć mapę Stowarzyszenia, która przedstawia orientacyjny obszar oddziaływania farmy). Mieszkańcy obawiają się także wpływu farmy na ich zdrowie. Stowarzyszeniu zależy przede wszystkim na usunięciu farmy wiatrowej z planu zagospodarowania przestrzennego gminy Somonino.

BiznesAlert.pl rozmawiał z przedstawicielami Stowarzyszenia dla Kiełpina – Ireną Flisikowską oraz Bartoszem Kitowskim, którzy przekonują, że żadna ze stron nie rozmawiała z mieszkańcami Kiełpina w trakcie postępowania administracyjnego. – O całej sprawie dowiedzieliśmy się właściwie przypadkiem. Pod koniec ubiegłego roku, zaczęły do nas wpływać informacje od mieszkańców Kiełpina, którzy otrzymywali negatywne decyzje związane z pozwoleniami na budowę. Kiedy zorientowaliśmy się, jaka jest podstawa odmów, okazało się, że stoją za tym względy prawne związane z budową elektrowni wiatrowej w Wyczechowie. – mówi Bartosz Kitowski w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Nasze domy znajdują się w odległości 700-800 metrów od lokalizacji farmy, ale ze względu na to, że nie jesteśmy mieszkańcami wsi Wyczechowo, nikt z nami niczego nie konsultował. – dodaje. Nasi rozmówcy podkreślają, że lokalizacja farmy wiatrowej negatywnie wpłynie na rozwój turystyczny i urbanistyczny miejscowości. – Kiełpino ma ponad cztery tysiące mieszkańców. Jest to wieś, która cały czas się rozwija, cały czas powstają nowe budynki mieszkalne. Ograniczenia, które pojawiają się wespół z budową elektrowni wiatrowej będą oddziaływać na dalszy rozwój tej miejscowości – tłumaczy Flisikowska.

Sprzeciw mieszkańców wobec budowy farmy wiatrowej wynika głównie z obaw o zdrowie i estetykę. – Bezpośrednio w sąsiedztwie naszych domostw mają stanąć prawie 200 metrowe wiatraki, które zlokalizowane są po naszej południowej stronie. Oznacza to, że praktycznie przez większą część dnia będziemy narażeni na efekt migotania światła przez obracające się łopaty. Dodatkowo wciąż nie jest znany wpływ instalacji wiatrowych np. związany z emisją infradźwięków. Wyprowadziłam się z ruchliwego i głośnego miasta na wieś, aby mieć spokój, a okazuje się, że za chwilę stanie mi praktycznie pod oknami 12 wiatraków – mówi Flisikowska. Stowarzyszenie dla Kiełpina od razu podjęło kroki mające wstrzymać budowę i cofnąć decyzje administracyjne, pozwalające na lokalizację farmy wiatrowej w Wyczechowie.

Mieszkańcy gmin Kartuzy i Somonino wysłali kilkaset wniosków zaskarżających wydane pozwolenie na budowę do Starosty Kartuskiego, a także wnioski o zmianę planów zagospodarowania miejscowego Gminy Somonino, polegającą na wykreśleniu z planu projektowanej elektrowni. Głównym argumentem mieszkańców jest nierozpoczęcie budowy farmy wiatrowej w terminie wymaganym, znajdującym się w wydanym pozwoleniu, tj. trzech lat od momentu uprawomocnienia się pozwolenia. W opinii mieszkańców, przez wszystkie lata nie podjęto żadnych prac budowlanych przy farmie wiatrowej, co oznacza, że pozwolenie nie jest ważne.

– Inwestor otrzymał w 2013 roku pozwolenie na budowę, które obowiązywało przez trzy lata. Mamy rok 2020, a farm dalej nie ma. Jedyną pracą budowlaną, którą wykonał inwestor, a która widnieje w dzienniku budowy jest wytyczenie osi jezdni do jednej z turbin. To wszystko, co zrobiono w perspektywie prawie siedmiu lat. W naszej opinii, były to działania pozorujące budowę, a nie rzeczywiste prace budowlane. Jako stowarzyszenie mamy dokumentację zdjęciową miejsca rzekomej budowy, z której wynika, że na przestrzeni ostatnich 7 lat nie zostały wykonane żadne prace – dodaje nasz rozmówca.

Na istotny aspekt zwraca również uwagę Mateusz Cichosz, mieszkaniec wsi Kiełpino. – Kiełpino położone jest na granicy kaszubskiego parku krajobrazowego. Dwa kilometry od planowanej farmy wiatrowej znajduje się rezerwat Jaru Radunii. Jest to unikalny obszar leśny z dziką zwierzyną i rzadkimi gatunkami roślin. Jest to teren dziewiczy, w którego biosferę człowiek nie może ingerować.  Budowa farmy wiatrowej w takim miejscu może negatywnie wpłynąć na przyrodę na tym obszarze, czego bardzo jako mieszkańcy sie boimy. – mówi w rozmowie z nami Cichosz.

– Chciałbym jeszcze podkreślić, że większość z mieszkańców Kiełpina zapewne nie jest przeciwko elektrowniom wiatrowym. Jednak umiejscowienie takich obiektów musi być zgodna z pewnymi zasadami i ramami prawnymi. Ten teren ma charakter rolniczo-turystyczny i dobrze by było gdyby tak pozostało – dodaje Cichosz.

Również mieszkańcy Wyczechowa zapomnieli o tym, że na terenie ich wsi ma stanąć elektrownia wiatrowa. – Na początku czerwca na miejscu zaczęły dziać się dziwne rzeczy, które zaskoczyły mieszkańców – mówi nam jedna z mieszkanek Wyczechowa, która pragnie pozostać anonimowa – Pojawiły się tablice informacyjne o budowie, na drogach oznaczono markery. Ludzie, zwłaszcza ci, którzy mieszkają we wsi od niedawna, zastanawiali się z czym jest związane to wzmożenie działań – mówi nam mieszkaniec wsi Wyczechowo.

Tablica informacyjna. fot.Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

 

Reakcja władz

Mieszkańcy kilku wsi w Gminie Kartuzy pod koniec grudnia i na początku stycznia 2020 roku zaczęli zasypywać Starostę Kartuskiego wnioskami o cofnięcie wydanego pozwolenia na budowę. Wysłali około 350 wniosków, z których 250 zostało uznane za strony postępowania. 26 lutego 2020 roku, Starosta Kartuski podjął decyzję o odmowie uchylenia swojej decyzji z dnia 9 maja 2013 roku o wydaniu pozwolenia na budowę farmy wiatrowej w Wyczechowie. Wniosek inwestora o zmianę pozwolenia na budowę z 2019 roku oraz wniosek o ponowne rozpatrzenie wydanego pozwolenia zostały przekazane do Wojewody Pomorskiego.

BiznesAlert.pl poprosił o komentarz strony biorące udział w sporze. Jedną z nich są władze samorządowe Gmin Kartuzy i Somonino, Powiatu Kartuskiego oraz Wojewody Pomorskiego. Według burmistrza Kartuz Mieczysława Gołuńskiego, jego gmina otrzymała w 2010 roku wniosek o zaopiniowanie planu zagospodarowania przestrzennego Gminy Somonino, jednak ówczesna burmistrz nie wniosła do niego żadnych uwag. Burmistrz zaznaczył w piśmie, że gmina nie miała później dalszych informacji na temat budowy farmy wiatrowej od Gminy Somonino ani inwestora. Według Burmistrza, władze gminy zdecydowały o przyjęciu uchwał, które będą miały wpływ na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w części wsi Kiełpino oraz Mezowo, czyli w miejscach objętych ustawą odległościową tak, aby mieszkańcy mogli uzyskać pozwolenia na budowę. Burmistrz podkreślił również, że w ówczesnych okolicznościach prawnych, tj. podczas uzyskiwania wszelkich zgód środowiskowych oraz pozwoleń na budowę, nie było przeszkód dla budowy farm wiatrowych w bezpośredniej bliskości zabudowań.

Gmina Somonino, w której ma być zlokalizowana farma wiatrowa poinformowała BiznesAlert.pl, że gmina i inwestor zachowali wszelkie zasady dotyczące konsultacji społecznych przed przystąpieniem do uzyskiwania pozwoleń. Zgodnie z przesłana odpowiedzią, inwestor odbył 30 września 2009 roku spotkanie z mieszkańcami wsi Wyczechowo.  Również sama gmina planuje przyjąć nowy, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który da mieszkańcom możliwość budowania na ich działkach, będących w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości wiatraków. Władze Somonina nie planują również zmiany miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dotyczących lokalizacji farm wiatrowych, gdyż “obecna ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zabrania lokalizacji nowej elektrowni wiatrowej ze względu na konieczność zachowania niezbędnej odległości od zabudowy mieszkalnej”.

Wicestarosta Powiatu Kartuskiego Piotr Fikus powiedział BiznesAlert.pl , że starostwo przekazało wojewodzie pomorskiemu wnioski mieszkańców o wstrzymanie wydanego pozwolenia na budowę farmy wiatrowej w Wyczechowie. Starostwo stoi na stanowisku, że nie może rozstrzygnąć tej sprawy i powinien zająć się nią wojewoda. Wicestarosta zaznaczył również, że Starostwo, jako organ nadrzędny nad gminami, nie chce tworzyć sporów między władzami gmin Somonino i Kartuzy.

Wojewoda pomorski poinformował nas na piśmie, że starostwo kartuskie przekazało mu do rozpatrzenia 25 marca 2020 roku odwołanie od decyzji starosty z 26 lutego 2020 roku o odmowie wstrzymania decyzji o udzieleniu pozwolenia na budowę z dnia 9 maja 2013 roku, zmienionej decyzją z 14 kwietnia 2016 roku o pozwoleniu na budowę elektrowni wiatrowej w Wyczechowie. 28 maja 2020 roku wojewoda uchylił postanowienie starosty, jako wydane przez niewłaściwy organ. Tym samym uznał decyzję starosty o odmowie uchylenia decyzji o pozwoleniu na budowę za nieważną. Uznał, że to wojewoda powinien stanowić wyższą instancję w tej sprawie. Zgodnie z informacją przekazaną redakcji organy nadzoru budowlanego przeprowadziły wizję lokalną w terenie lokalizacji budowy farmy wiatrowej dopiero 6 czerwca ze względu na pandemię i ograniczenia z nią związane. Wojewoda podkreślił w piśmie, że inwestycja jest realizowana na terenie, na którym istnieje plan zagospodarowania przestrzennego dla tego typu inwestycji oraz poinformował, że jest decyzja Wójta Gminy Somonino o uwarunkowaniach środowiskowych przeprowadzenia tam inwestycji.

Wieś Wyczechowo fot. Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

Inwestor: Obecnie bardzo intensywnie pracujemy nad realizacją budowy farmy wiatrowej

Poprosiliśmy samą spółkę Nowa Energia Wyczechowo o stanowisko w sprawie budowy i etapu realizacji. – Przygotowanie farmy wiatrowej Wyczechowo do realizacji trwało prawie 10 lat. Do jej zrealizowania po uzyskaniu pozwolenia na budowę brakowało początkowo zapewne zasobów osobowych i finansowych. Ten stan uległ zmianie pod koniec roku 2018, z chwilą przejęcia spółki projektowej przez doświadczone przedsiębiorstwo budowlane Max Bögl, co stworzyło podwaliny pod pomyślną realizację tego projektu – informuje w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl Grzegorz Kopeć, prokurent Nowej Energii Wyczechowo, która wchodzi w skład grupy Max Bögl. Inwestor przekonuje, że od tego momentu projekt jest optymalizowany pod kątem technicznym, ekonomicznym i przede wszystkim ekologicznym i realizowany przez firmę Max Bögl oraz zaangażowaną w projekt kadrę inżynierską, w ramach udzielonego pozwolenia na budowę, w zgodzie z warunkami, wynikającymi z obowiązujących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i decyzji środowiskowych wydanych dla tego projektu.

Kopeć informuje, że w procesie pozyskiwania decyzji środowiskowej dla inwestycji został wykonany obszerny i kompleksowy audyt oddziaływania na środowisko, w efekcie którego powstał „Raport o oddziaływaniu na środowisko zespołu elektrowni wiatrowych w miejscowości Wyczechowo”. W oparciu o te podstawy i badania, planowana farma wiatrowa będzie spełniać, a wielu elementach przewyższać, wszystkie wymogi, określone w prawomocnych decyzjach i w prawomocnych planach miejscowych wydanych dla farmy.

Inwestor zapewnia, że przy tej inwestycji zostaną zastosowane najnowocześniejsze elektrownie wiatrowe, które dzięki zaawansowanej technologii gwarantują wytwarzanie dużej ilości energii oraz dotrzymanie wymogów związanych z emisją do otoczenia. Podkreśla, że planowane urządzenia są znacznie cichsze niż zostało to określone w warunkach środowiskowych, posiadają inteligentne systemy sterowania w celu minimalizacji rzucanego cienia, systemy identyfikujące oblodzenie, oraz dalsze zalety, takie jak wzorowa niezawodność i łatwość w eksploatacji. Specjalny maszt służący do pomiaru siły wiatru, zaprojektowany dla przedmiotowej lokalizacji, został zainstalowany pod koniec ubiegłego roku. Badania potwierdziły dobrą wietrzność tego miejsca.

W celu zwiększenia akceptacji farmy wiatrowej w okolicy jest brana pod uwagę instalacja oznakowania nocnego. Kopeć tłumaczy, że migające czerwone światła farmy wiatrowej, często odbierane jako przeszkadzające, pozostaną wyłączone w nocy i będą uruchamiane jedynie w czasie zbliżania się samolotu. – Dla zastosowania tego rozwiązania niezbędne jest jednak uzyskanie urzędowych zezwoleń – podkreśla inwestor. Przedstawiciel Nowej Energii Wyczechowo informuję, że jeśli pomysł ten uzyska urzędową akceptację, to farma wiatrowa Wyczechowo będzie w Polsce prekursorem dobrej praktyki przy unikaniu niepotrzebnego obciążania środowiska i stałaby się przykładem dla przyszłych projektów farm wiatrowych w Polsce. – W innych europejskich krajach oznakowanie nocne, włączające się w razie potrzeby, znajduje się obecnie w fazie dyskusji, względnie staje się w części obowiązującym warunkiem w postępowaniach o wydanie zezwoleń – tłumaczy inwestor.

Kopeć informuje, że jego firma chciałaby wypracować w dialogu z okolicznymi mieszkańcami, lokalnymi przedsiębiorstwami oraz gminami i zaoferować mieszkańcom wszystkich przylegających gmin po oddaniu farmy wiatrowej do użytku  możliwość preferencyjnego, finansowego uczestnictwa w farmie wiatrowej w formie obywatelskiej spółki energetycznej. –  Ten lokalny czynnik stworzy właścicielom gruntów, mieszkańcom, miejscowym przedsiębiorcom i gminom atrakcyjną możliwość bezpośredniego udziału w korzyściach płynących w przemiany energetycznej w Polsce – tłumaczy Kopeć. Inwestor twierdzi, że Gmina Somonino skorzysta przy budowie farmy z wiedzy firmy Max Bögl. Dzięki optymalizacji technicznej elektrowni, gmina osiągać będzie rocznie wpływy z podatków w wysokości ponad 800 tysięcy zł, które mogą być w najbliższych 25-30 latach istotną pozycją w jej budżecie.

– Rozważamy również kolejne pomysły współpracy z gminą Somonino, dotyczące zdecentralizowanych możliwości magazynowania energii we współpracy z regionalnymi operatorami sieci, a także stworzenia centrum szkoleniowego dla ekologicznego rolnictwa i odnawialnych źródeł energii w kooperacji z miejscowymi przedsiębiorstwami – tłumaczy inwestor. Informuje, że projekt wygrał aukcję Odnawialnych Źródeł Energii z grudnia 2019 roku. – Pracujemy obecnie bardzo intensywnie nad jego dalszą realizacją – dodaje Kopeć. Przekonuje, że projekt farmy wiatrowej Wyczechowo znacząco przyczyni się do ochrony środowiska naturalnego, ponieważ podczas wytwarzania energii elektrycznej nie będzie dochodziło do emisji dwutlenku węgla szkodliwego dla klimatu. Tłumaczy, że Max Bögl, jako duże, przedsiębiorstwo rodzinne aktywne na arenie międzynarodowej, a także od wielu lat obecne w Polsce, wyrobiło sobie w dziedzinie odnawialnych źródeł energii, w szczególności energetyki wiatrowej, własną markę, dzięki opracowaniu i produkcji wydajnych systemów wież hybrydowych oraz technologii magazynowania energii. –  Nasze przedsiębiorstwo aktywnie kontynuuje badania nad innowacyjnymi możliwościami realizacji globalnego zwrotu w zakresie energetyki w oparciu o inteligentne sieci, elektrownie hybrydowe itp. Ponadto zespół przygotowujący projekty w firmie Max Bögl projektuje farmy wiatrowe w różnych krajach, buduje je we współpracy z lokalnymi przedsiębiorstwami i eksploatuje je przy udziale miejscowych specjalistów, tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku naszego projektu Wyczechowo – informuje.

Decyzja wojewody fot. Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

Skutki ustawy odległościowej

Opisany przykład sporu wokół nowej farmy wiatrowej w Wyczechowie pokazuje, że realizacja projektów farm lądowych, które uzyskały pozwolenie przed wprowadzeniem ustawy odległościowej i zasady 10 H, muszą się liczyć ze sprzeciwem społeczeństwa, jeśli nie jest ono przekonane do inwestycji tego typu. W świetle tego prawa mieszkańcy nie mogą budować domów na obszarze, na którym nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. 10 H uderza też w  inwestorów. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) krytykuje tę regulację. Rzecznik tej organizacji branżowej Aneta Wieczerzak-Krusińska twierdzi, że ustawa odległościowa w praktyce zablokowała postęp najdynamiczniej rozwijającej się wcześniej technologii odnawialnej. – Przez trzy kolejne lata następujące po wprowadzeniu tzw. zasady 10 H, przyrosty nowych mocy OZE w Polsce były symboliczne, przez długi czas stawiając pod znakiem zapytania nasze zobowiązania unijne – mówi Wieczerzak-Krusińska. Zdaniem PSEW restrykcyjne prawo zatrzymało wiele inwestycji wiatrowych, znajdujących się na różnych etapach rozwoju o łącznej mocy 4100 MW. – Te projekty posiadały już warunki przyłączenia do sieci, ale były na bardzo wstępnym etapie rozwoju. We wskazanej grupie zidentyfikowaliśmy 3400 MW w projektach wiatrowych z podpisanymi umowami przyłączeniowymi, których posiadanie zwiększa prawdopodobieństwo realizacji inwestycji. PSEW szacuje, że wykluczenie wspomnianych 3400 MW z rynku pozbawiło gminy wpływów rzędu ok. 120 mln zł rocznie z tytułu podatku od nieruchomości (prawie 3 mld zł w perspektywie 25-letniej pracy instalacji). Utracone korzyści dzierżawców w skali roku także przekraczają 100 mld zł i sięgają 2,55 mld zł w całym okresie działania instalacji – wskazuje rzecznik. Według PSEW  zasada 10 H przyczyniła się do ubożenia gmin i społeczności lokalnych, ale też wpłynęła na narastanie chaosu planistycznego na terenach, które już posiadały farmy wiatrowe. Gminy te praktycznie zostały pozbawione możliwości przyciągnięcia jakichkolwiek inwestorów, w tym tych działających na rynku nieruchomości. Z kolei posiadacze działek w pobliżu farm wiatrowych nie mogą po zakończeniu obowiązywania przepisów przejściowych swobodnie dysponować swoją własnością, na przykład przeznaczając je na cele budowlane.

Biuro prasowe ministerstwa klimatu informuje w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl, że ustawa z dnia 20 maja 2016 roku o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (wspomniana ustawa odległościowa – przyp. red.), która była inicjatywą grupy posłów, zgodnie z uzasadnieniem sporządzonym do projektu, była odpowiedzią na sformułowane w niedostatecznym stopniu ramy prawne lokalizowania, budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych. Konsekwencją tego stanu rzeczy było lokalizowanie tych instalacji zbyt blisko budynków mieszkalnych. Był to powód licznych konfliktów pomiędzy niezadowolonymi mieszkańcami a władzami gmin. Ustawa, oprócz szeroko dyskutowanej tzw. zasady 10 H, wprowadziła również obowiązek lokalizowania elektrowni wiatrowych na podstawie postanowień miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego gminy. Pozwoliła w ten sposób uporządkować rozmieszczanie elektrowni wiatrowych, które wcześniej mogły być lokalizowane również na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, której proces wydawania nie zakłada tak szerokich konsultacji, jak przyjmowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W ocenie resortu, przepisy ustaw o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych skutecznie zabezpieczają interesy społeczności lokalnych. Resort odnotował między innymi mniejszą liczbę skarg kierowanych do ministra właściwego do spraw energii, w sprawie inwestycji tego typu. – Jednocześnie należy zauważyć, że w niektórych gminach wykonywanie przepisów ustawy stanowi wyzwanie, w kontekście konieczności uchwalenia lub zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – przyznaje resort.

Wzór pisma wysyłany przez mieszkańców do władz samorządowych fot. Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

Czy jest szansa na liberalizację ustawy odległościowej?

Zwolennicy liberalizacji ustawy odległościowej przekonują, że byłoby to wyjście z patowej sytuacji. Aneta Wieczerzak-Krusińska twierdzi, że liberalizacja ustawy odległościowej umożliwi realizację inwestycji, które zostały wstrzymane, a także pobudzi rozwój nowych projektów. – Odblokowanie zasady 10 H uwolni też branżę wiatrową z „pułapki technologicznej”, która uniemożliwia zastosowanie turbin nowej generacji przy projektach realizowanych obecnie (w wyniku aukcji z 2018 i 2019 r.), jak i potrzebnych w przyszłości, kompleksowych modernizacji istniejących farm wiatrowych – tłumaczy.

Michał Tarka, prawnik Kancelarii SMM Legal, mówi w komentarzu dla BiznesAlert.pl, że liberalizacja ustawy odległościowej jest potrzebna. Podkreśla jednak, że „musi ona być jednak przygotowana bardzo roztropnie i czynić zadość podstawowym standardom nowoczesnej legislacji dla trudnych społecznie inwestycji infrastrukturalnych, jakimi są m.in. duże elektrownie wiatrowe na lądzie”. – Te standardy w wielu krajach ewoluowały i tak też dzieje się w Polsce, gdzie obecnie ewoluują w kierunku uporządkowania procesów pozyskiwania zgody społecznej, projektowania i zrównoważonej realizacji – tłumaczy Tarka. – Na gruncie polskim potrzebne są kluczowe dwa standardy legislacyjne: zaawansowane narzędzia do uzyskiwania zgody społecznej i gwarancje prawne udziału społeczności w podejmowaniu decyzji o lokalizacjach elektrowni oraz fundusz kompensacyjny umożliwiający rozsądny podział korzyści pomiędzy inwestorami a mieszkańcami dotkniętymi sąsiedztwem elektrowni wiatrowych. Mam nadzieję, że w planowanej nowelizacji ustawy o jakiej mowa, uda się wdrożyć takie rozwiązania w życie i umożliwić realizację kolejnych projektów wiatrowych na lądzie – mówi nasz rozmówca.

Już w październiku 2019 roku pojawiły się sygnały o możliwości liberalizacji ustawy odległościowej. Zapytaliśmy ministerstwo rozwoju o postępy w tym zakresie. Biuro prasowe resortu poinformowało, że plany dotyczące wprowadzenia zmian tzw. zasady 10 H są ciągle aktualne. – W ministerstwie rozwoju trwają wewnętrzne prace nad projektem. Jego celem jest ułatwienie możliwości realizacji inwestycji w postaci elektrowni na lądzie, stanowiących istotny element dla zapewnienia stabilnej, czystej i taniej energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i gospodarki w gminach, które wyrażają wolę lokowania takiej infrastruktury, przy zachowaniu maksymalnego bezpieczeństwa oraz zapewnieniu pełnej informacji o planowanej inwestycji dla mieszkańców okolicznych terenów – czytamy w odpowiedzi.

Spytaliśmy także resort o skutki wprowadzenia zasady 10 H, a także o to, czy obecne przepisy skutecznie zabezpieczają interesy społeczności lokalnych w procesie lokalizacji i budowy elektrowni wiatrowych na lądzie. Zapytaliśmy także o badania dotyczące wpływu elektrowni wiatrowych oraz w jaki sposób resort planuje ewentualnie zabezpieczyć interesy społeczeństwa po liberalizacji. Na te pytania nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Podobne wystosowaliśmy do ministerstwa klimatu, które poinformowało nas o tym, że nie posiada własnych badań dotyczących wpływu elektrowni wiatrowych na społeczności lokalne lub na zdrowie ludzi mieszkających w ich sąsiedztwie, jak również nie prowadził i w najbliższym czasie nie planuje ich prowadzić. W opinii resortu klimatu przepisy dotyczące lądowej energetyki wiatrowej powinny być formułowane w taki sposób, aby jednocześnie stanowiły odpowiedź na zapotrzebowanie inwestorów, władz i społeczności lokalnych, jak również, aby zapewniały zrównoważony rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Z uwagi na istotę inwestycji niezbędne jest przeprowadzenie dialogu wszystkich zainteresowanych podmiotów i wypracowanie nowych rozwiązań w tym zakresie.

Miejsce lokalizacji farmy wiatrowej for. Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

Czy liberalizacja wystarczy?

Wydaje się, że problem inwestycji na lądzie może się utrzymać nawet po liberalizacji ustawy odległościowej przez spory na linii inwestor-mieszkańcy-samorząd, w różnych kombinacjach. Aneta Wieczerzak-Krusińska z PSEW zauważa, że zmiana podejścia do odległości, dokonująca się w duchu oddania decyzyjności na poziom samorządów i społeczności lokalnych, powinna wpłynąć na zwiększenie akceptacji dla projektów powstających na danym terenie. Władze gmin po konsultacjach z ich mieszkańcami powinny decydować o tym, czy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego umieszczać możliwość budowy elektrowni wiatrowych.

Rzeczniczka PSEW przekonuje także, że konsultacje społeczne i dialog inwestora z przedstawicielami samorządu i społecznością lokalną od najwcześniejszych etapów inwestycji są kluczem do jej powodzenia. – W ramach tego dialogu społeczność lokalna powinna mieć dostęp z jednej strony do informacji o obowiązkach i powinnościach inwestora na poszczególnych etapach realizacji projektu, z drugiej zaś do rzetelnych ekspertyz dotyczących wpływu elektrowni wiatrowych na środowisko i otoczenie. Na zwiększenie akceptacji społecznej dla realizacji każdej inwestycji, w tym inwestycji w farmy wiatrowe, wpływa także dzielenie się korzyściami z jak najszerszą grupą potencjalnych beneficjentów w gminie. Określenie formuły i charakteru takiej partycypacji społecznej mogłoby być przedmiotem swojego rodzaju umowy lub uzgodnień między inwestorem i społecznością lokalną na etapie konsultacji społecznych. Przykłady możliwej partycypacji zawiera Kodeks Dobrych Praktyk energetyki wiatrowej, opracowany przez PSEW w 2019 roku – wskazuje Aneta Wieczerzak-Krusińska.

O co należy zadbać z punktu widzenia inwestora i decydentów samorządowych w kontekście zapobiegania konfliktom społecznym? PSEW twierdzi, że zrównoważenie interesów gminy i jej mieszkańców nie jest problemem lecz wyzwaniem, któremu znaczna większość inwestorów potrafi sprostać. – Obowiązkiem inwestora lub wyznaczonego przez niego przedstawiciela jest stały kontakt ze społecznością lokalną m.in. w celu wyjaśniania pojawiających się wątpliwości i rozwiązywania ewentualnych problemów w trakcie eksploatacji farmy. Powinnością inwestora jest także jego stały kontakt z decydentami samorządowymi. Ci z kolei powinni na bieżąco informować mieszkańców o inwestycjach w infrastrukturę (m.in. drogową czy komunalną), które dokonały się przy udziale wpływów z podatków od nieruchomości z farm wiatrowych – tłumaczy rzeczniczka PSEW. – Jeśli inwestor zdecyduje się na zawarcie swego rodzaju umowy dotyczącej dodatkowego dzielenia się korzyściami ze społecznością lokalną, strony na etapie konsultacji powinny uzgodnić katalog i zakres takich inicjatyw – dodaje.

Jakich narzędzi może użyć obywatel, który nie zgadza się na budowę elektrowni wiatrowych w okolicy miejsca zamieszkania? Spytaliśmy o to Michała Tarkę, który stwierdził, że obecnie funkcjonujące narzędzia prawne w praktyce nie działały przy tego typu inwestycjach. – Jak opisywała to Najwyższa Izba Kontroli i organizacje społeczne zaangażowane w proces, inwestorzy i włodarze samorządowi często skutecznie unikali dialogu i wzbraniali się przed ingerencją obywateli w proces inwestycyjny, często pomijając ich głos i uzasadnione obawy. Takie gwarancje udziału mieszkańców należy dopiero wprowadzić do ustawy i doprowadzić do ich egzekwowania. Bez tych zmian obywatel nie stanie się uczestnikiem procesu decyzyjnego w swojej sprawie i trudniej będzie wypracować zgodę społeczną. Regulacja ta będzie wiec krytyczna, bo kolejnej eskalacji konfliktów i powrotu do dyskusji o kolejnej tzw. ustawie antywiatrakowej nikt by sobie nie życzył – tłumaczy Tarka.

Na co inwestor powinien zwracać uwagę, by uniknąć podobnych sytuacji? Tarka tłumaczy, że konsultacje społeczne typowe dla procedury środowiskowej czy planistycznej przy dużych i zarazem trudnych inwestycjach w energetyce w obecnej formule nie wystarczą i są nieefektywne, nie prowadząc do realizacji celów dla jakich zostały wprowadzone. – Poziom ingerencji w życie społeczności lokalnych przy takich inwestycjach okazał się dużo wyższy. Teraz jest dobry moment na dostosowanie prawa do tego poziomu właśnie. Konieczne jest zastosowanie dialogu społecznego, udzielenie gwarancji prawnych dla mieszkańców w celu doprowadzenia do pozyskania ich zgody i to na możliwie wczesnym etapie planistycznych. Potrzebne są również działania kompensacyjne. Inwestorzy powinni taki proces i środki wkalkulować w harmonogram inwestycji i jej koszty. Odpowiedzialni inwestorzy to rozumieją i wielu przypadkach stosują narzędzia dialogowe i partycypacyjne a nawet kompensacyjne daleko bardziej zaawansowane niż te wynikające z wymogów prawnych. Czas to ujednolicić w postaci zmiany ustawowej – wyjaśnia prawnik SMM Legal.

Wieża pomiaru wiatrów fot. Mariusz Marszałkowski/BiznesAlert.pl

Potencjał

Uporządkowanie przepisów dotyczących rozwoju elektrowni wiatrowych na lądzie wydaje się niezbędne ze względu na duży potencjał energetyki wiatrowej. Należy się jednak liczyć z kolejnymi konfliktami społecznymi wokół rozwoju wiatraków. Zmiany w ustawie wydają się potrzebne tym społecznościom lokalnym, które chcą instalacji wiatraków w okolicy zamieszkania. Resort klimatu podkreśla w odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl, że elektrownie wiatrowe stanowią prawie 70 procent mocy odnawialnych źródeł energii w Polsce. W oparciu o aukcje OZE przeprowadzone dotychczas w najbliższych latach powstaną lądowe elektrownie wiatrowe o mocy około 3,4 GW (1100 MW zakontraktowane w 2018 roku i 2300 MW w 2019 roku). – Przewidujemy, że w tegorocznych aukcjach zakontraktowana zostanie moc z wiatru na poziomie ok. 800 MW. Tym samym na lata 2018-2020 zakładamy dla elektrowni wiatrowych dostępny wolumen na poziomie ok. 4000 MW i oczekujemy, że zostanie on zakontraktowany w całości. Według ostatniego raportu WindEurope nt. finansowania i trendów inwestycyjnych w sektorze wiatrowym w 2019 roku, Polska znalazła się na piątym miejscu w Europie i na trzecim miejscu w Unii Europejskiej pod względem finansowania nowych instalacji energetyki wiatrowej. Zgodnie z raportem, w 2019 roku w Polsce została sfinansowana budowa 630 MW nowych mocy w wietrze na lądzie o wartości 800 mln euro, dając 1,3 miliona euro za MW, a nasz kraj został wskazany obok Hiszpanii jako potencjalny, silny rynek w nadchodzących latach – kwituje biuro prasowe ministerstwa klimatu.

Patrycja Rapacka/Mariusz Marszałkowski