Zapłacimy miliardy za niewypełnienie celu OZE?

2 marca 2016, 07:00 Alert

(Rzeczpospolita/CIRE)

Turbiny wiatrowe w Austrii

Jeśli nie wypełnimy naszych krajowych zobowiązań co do udziału energii z odnawialnych źródeł energii w jej końcowym zużyciu, grożą nam miliardowe kary – alarmuje „Rzeczpospolita”.

Dziennik przypomina, że do w 2014 r. osiągnęliśmy 11,4 proc. udział energii z OZE w finalnym zużyciu energii, a nasz cele na rok 2020 to 15 proc. Jednocześnie gazeta podkreśla, że z uwagi na brak stabilnych regulacji dla sektora OZE i przepisy, które mogą utrudniać jego rozwój – między innymi odnośnie lokalizacji farm wiatrowych, można spodziewać się zahamowania inwestycji w OZE i problemów z osiągnięciem unijnego celu OZE.

Jak pisze „Rz”, jeśli spełni się taki scenariusz, będziemy płacić kary do budżetu Unii, albo w ramach tzw. transferu statystycznego „kupować” brakujące megawatogodziny od krajów z nadwyżką energii z OZE, z tym że fizycznie energia ta do nas nie dotrze.

Dziennik przytacza różne szacunki odnośnie kosztów związanych z niewypełnieniem przez nasz kraj obowiązku OZE. Według IEO może być to kwota nawet 7,5 mld zł rocznie. Natomiast analityk DM BZ WBK Paweł Puchalski szacuję opłatę roczną płaconą innym państwom na 3 mld zł, zwracając uwagę, że kwota ta jest o 1 mld zł niższa niż roczne koszty wsparcia zielonej energii w ocenie skutków ustawy o OZE wprowadzającej nowy system wsparcia.

Cytowany przez dziennik ekspert KIG Bolesław Jankowski, proponuje by w sytuacji zagrożenia wypełnienia obowiązku OZE postawić na wsparcie produkcji ciepła z OZE. Jak tłumaczy, UE będzie nas rozliczała z finalnego zużycia, a w polskich warunkach tańszym rozwiązaniem będzie zrealizowanie celu przez produkcję ciepła, a nie energii elektrycznej z OZE. Jednocześnie w jego ocenie, ze względu na problemy z bilansem mocy w letnim szczycie, dobrym rozwiązaniem może być też wspierania małych instalacji fotowoltaicznych do 1–2 tys. MW. Zwraca on też uwagę, że wprowadzenie mechanizmu transferu statystycznego nie jest wcale pewne, gdyż KE dotychczas nie wdrożyła mechanizmów międzynarodowej wymiany certyfikatów OZE.