icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik/Jakóbik: Zgoda Zachodu z Iranem to szansa na wyrwanie go z objęć Rosji i tanią ropę

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

BiznesAlert.pl

Wysocy przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji i Chin (P5+1) rozpoczęli w Wiedniu spotkanie z Iranem. Jest to ostatnia runda negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Przedstawiciele ci zapowiadali osiągnięcie porozumienia kończącego dwunastoletni konflikt oraz zakończenie sankcji Zachodu wobec Iranu w zamian za ograniczenie przez Teheran programu nuklearnego. Jednak łatwo nie będzie. Iran nie widzi potrzeby kontynuowania rozmów o typie reaktora jądrowego w centrum pod Arakiem – oświadczył wczoraj główny negocjator Teheranu Ali Akbar Salehi. Jego zdaniem strona irańska wyraziła już zgodę na ustępstwa, to jest na dokonanie zmian w instalacji nuklearnej, która znajduje się w Centrum Jądrowym, k. miasta Arak, 240 km na południowy zachód od stolicy Iranu.

Z drugiej strony przedstawiciele Stanów Zjednoczonych żądają, aby właśnie tamtejszy reaktor stosujący ciężką wodę został przerobiony na reaktor na „lekką wodę” i produkował mniejszą ilość plutonu. Iran odrzucił to żądanie.  Zachód obawia się, że niedokończony jeszcze reaktor mógłby zaopatrywać Teheran we wzbogacony pluton do produkcji broni jądrowej. Jednak Iran nadal twierdzi, że reaktor będzie dostarczać pluton wyłącznie dla celów naukowych. Problem tego reaktora jest ważnym punktem spornym negocjacji, rozpoczętych wczoraj w Wiedniu i mających się zakończyć 24 listopada b.r. podpisaniem porozumienia.

Dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Jądrowej (IAEA) Yukiya Amano wczoraj na spotkaniu 35 członków tej organizacji, poinformował, że Iran pomimo próśb, nie udzielił żadnych wyjaśnień w sprawie podejrzeń Zachodu, co do charakteru swojego programu nuklearnego. Amano wezwał Iran do szerszej współpracy z IAEA i do jak najszybszego przedstawienia odpowiedniej informacji o swoich ośrodkach nuklearnych. Stany Zjednoczone i Francja oceniły wczoraj, że między sześcioma mocarstwami, a Teheranem nadal istnieją poważne różnice wobec podejścia do irańskiego programu nuklearnego. Wysoka przedstawicielka UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Federica Mogherini wezwała Iran do zgody na kompromis podkreślając, że jego władze muszą zdobyć się na „strategiczną decyzję”. Media zachodnie zwracają uwagę, że istnieje pełna zgodność stanowisk państw zachodnich. Sekretarz stanu USA John Kerry, który wczoraj wieczorem przybył do Wiednia zgodził się z tą oceną. Powiedział też, że celem rozpoczętych obecnie negocjacji z Teheranem nie jest kolejne przesunięcie terminu porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego, lecz ostateczne wypracowanie i przyjęcie tego porozumienia. Jednakże – nieco wcześniej – także wczoraj główny negocjator irański Ali Akbar Salehi zakomunikował, że Teheran odmówił ustępstw wobec „szóstki” dotyczących ograniczenia pracy reaktora pod Arakiem.  Może to stanowić dużo poważniejszy problem, gdyż eksperci IAEA uważają, że reaktor ten może produkować pluton do produkcji broni jądrowej, chociaż Teheran przekonuje, że cały irański program jądrowy ma wyłącznie pokojowy charakter.  Salehi odrzuca zarzut IAEA dowodząc, że Iran już zgodził się na zmianę konstrukcji reaktora, która nie stwarza powodów do jakichkolwiek obaw pomimo, że reaktor jest na ciężką wodę. Jego zdaniem wszelkie dalsze rozmowy na ten temat są niemożliwe.  Przedstawiciel Teheranu podkreśla: „jesteśmy uczestnikami Układu o nieproliferacji, jesteśmy członkami IAEA, podpisaliśmy z tą organizacją umowę o gwarancjach i przestrzegamy tej umowy. Nie ma powodu, aby dla Iranu wprowadzać specjalny reżim”.

Z drugiej strony szef IAEA Yukiya Amano, wezwał Iran do przyśpieszonej współpracy z Agencją w celu wyjaśnienia potencjalnych militarnych aspektów programu jądrowego Teheranu. Tym bardziej, że Teheran nadal odmawia dostępu do wojskowego obiektu Parchin. Inspekcja tego obiektu jest ważna dla ostatecznej decyzji w sprawie sankcji – podkreśla Amano.

Termin podpisania porozumienia upływa nieodwołalnie 24 listopada. Według opinii Amano, IAEA do tego też dnia będzie kontynuować swoją kontrolną działalność. Co będzie potem – nie wie i nie zamierza spekulować na ten temat.

Z pomocą w decyzji przychodzi minister ropy naftowej Iranu Bijan Zanganeh, który zadeklarował 20 listopada, że w wypadku zniesienia sankcji Zachodu przeciwko jego krajowi, do którego doszłoby wraz z sukcesem rozmów P5+1, Teeheran podwoi eksport ropy naftowej w ciągu następnych dwóch miesięcy. Obecnie eksportuje około 1,3 mln baryłek dziennie. Mógłby zwiększyć tę ilość do 4 mln baryłek dziennie. Zanganeh zapowiedział, że jego kraj nie zamierza tracić udziału w światowym rynku. Ta deklaracja to sygnał, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom Iran jest gotów dołączyć do Arabii Saudyjskiej i sprzeciwić się ograniczeniu eksportu ropy naftowej przez OPEC. Ograniczenie eksportu doprowadziłoby być może do podwyższenia ceny surowca ale wiązałoby się ze spadkiem udziału krajów OPEC w rynku, w którym cztery z pięciu państw eksportujących ropę naftową nie należy do kartelu. Decyzja w tej sprawie zapadnie 27 listopada na spotkaniu organizacji w Wiedniu.

Według wyliczeń The National Interes zalew irańskiej ropy obniżyłby cenę surowca do 50-60 dolarów za baryłkę. Z kolei każdy spadek ceny o 10 dolarów przyniósłby wzrost PKB o 0,2 procent w krajach importujących ropę, co The National Interest porównuje z ulgą podatkową na sumę 400 mld dolarów potrzebną krajom borykających się z problemami budżetowymi doby kryzysu gospodarczego – Europie Zachodniej, Japonii czy Indiach. Taki rozwój sytuacji uderzyłby za to w budżety Rosji i Wenezueli, które są zależne od ropy naftowej. Według Michaiła Krutichina jeśli cena ropy naftowej spadnie do 70 dolarów za baryłkę, rosyjska gospodarka upadnie do 2017 roku. Wenezuela już teraz ma problem z deficytem w wysokości 17 procent PKB. Spadająca cena ropy pogłębi tę tendencję.

 

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

BiznesAlert.pl

Wysocy przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji i Chin (P5+1) rozpoczęli w Wiedniu spotkanie z Iranem. Jest to ostatnia runda negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Przedstawiciele ci zapowiadali osiągnięcie porozumienia kończącego dwunastoletni konflikt oraz zakończenie sankcji Zachodu wobec Iranu w zamian za ograniczenie przez Teheran programu nuklearnego. Jednak łatwo nie będzie. Iran nie widzi potrzeby kontynuowania rozmów o typie reaktora jądrowego w centrum pod Arakiem – oświadczył wczoraj główny negocjator Teheranu Ali Akbar Salehi. Jego zdaniem strona irańska wyraziła już zgodę na ustępstwa, to jest na dokonanie zmian w instalacji nuklearnej, która znajduje się w Centrum Jądrowym, k. miasta Arak, 240 km na południowy zachód od stolicy Iranu.

Z drugiej strony przedstawiciele Stanów Zjednoczonych żądają, aby właśnie tamtejszy reaktor stosujący ciężką wodę został przerobiony na reaktor na „lekką wodę” i produkował mniejszą ilość plutonu. Iran odrzucił to żądanie.  Zachód obawia się, że niedokończony jeszcze reaktor mógłby zaopatrywać Teheran we wzbogacony pluton do produkcji broni jądrowej. Jednak Iran nadal twierdzi, że reaktor będzie dostarczać pluton wyłącznie dla celów naukowych. Problem tego reaktora jest ważnym punktem spornym negocjacji, rozpoczętych wczoraj w Wiedniu i mających się zakończyć 24 listopada b.r. podpisaniem porozumienia.

Dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Jądrowej (IAEA) Yukiya Amano wczoraj na spotkaniu 35 członków tej organizacji, poinformował, że Iran pomimo próśb, nie udzielił żadnych wyjaśnień w sprawie podejrzeń Zachodu, co do charakteru swojego programu nuklearnego. Amano wezwał Iran do szerszej współpracy z IAEA i do jak najszybszego przedstawienia odpowiedniej informacji o swoich ośrodkach nuklearnych. Stany Zjednoczone i Francja oceniły wczoraj, że między sześcioma mocarstwami, a Teheranem nadal istnieją poważne różnice wobec podejścia do irańskiego programu nuklearnego. Wysoka przedstawicielka UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Federica Mogherini wezwała Iran do zgody na kompromis podkreślając, że jego władze muszą zdobyć się na „strategiczną decyzję”. Media zachodnie zwracają uwagę, że istnieje pełna zgodność stanowisk państw zachodnich. Sekretarz stanu USA John Kerry, który wczoraj wieczorem przybył do Wiednia zgodził się z tą oceną. Powiedział też, że celem rozpoczętych obecnie negocjacji z Teheranem nie jest kolejne przesunięcie terminu porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego, lecz ostateczne wypracowanie i przyjęcie tego porozumienia. Jednakże – nieco wcześniej – także wczoraj główny negocjator irański Ali Akbar Salehi zakomunikował, że Teheran odmówił ustępstw wobec „szóstki” dotyczących ograniczenia pracy reaktora pod Arakiem.  Może to stanowić dużo poważniejszy problem, gdyż eksperci IAEA uważają, że reaktor ten może produkować pluton do produkcji broni jądrowej, chociaż Teheran przekonuje, że cały irański program jądrowy ma wyłącznie pokojowy charakter.  Salehi odrzuca zarzut IAEA dowodząc, że Iran już zgodził się na zmianę konstrukcji reaktora, która nie stwarza powodów do jakichkolwiek obaw pomimo, że reaktor jest na ciężką wodę. Jego zdaniem wszelkie dalsze rozmowy na ten temat są niemożliwe.  Przedstawiciel Teheranu podkreśla: „jesteśmy uczestnikami Układu o nieproliferacji, jesteśmy członkami IAEA, podpisaliśmy z tą organizacją umowę o gwarancjach i przestrzegamy tej umowy. Nie ma powodu, aby dla Iranu wprowadzać specjalny reżim”.

Z drugiej strony szef IAEA Yukiya Amano, wezwał Iran do przyśpieszonej współpracy z Agencją w celu wyjaśnienia potencjalnych militarnych aspektów programu jądrowego Teheranu. Tym bardziej, że Teheran nadal odmawia dostępu do wojskowego obiektu Parchin. Inspekcja tego obiektu jest ważna dla ostatecznej decyzji w sprawie sankcji – podkreśla Amano.

Termin podpisania porozumienia upływa nieodwołalnie 24 listopada. Według opinii Amano, IAEA do tego też dnia będzie kontynuować swoją kontrolną działalność. Co będzie potem – nie wie i nie zamierza spekulować na ten temat.

Z pomocą w decyzji przychodzi minister ropy naftowej Iranu Bijan Zanganeh, który zadeklarował 20 listopada, że w wypadku zniesienia sankcji Zachodu przeciwko jego krajowi, do którego doszłoby wraz z sukcesem rozmów P5+1, Teeheran podwoi eksport ropy naftowej w ciągu następnych dwóch miesięcy. Obecnie eksportuje około 1,3 mln baryłek dziennie. Mógłby zwiększyć tę ilość do 4 mln baryłek dziennie. Zanganeh zapowiedział, że jego kraj nie zamierza tracić udziału w światowym rynku. Ta deklaracja to sygnał, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom Iran jest gotów dołączyć do Arabii Saudyjskiej i sprzeciwić się ograniczeniu eksportu ropy naftowej przez OPEC. Ograniczenie eksportu doprowadziłoby być może do podwyższenia ceny surowca ale wiązałoby się ze spadkiem udziału krajów OPEC w rynku, w którym cztery z pięciu państw eksportujących ropę naftową nie należy do kartelu. Decyzja w tej sprawie zapadnie 27 listopada na spotkaniu organizacji w Wiedniu.

Według wyliczeń The National Interes zalew irańskiej ropy obniżyłby cenę surowca do 50-60 dolarów za baryłkę. Z kolei każdy spadek ceny o 10 dolarów przyniósłby wzrost PKB o 0,2 procent w krajach importujących ropę, co The National Interest porównuje z ulgą podatkową na sumę 400 mld dolarów potrzebną krajom borykających się z problemami budżetowymi doby kryzysu gospodarczego – Europie Zachodniej, Japonii czy Indiach. Taki rozwój sytuacji uderzyłby za to w budżety Rosji i Wenezueli, które są zależne od ropy naftowej. Według Michaiła Krutichina jeśli cena ropy naftowej spadnie do 70 dolarów za baryłkę, rosyjska gospodarka upadnie do 2017 roku. Wenezuela już teraz ma problem z deficytem w wysokości 17 procent PKB. Spadająca cena ropy pogłębi tę tendencję.

 

Najnowsze artykuły