Europa, po latach zależności od rosyjskiego gazu dostarczanego przez Gazprom, definitywnie odchodzi od tego źródła energii, co kończy dekady dominacji Moskwy na rynku europejskim. Decyzja ta, przyspieszona przez wojnę na Ukrainie i unijne sankcje, wzmacnia niezależność energetyczną UE, ale budzi obawy o wzrost cen i stabilność dostaw.
Europa definitywnie porzuciła rosyjski gaz dostarczany przez Gazprom, kończąc ponad 50-letnią zależność od tego źródła energii, które przez dekady stanowiło kręgosłup unijnego sektora gazowego. Decyzja ta jest wynikiem wojny na Ukrainie, która od 2022 roku zmusiła UE do dywersyfikacji dostaw, oraz sankcji nałożonych na Rosję, uniemożliwiających Gazpromowi kontynuację eksportu do Europy.
W 2024 roku Gazprom dostarczał do Europy około 15 procent jej zapotrzebowania na gaz (około 50 miliardów metrów sześciennych rocznie, dane Eurostat), ale po wstrzymaniu dostaw w styczniu 2025 roku, gdy Ukraina odmówiła przedłużenia tranzytu przez swoje terytorium, UE całkowicie zastąpiła rosyjski gaz dostawami z Norwegii, USA i Kataru.
Co ze stabilnością dostaw?
Stabilność dostaw również budzi obawy – w 2024 roku UE zwiększyła zależność od LNG z USA, ale w marcu 2025 roku eksperci wskazują, że ograniczenia w infrastrukturze portowej, np. w terminalach w Rotterdamie i Zeebrugge, mogą prowadzić do przerw w dostawach podczas zimowych szczytów zapotrzebowania (dane EAE). W marcu 2025 roku Norwegia, nowy kluczowy dostawca, zwiększyła eksport gazu do UE o 15 procent (dane Gassco), ale jej zdolności produkcyjne są ograniczone, co może nie wystarczyć w przypadku kolejnego kryzysu energetycznego.
Reuters / Mateusz Gibała
Niemcy stawiają na gaz. Nowy plan koalicyjny zakłada 20 GW mocy gazowych do 2030 roku