(Polska Agencja Prasowa)
Obawiający się o przyszłość zabrzańskiej kopalni Makoszowy związkowcy z tego zakładu zabiegają o spotkanie z szefową rządu Beatą Szydło. W liście do premier zarzucili wiceministrowi energii Grzegorzowi Tobiszowskiemu niedopuszczanie do takiego spotkania oraz awersję do kopalni.
W swoim przedstawionym w czwartek liście do premier Beaty Szydło przedstawiciele ośmiu działających w kopalni Makoszowy związków napisali m.in. że nikt z nimi nie chce rozmawiać i „szukać rozwiązań korzystnych zarówno dla polskiego górnictwa jak i jego pracowników” oraz, że propozycje dotyczące Makoszowów „powinny być przedstawione bezpośrednio pani premier”.
– Ostatnie zachowania wiceministra (Tobiszowskiego – PAP), który boi się spotkania z ludźmi, świadczą o tym, że nie jest ważna polityka PiS i deklaracje, tylko prywatna awersja do kopalni ministra Tobiszowskiego – czytamy w liście związkowców do premier, przesłanym również do wiadomości prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Wiceminister Tobiszowski, pytany w czwartek przez dziennikarzy o list związkowców oraz działania resortu dotyczące kopalni Makoszowy, komentował by rozmawiać „poważnie”, zaś szereg pytań zadać jego poprzednikom w rządzie.
– Spółka Restrukturyzacji Kopalń (w której są obecnie Makoszowy – PAP) służy do likwidowania kopalń i to nie dlatego, że tak ten rząd obecny sobie zadecydował, tylko poprzednicy podjęli decyzję – powiedział Tobiszowski, nawiązując do decyzji o przekazaniu kopalni Makoszowy do SRK. Jak poinformował, wartość dopłaty do kopalni Makoszowy z publicznych środków to ok. 200 mln zł.
– My próbujemy szukać inwestora (dla tej kopalni – PAP), z determinacją. W ostatnich miesiącach (…) nawet swoim zaangażowaniem w ministerstwie pomogliśmy w sprzedaży węgla (z Makoszów – PAP), aby móc zastanowić się i przedłużyć popyt w okresie poszukiwania inwestora. Więcej wiary w dobre decyzje rządu – powiedział Tobiszowski, który jest również pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego.
Na mocy porozumienia strony społecznej z rządem Ewy Kopacz, przynosząca potężne straty zabrzańska kopalnia Makoszowy trafiła w ubiegłym roku do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), gdzie – jako jedyna w tej spółce, gdzie dotąd trafiały tylko kopalnie likwidowane – nadal wydobywa węgiel. Zakład ma kłopoty ze zbytem surowca; przynosi straty i korzysta z pomocy publicznej.
Związkowcy napisali, że po ubiegłorocznym spotkaniu z premier w kopalni Makoszowy i przejęciu władzy przez PiS mieli nadzieję na współpracę. Zadeklarowali, że nie są przeciwnikami zmian; chcą natomiast rozmów i szukania rozwiązań korzystnych dla górnictwa i jego pracowników.
Pragniemy podkreślić, że jest to jedna z ostatnich naszych prób podjęcia dialogu. Każdy ma swoją wytrzymałość. Dla Ślązaka najważniejsza w życiu jest rodzina i praca. Dla Polaka rozwój i jego bezpieczeństwo (tu bezpieczeństwo energetyczne). Jeśli ktoś podnosi rękę na te wartości to musi liczyć się z tym, że nie pozostanie to bez reakcji” – napisali związkowcy.
Z prośbą o komentarz do listu związkowców oraz informację na temat tego, czy premier podejmie działania w tej sprawie, PAP zwróciła się w czwartek do Kancelarii Premiera oraz rzecznika rządu.
Na początku czerwca, po zapowiedzi protestów przez związkoców z kopalni Makoszowy, przedstawiciele resortu energii zaprezentowali wskaźniki ekonomiczne dotyczące kopalni. Według tych danych, w pierwszych miesiącach roku kopalnia Makoszowy dopłacała do każdej wydobytej tony węgla średnio ponad 300 zł. Koszt wydobycia jednej tony wyniósł w tej kopalni 507 zł, a średnia cena sprzedaży węgla 204 zł za tonę. Dlatego zakład korzysta z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych, które są możliwe jedynie w kopalniach przekazanych do SRK.
Według resortu energii, w ubiegłym roku kopalnia wykorzystała 61 mln zł publicznej dotacji, a na cały 2016 r. zaplanowano dalsze 157 mln zł. Potencjalny inwestor (o pozyskaniu którego mówią związkowcy) musiałby zwrócić całość udzielonej kopalni pomocy. Ponadto ze środków budżetowych sfinansowano świadczenia socjalne dla odchodzących z pracy górników, co do maja kosztowało budżet ok. 28,7 mln zł. Unijne przepisy zabraniają pomocy publicznej dla kopalń węgla, dopuszczając wsparcie jedynie dla zakładów przeznaczonych do zamknięcia – na pokrycie strat produkcyjnych, osłony dla odchodzących pracowników oraz działania likwidacyjne.
Obecnie w Komisji Europejskiej trwa procedura notyfikacji programu naprawczego dla polskiego górnictwa, w ramach którego m.in. 11 kopalń Kompanii Węglowej z początkiem maja przejęła Polska Grupa Górnicza (PGG). Jeszcze przed tym przekształceniem, w ubiegłym roku, należącą do Kompanii Węglowej kopalnię Sośnica-Makoszowy podzielono na dwie części, przekazując nierentowne Makoszowy do SRK. Natomiast gliwicka Sośnica, również przynosząca straty, znalazła się w PGG. W piątek wiceminister Tobiszowski ma rozmawiać w Gliwicach ze stroną społeczną także o przyszłości tej kopalni. SRK przejęła kopalnię Makoszowy z ok. 2 tys. pracowników; dziś zakład zatrudnia niespełna 1,4 tys. osób.