Kardaś: To jeszcze nie koniec naftowego eldorado Rosji

11 kwietnia 2018, 12:00 Read in english Energetyka

Czasy naftowego eldorado dla Rosji powoli się kończą, ale efekt sankcji nałożonych na rosyjskie firmy i budżet może być odczuwalny dopiero za 10 – 15 lat. Warunkiem jest utrzymanie ich w mocy – powiedział w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl dr Szymon Kardaś, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Władimir Putin, fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej (CC BY 4.0)

Efekt sankcji? Większa wstrzemięźliwość

Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich odpowiedział na pytanie o to, czy zamrożenie współpracy włoskiego koncernu ENI z rosyjskim Rosnieftem na Morzu Czarnym pokazuje, że sankcje zaczynają odnosić skutek. Powiedział, że efekty sankcji wprowadzonych w 2014 roku były już wyczuwalne w postaci pogorszenia klimatu współpracy.

– Było to widoczne w perspektywie współpracy między firmami zachodnimi a rosyjskimi. Dało się zauważyć większą wstrzemięźliwość, jak na przykładzie Łukoila, który zaczął wyprzedawać swoje aktywa w krajach zachodnioeuropejskich, motywując to kontekstem wprowadzanych sankcji. Również Rosnieft nie planuje nowej ekspansji, poza utrzymaniem aktywów w Niemczech. Także na Zachodzie sankcje są identyfikowane jako ryzyko. Widać to także na przykładzie firm zachodnich przy projekcie Nord Stream 2 w zakresie finansowania. Wkłady firm zachodnich przy realizacji tego projektu przybrały postać pożyczek. Wstrzemięźliwość dotyczy sankcji już wprowadzonych, jak i tych które mogą zostać wprowadzone – powiedział Szymon Kardaś.

Ekspert podkreślił, że skutki sankcji nie będą odczuwalne w perspektywie krótkoterminowej, ani średnioterminowej. – Projekty wydobywcze, w które zaangażowane były zachodnie firmy, dostarczające technologie, na przykład przy projektach łupkowych, mają długi horyzont czasowy. Ich realizacja opóźni się, ale trzeba pamiętać, że nie były to projekty traktowane priorytetowo w przeciągu najbliższych lat – zaznaczył.

Przypomniał, że Rosjanie wciąż wykorzystują obecną bazę surowcową, która znajduje się na lądzie, przy zastosowaniu prostszych technologii, aniżeli przy złożach morskich, łupkowych czy arktycznych. – Chodzi o horyzont znacznie dłuższy niż kilka lat. Projekty wydobywcze, z których zachodnie firmy rezygnują albo wstrzymują swoje zaangażowanie, miały perspektywę eksploatacji przypadającą na drugą połowę lat 20. Ciężko jest więc oceniać, na ile te sankcje są dotkliwe dla rosyjskiego sektora energetycznego. Można przypuszczać, że ich efekt nie jest obecnie odczuwalny dla Rosji. Jeśli jednak sankcje utrzymywałby się przez najbliższe 10 – 15 lat, wówczas mogłyby one wpłynąć na projekty wydobywcze – powiedział.

Dodał, że poziom wydobycia ropy naftowej w Rosji utrzymywał się w ostatnich latach na zbliżonym poziomie. – W związku ze zmianami podatkowymi, które wprowadzili Rosjanie, dochody do budżetu z tytułu podatku od wydobycia powinny być większe. Nastąpiło także odbicie cenowe na rynkach ropy naftowej, co z kolei przyczyniło się do wzrostu wpływów z eksportu. W latach 2015 – 2016 zanotowano znaczący spadek dochodów z tytułu sprzedaży ropy surowej w stosunku do 2014 roku, jednak w 2017 roku nastąpił wzrost w stosunku do roku ubiegłego, co było efektem wzrostu cen surowca – przypomniał na zakończenie.