KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Niemiecki odpowiednik Financial Times publikuje propagandowe teksty promujące współpracę gazową z Gazpromem, a wicekanclerz RFN arbitralnie i wbrew Komisji Europejskiej ogłasza, że projekt Nord Stream 2 jest zgodny z prawem unijnym. Jak długo będzie milczeć kanclerz Angela Merkel.
Niemiecki Handelsblatt przekonuje, że w oporze przeciwko Nord Stream 2, który jest tłumaczony przez krytyków tego kontrowersyjnego projektu obawą o bezpieczeństwo energetyczne, w rzeczywistości chodzi o obronę amerykańskich interesów w Europie.
Poważany dziennik ekonomiczny donosi, że w pierwszym szeregu przeciwników gazociągu Nord Stream 2 stoi Polska, która chce ograniczyć ekspansje rosyjskiego gazu na swoim rynku, możliwą dzięki połączeniom gazowym z Niemcami. „Warszawa nie sprzeciwia się projektowi w obronie własnych interesów, ale otrzymuje instrukcje z Waszyngtonu, który chce stworzyć korzystne warunki dla dostaw amerykańskiego gazu skroplonego do Europy”. Handelsblatt przekonuje, że rozwój handlu amerykańskim LNG w tej części Europy „nie będzie możliwy, jeżeli powstanie Nord Stream 2”.
Jest to półprawda, ponieważ:
- Handel LNG w Europie Środkowo-Wschodniej będzie możliwy dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu, który odbierze pierwszą dostawę 17 czerwca tego roku.
- Handel LNG może być konkurencyjny cenowo do dostaw gazociągowych z Rosji okresowo i w ramach kontraktów spotowych. Jego rolą będzie uzupełnianie regularnych dostaw słanych gazociągami, nie tylko z Rosji. LNG będzie docierać do Świnoujścia z różnych kierunków.
- Handel LNG w ramach kontraktu katarskiego może mieć obecnie niższą cenę, dzięki spadkowi cen ropy naftowej. Umowa może zostać renegocjowana przez PGNiG, a Qatargas dał już precedensy obniżek.
- USA chcą stworzyć korzystne warunki dla dostaw LNG do Europy, ale jest to korzystne dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które prowadzą rozmowy m.in. z Cheniere Energy o możliwości sprowadzenia amerykańskiego surowca przez Świnoujście.
Jak czytamy w niemieckiej gazecie, przepustowość nowego gazociągu ma być tak wielka, że zakupy gazu z USA nie będą miały dla Europejczyków sensu, a przez to projekt zagraża interesom Amerykanów. Dziennik przekonuje, że Nord Stream 2 jest w pełni zgodny z interesami Europejczyków, bo uniezależnia dostawy gazu od Ukrainy, która jest „absorbowana w coraz większym stopniu przez nacjonalizm”, co jest czynnikiem ryzyka dla dostaw. Utrzymuje, że Unia Europejska ma interes w utrzymaniu stabilnych dostaw niezależnie od sytuacji w Kijowie.
Trudno komentować opowieści o fali nacjonalizmu na Ukrainie, które do tej pory można było czytać w kremlowskich publikacjach propagandowych, jak Głos Rosji.
– Budowa Nord Stream 2 wyeliminuje duże ryzyko. Szlak przez Morze Bałtyckie jest nie tylko najkrótszy i najtańszy, ale i najbezpieczniejszy – czytamy w Handelsblatt.
Fakt, że Rosja w historii kilkukrotnie przerywała dostawy gazu do klientów europejskich świadczy o tym, iż jest można kwestionować jej pozycję, jako godnego zaufania dostawcy. Ukraińcy zapewnili stabilny tranzyt gazu rosyjskiego przez swoje terytorium nawet w trakcie wojny w Donbasie, która faktycznie zagrażała bezpieczeństwu dostaw, ale została wywołana i jest prowadzona przez Rosję.
– Spór wokół planowanego gazociągu Nord Stream II jest prowadzony coraz bardziej zaciekle. Okoniem staje zwłaszcza Polska – stwierdza wiedeński korespondent „Handelsblatt” Hans-Peter Siebenhaar cytowany przez Deutsche Welle. – Konserwatywny rząd kraju chce zapobiec, by w przyszłości jeszcze więcej gazu płynęło dnem Bałtyku z Rosji do Niemiec. Jak katarynka ostrzega przed zbytnią zależnością od rosyjskiego gazu ziemnego.
– Za polskim oporem kryją się raczej bezwzględne, amerykańskie interesy. Polska staje się pośrednio orędownikiem amerykańskiego gazu płynnego, w branży zwanego LNG – pisze „Handelsblatt” dodając, że dzięki łupkowemu boomowi USA mogą wydobywać i eksportować do Europy „potężne ilości” gazu.
Polska jest orędownikiem własnej niezależności od gazu z Rosji. Kontynuuje program dywersyfikacji realizowany przez wszystkie rządy po ekipie Leszka Millera, która stawiała na intensyfikację relacji gazowych z Rosją i porzuciła alternatywny kierunek dostaw, czyli Norwegię. Polacy mogą sięgnąć po dostawy LNG z całego świata, a w przyszłości być może po rentowne i konkurencyjne cenowo do rosyjskich, dostawy gazociągiem z Norwegii, jeżeli powiedzie się projekt Korytarza Norweskiego.
Propaganda na rzecz promocji Nord Stream 2 w uznanym tytule, jakim jest niemiecki Handelsblatt rozczarowuje. Niemniej przykry, choć bardziej spodziewany jest stosunek wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela w sprawie tego projektu.
– Niemcy określiły trzy warunki wsparcia projektu: Nord Stream 2 musi spełniać wymogi prawa, nie może zagrażać tranzytowi gazu przez terytorium Ukrainy, ani obniżyć poziomu dostaw gazu do Europy Wschodniej – powiedział Gabriel cytowany przez agencję Bloomberg. – Z naszego punktu widzenia ocena prawna jest jasna i jestem przekonany, że podzielają ją służby prawne Komisji Europejskiej. Gazociąg ten nie podlega unijnym przepisom (trzeci pakiet energetyczny – przyp. red.) – dodał niemiecki wicekanclerz.
Gabriel mija się z prawdą i promuje rosyjski projekt wbrew Brukseli. Służby Komisji Europejskiej, a konkretnie Dyrektoriat Generalny ds. Energii (DG Energy) wydały opinię prawną w sprawie Nord Stream 2. Stanowi ona, że:
- Nord Stream 2 powinien zostać podporządkowany trzeciemu pakietowi energetycznemu, a w obecnym kształcie jest niezgodny z nim.
- Prawo unijne ma zastosowanie także do podmorskiego odcinka gazociągu.
- Powinien podlegać zasadzie third party access i rozdziału właścicielskiego oraz niezależnego wyznaczania taryf tranzytowych.
- Rosja nie jest w stanie zapewnić zgodności projektu bez jego rewizji na rzecz usunięcia monopolu Gazpromu.
- Zgoda na projekt w wersji proponowanej przez Gazprom oznaczałaby konieczność zmian w dyrektywach i stworzenia preferencyjnych warunków dla projektu.
- Projekt nie spełnia wymogów niezbędnych do wyłączenia go spod reżimu prawa antymonopolowego.
- Decyzja w tej sprawie będzie kwestią „wyboru politycznego”. To państwa członkowskie zdecydują o przyszłości projektu.
Jeżeli miałby decydować Sigmar Gabriel, to przyszłość projektu jest jasna. Na ten temat nadal milczy kanclerz Niemiec Angela Merkel, a w świetle propagandy Handelsblatt jest to milczenie coraz bardziej zastanawiające. Argumenty o czysto ekonomicznym charakterze przedsięwzięcia nie przekonują obserwatorów sporu na ten temat. Pomimo apelów o zablokowanie projektu, niemieckie firmy i operator gazociągów w okolicy, gdzie ma wychodzić na brzeg Nord Stream 2, kontynuują przygotowania do realizacji projektu. 13 czerwca zostanie rozstrzygnięty przetarg na położenie rur wart 1 mld dolarów.
Jeżeli Niemcy popierają Nord Stream 2, powinni to otwarcie przyznać i zaprezentować Polsce atrakcyjną ofertę pozwalającą bez obaw porzucić opór przeciwko inwestycji. W innym wypadku byłoby to nieopłacalne.