W ciągu dekad po zakończeniu drugiej wojny światowej obywatele oraz przywódcy Niemiec byli w stanie zdobyć szacunek całego świata dzięki ciągłemu uderzaniu w wysoki ton moralizatorski oraz polityczny – napisał The Washington Post (WP). Autor tekstu twierdzi, że wsparcie dla Nord Stream 2 to zaprzeczenie tych wysiłków. Innego zdania jest Radosław Sikorski.
Od początku tzw. Ostpolitik kanclerza Willy’ego Brandta była ukierunkowana na złagodzenie napięć z Blokiem Wschodnim i doprowadzenie do zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Natomiast później twardą decyzją Angeli Merkel podjęto w 2015 roku decyzję o przyjęciu uchodźców. Słowem Berlin wyznacza standardy, które wszystkie pozostałe państwa powinny podziwiać – twierdzi Jim Hoagland z WP.
Po co Niemcy ryzykują swoją reputację, na którą zapracowały ciężkim trudem dla gazociągu budowanego z Władimirem Putinem, który na pierwszy rzut oka jest niezgodny z ich wartościami? Zwłaszcza, że zmiany na światowym rynku energetycznym jakie zaszły w ciągu ostatniego roku sprawiły, że umowa z Rosjanami jest przestarzała, a także szkodliwa dla europejskiej jedności? I dlaczego administracja Baracka Obamy robi tak niewiele, aby zniechęcić kanclerz Merkel to tego ,,gazowego oszustwa” ze strony Władimira Putina, zastanawia się amerykańska gazeta.
Odnośnie rosyjskiego lidera, to jego cel jest oczywisty – pisze autor WP. Władimir Putin chce z jednej strony zapewnić dochód Gazpromowi, a z drugiej zwiększyć zależność Europy Zachodniej od rosyjskiego gazu, przy jednoczesnym pozbawieniu Ukrainy możliwości przeciwstawienia się ,,chwiejnej kampanii na rzecz destabilizacji” do której on doprowadza. Jednakże niemiecka kanclerz nadal, bez względu na wszystko, nazywa tę umowę (w sprawie Nord Stream 2 – przyp. red.) ,,projektem komercyjnym” mającym swoje rynkowe uzasadnienie.
– Jednak tak nie jest – uważa analityk Atlantic Council Anders Aslund.
– W ciągu ostatniej dekady zużycie gazu ziemnego w Unii Europejskiej spadło o 21 procent a istniejący gazociąg Gazpromu, który biegnie po dnie Morza Bałtyckiego (Nord Stream – przyp. red.) wykorzystuje połowę swojej przepustowości. Gazprom nie jest zwykłą spółką państwową. Ona pomaga realizować Rosji jej cele geopolityczne, zatrzymując dostawy bądź podnosząc ceny wtedy, kiedy Kreml tego sobie życzy – dodał.
Oczywiście to nie tylko kwestia pieniędzy, ale również geopolityki, a mianowicie dążenia do ,,uciszenia” Putina. Jednocześnie Angela Merkel zupełnie zapomniała o solidarności w stosunku do wschodnich sąsiadów Niemiec, a także nie była w stanie zdać sobie sprawę z tego, że dla Putina gospodarka jest także polem bitwy, ale prowadzonej przy pomocy innych środków.
Nie ma niczego zaskakującego w tym, że projekt Nord Stream 2 rozpoczął się dokładnie wtedy, kiedy rosyjska operacja na wschodzie Ukrainy zaczęła wygasać. Władimirowi Putinowi jest znacznie trudniej kontrolować rebeliantów z Donbasu, których uzbrajał. Możliwe, że jego czas się skończył i powinien albo wygrać w tej ,,ukraińskiej awanturze” albo zakończyć inwestycję gazociągową.
Amerykański senat zniósł ograniczenia na eksport ropy naftowej. Stany Zjednoczone powinny zagwarantować Kijowowi dostawy taniego gazu ziemnego, którego USA posiadają pod dostatkiem – podkreśla WP.
Barack Obama, który przyspiesza działania na rzecz zawarcia z Unią Europejską Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP), powinien wykorzystać swoje kontakty z Angelą Merkel aby zapewnić, że Berlin będzie odtąd trzymał się wysokich standardów postępowania i pokazał solidarność ze swoimi sojusznikami. Chodzi mianowicie o porzucenie tego niebezpiecznego, ze strategicznego punktu widzenia, projektu gazociągu – podkreśla WP.
Innego zdania jest były minister spraw zagranicznych RP, Radosław Sikorski. Jego zdaniem, „z drugiej strony, każdy miliard euro wydany na wielki gazociąg, to jeden mniej przeznaczony na zbrojenia”.
On the other hand, every € bln spent on a superfluous pipeline is one less to spend on offensive armaments. https://t.co/rnZAIco9FT
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) styczeń 2, 2016
To nie pierwszy raz, gdy Sikorski broni racjonalności projektu Nord Stream. Były minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, oraz do niedawna minister spraw zagranicznych w rządzie Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski w październiku 2015 roku odniósł się do sporu tych partii o aktywność rządów w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Strony spierają się o to, czy rząd Jarosława Kaczyńskiego zrobił wystarczająco wiele, aby zatrzymać inwestycję godzącą w bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Sprzeciw rządu PiS wobec Nordstream był. Błędem było nie dołączenie się do projektu gdy jasnym się stało, że nie potrafimy go zatrzymać.1/2
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) October 20, 2015
Mogliśmy uzyskać miejsce w zarządzie i przebieg rurociągu po naszym terytorium. Ale urzędnika, który o tym napomknął, brutalnie usunięto.2/2 — Radosław Sikorski (@sikorskiradek) October 20, 2015
Radosław Sikorski, który kiedyś nazwał umowę w sprawie Gazociągu Nord Stream nowym paktem Ribbentrop-Mołotow, uznał, że Polska mogła się do niego przyłączyć. Jego przeciwnicy argumentują, że w interesie Polski nie leży zwiększanie dostaw gazu z Rosji. A w wynegocjowanej obecnie umowie gazowej zyski z tranzytu są nikłe.
W Frankfurter Allgemeine Zeitung zamieszczono wypowiedź wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, który stwierdził, że Nord Stream 2 może być bardzo opłacalny nie tylko dla Niemiec, ale też dla Francji i innych państw członkowskich Unii Europejskiej.
Jednocześnie – powiedział – istnieje kilka „warunków politycznych”, które muszą być spełnione, aby projekt został zrealizowany.W szczególności Rosja musi „zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Europy Wschodniej” i stosować się do przepisów europejskich w realizacji projektu. Gabriel zapewnił, że strona rosyjska bierze te warunki pod uwagę i „szuka konstruktywnych rozwiązań.”
Projekt Nord Stream 2 docelowo będzie się składać z dwóch linii gazociągu podmorskiego, o łącznej przepustowości 55 mld m3 gazu rocznie. Surowiec będzie transportowany z Rosji do Niemiec pod dnem Morza Bałtyckiego. Projekt ma wykonać konsorcjum, w którym 51 proc. udziałów będzie mieć Gazprom, po 10 proc. niemiecki E.ON i BASF / Wintershall, oraz brytyjsko-holenderski Shell i austriacki OMV. Ostatni udziałowiec, francuski ENGIE – ma 9 proc. udziałów.
Po ostatnim szczycie Rady Europejskiej kanclerz Angela Merkel powiedziała, że realizacja Nord Stream 2 powinna uwzględnić utrzymanie roli Ukrainy jako państwa tranzytowego dla dostaw gazu.
– Jest to projekt ekonomiczny, w którym uczestniczą prywatni inwestorzy. Należy zapewnić ramy prawne dla projektu – powiedziała podczas konferencji prasowej niemiecka kanclerz. Według niej decyzja w sprawie gazociągu powinna być po części polityczna.
Polityka Niemiec w sprawie Nord Stream 2 została uznana za sprzeczną z sankcjami gospodarczymi wobec Rosji, na których przedłużenie zgodziły się 21 grudnia kraje Unii Europejskiej. Na ten problem wskazywały Włochy podczas ostatniego posiedzenia Rady Europejskiej. Analitycy z Washington Outsider wskazują, że wsparcie Berlina dla Nord Stream 2 może być postrzegane w biedniejących krajach, jak Grecja i Włochy, jako wojna bogatych przeciwko biednym. Rozbudowa magistrali bałtyckiej przekreśliła, bowiem na dzień dzisiejszy szanse projektu Turkish Stream, na który liczyli południowi partnerzy Gazpromu w Unii Europejskiej. Szczególnie w Grecji wzmaga to nastroje antyniemieckie. Zdaniem Washington Outsider nawet po zażegnaniu kryzysu ukraińskiego wsparcie dla Nord Stream 2 będzie z powyższych przyczyn krytykowane.
Tymczasem Rosjanie nadal przekonują, że Nord Stream 2 zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Europy. Minister rozwoju ekonomicznego Aleksiej Uljukajew twierdzi, że zablokowanie projektu podważy to bezpieczeństwo. – Działania stron na rzecz dostarczenia legalnych, technicznych, ekonomicznych i finansowych warunków porozumienia są całkiem zaawansowane. Oczywiście porażka sformalizowania wdrożenia projektu byłaby strzałem w stopę tych, którzy się na to zdecydują – mówił Rosjanin. Jego zdaniem projekt jest kluczowy dla bilansu gazowego w Europie i bezpieczeństwa dostaw.
Więcej: