Zdaniem krytyków było to możliwe, ponieważ władze chroniły branżę i „przymykały oko” na nieprawidłowości. Niemieckie stowarzyszenie LobbyControl skrytykowało kanclerz Angelę Merkel i jej rząd za działania w charakterze „rzecznika” niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Zdaniem działaczy parasol ochronny rządu doprowadził do bezkarności producentów aut.
„Mamy żywotny interes w ocaleniu technologii dieslowskich, ponieważ emitują one zdecydowanie mniej CO2 od innych rozwiązań. (…) W tym samym czasie musimy upewnić się, że wszystkie przepisy są przestrzegane i wprowadzane w życie” – podkreślał Altmaier w rozmowie z Bloombergiem.
Na początku sierpnia ministerstwo transportu Niemiec zorganizowało spotkanie przedstawicieli władz centralnych i lokalnych z reprezentantami niemieckich koncernów motoryzacyjnych. Tematem rozmów były metody zmniejszenia emisji szkodliwych substancji. Udało im się dojść do porozumienia. Producenci samochodów zobowiązali się do aktualizacji oprogramowania silników, aby systemy filtrowania emisji działały skuteczniej. Ta aktualizacja zostanie przeprowadzona w 5,3 mln samochodów, kosztem około 500 mln euro. Koszty te pokryją koncerny.
Pierwszym niemieckim koncernem motoryzacyjnym, któremu udowodniono stosowanie nielegalnych praktyk był Volkswagen. W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki.
Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą „defeat device” (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom. O manipulacje oskarżane są także m.in. firmy Porsche i Audi należące do koncernu Volkswagen, a także inne koncerny.