W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Dziekan Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie prof. dr hab. inż. Marek Cała mówi o przyszłości górnictwa w Polsce. Jego zdaniem energetyka w Polsce skonstruowana jest tak, że przez jakiś czas musi opierać się na węglu kamiennym i brunatnym.
BiznesAlert.pl: Polska Grupa Górnicza informowała o swoich zyskach. Czy oznacza to, że polskie górnictwo ma przed sobą przyszłość, czy jest to raczej zbieg okoliczności?
prof. dr hab. inż. Marek Cała: Moim zdaniem nie jest to dobra chwila, a raczej początek dobrego trendu. Górnictwo udało się zreformować, zrestrukturyzować, odciąć nieopłacalne fragmenty kopalń i w tej chwili została sama zdrowa tkanka. Sprawy powinny iść w dobrym kierunku. Już teraz mamy sytuację, w której wydobywamy mniej węgla niż potrzebujemy, dlatego niezbędny jest import. Najbardziej komfortową opcją dla nas byłaby samowystarczalność w zakresie węgla kamiennego i brunatnego, z korzyścią dla naszego bezpieczeństwa strategicznego. Jest kilka scenariuszy rozwoju górnictwa węgla kamiennego, zakładają one albo delikatny spadek wydobycia, albo utrzymanie go na obecnym poziomie, ewentualnie lekki wzrost, ale to wymagałoby już budowy nowych zakładów górniczych.
PGG zapowiadała, że do końca tego roku planuje wydobycie 32,4 mln ton węgla. Na chwilę obecną wydaje się, że scenariusz ten jest nierealny, zważywszy na to, że rośnie import węgla z Rosji i Ukrainy.
Wszystko zależy od cen węgla, które dość mocno się wahają. Gdyby ceny utrzymały się na obecnym poziomie, możliwy byłby nawet tzw. wysoki scenariusz, czyli wzrost wydobycia do ponad 80 mln ton, ale teraz jest on raczej nierealny, ponieważ nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tak dużych inwestycji. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz referencyjny, czyli utrzymanie aktualnego poziomu zapotrzebowania na węgiel kamienny i brunatny.
Chiny, Indie i Korea Płd. ogłosiły zmniejszenie wydobycia węgla do przyszłego roku. Jak wpłynie to na sytuację na polskim rynku węgla?
Chiny rzeczywiście zmniejszają wydobycie, natomiast Indie mimo problemów planują je zwiększyć, i to o kilkaset milionów ton. W ten sposób wracamy do starego problemu kształtu miksu energetycznego. Problem z odnawialnymi źródłami energii polega na ich niewystarczającej efektywności i pewnej nieprzewidywalności w związku z warunkami pogodowymi. Czy za pomocą fotowoltaiki i wiatraków zdołamy wyprodukować tyle energii, ile nam potrzeba? Raczej nie. Bogatsze kraje europejskie mogą pozwolić sobie na dofinansowanie OZE, przy zachowaniu innych stabilnych źródeł energii (np. energetyki atomowej). Nasza energetyka oparta jest o elektrownie zasilane węglem kamiennym i brunatnym, dlatego jego wydobycie będzie kontynuowane. Jeśli chcielibyśmy otwierać nowe kopalnie albo odkrywki, decyzje musiałyby zapaść już teraz. Jest to jednakże trudne z uwagi na duży opór społeczny i brak zdecydowanych działań ze strony rządowej. Dlatego na tę chwilę utrzymujemy wydobycie na przyzwoitym poziomie, ale z czasem może być o to coraz trudniej – spadnie wydobycie i wzrośnie import.
Unia Europejska kładzie nacisk na niskoemisyjność gospodarek i dekarbonizację przemysłu. Czy inwestując w kopalnie i elektrownie węglowe nie znajdujemy się na kursie kolizyjnym z unijną polityką?
Unia Europejska zmierza w kierunku takiej polityki, ponieważ nie ma zasobów – zostały wyczerpane, albo zaniechano ich wydobycia jak w Niemczech czy wcześniej we Francji. Takie kraje siłą rzeczy nie mają innego wyjścia, ale my mamy. Posiadamy zasoby strategiczne, które powinniśmy wydobywać, powoli przestawiając naszą energetykę, powinny być to zmiany ewolucyjne, rozłożone na kilkanaście-kilkadziesiąt lat. Nowe bloki węglowe są coraz sprawniejsze, jak oddany w Bełchatowie, albo budowany w Turowie. Dlatego też można opierać gospodarkę na węglu i musimy to robić – nie mamy innego wyjścia.
Trzeba jednak pomyśleć o rozwiązaniach bardziej przyjaznych środowisku – nie lepiej wykorzystywać węgiel w kogeneracji z gazem czy biomasą?
Jak najbardziej jest to możliwe. Stosowanie naziemnego zgazowania węgla czy kogeneracja i inne nowoczesne sposoby korzystania z węgla to swego rodzaju płynne przejście. Trzeba jednak pamiętać, że zmiany nie powinny być natychmiastowe, tylko stopniowe i rozsądne, na inne jako państwo nas nie stać. Inaczej cena energii elektrycznej musiałaby wzrosnąć kilkukrotnie. W grę wchodzi też aspekt społeczny – dla społeczności lokalnych, gdzie sektor węglowy jest największym pracodawcą, zamknięcie zakładów górniczych i elektrowni byłoby katastrofą. W Polsce otwierają się też nowe kopalnie, które nie tylko tworzą nowe miejsca pracy, ale stanowią też ważne źródło dochodu dla gmin i powiatów. Takie korzyści sprawiają, że mieszkańcy takich miejscowości są bardziej skłonni zaakceptować działalność górniczą.
Przez wiele lat Polacy jednak dokładali do górnictwa, co rodzi pytanie czy dalsze inwestowanie w górnictwo może być opłacalne
Prywatne inwestycje zawsze są poprzedzone rachunkiem zysków i strat. Co do dopłacania do kopalni – gdyby odliczyć wszystkie podatki, które kopalnie muszą oddawać do Skarbu Państwa, bilans ten byłby bliski zeru. Nasza energetyka skonstruowana jest tak, że nie mamy wyjścia i przez jakiś czas musimy pozostać przy węglu kamiennym i brunatnym. A jeśli będziemy odchodzić od energetyki opartej na węglu to zróbmy to w sposób rozsądny i zrównoważony – bez gwałtownych i nieprzemyślanych ruchów.
Rozmawiał Piotr Stępiński