Jeżeli Fundusz Niskoemisyjnego Transportu ma być podstawą rewolucji w transporcie to musi być on odpowiednio zasobny. Nie zostanie on zasilony dzięki „dobremu wujkowi z Ameryki”, nie możemy liczyć na spadek, a żaden leprechaun nie wyjawi nam gdzie są zakopane skarby – pisze Agata Rzędowska, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Koszty tego całego przedsięwzięcia musimy ponieść sami. Skoro OSD będzie musiało modernizować sieci po to budować infrastrukturę ładowania samochodów elektrycznych to dlaczego kosztów związanych z elektryfikacją transportu mają nie ponosić spółki paliwowe. One same zresztą widzą szansę biznesową dla siebie w nowej rzeczywistości i odpowiednio wykorzystując posiadane zasoby w postaci sieci stacji paliwowych chcą zarabiać.
Być może nazwa tej opłaty nie jest trafiona, ale jej zasadność jest dla mnie oczywista. W krajach jak Dania czy Norwegia rozwój infrastruktury paliw alternatywnych nie wziął się tylko z dobrych chęci. Jakoś pierwsze inwestycje trzeba było finansować. Są kraje, w których istnieje akcyza na auta spalinowe, która jest nalicza proporcjonalnie do ich emisyjności, u nas tak nie jest. Prezes Lotosu Marcin Jastrzębski mówi o tym, że spółka którą kieruje jest w stanie taką opłatę udźwignąć i nazywa ją „marginalną” – to chyba nie ma się czym martwić. Na zmianie mamy skorzystać wszyscy. Taka argumentacja wydaje się jednak wątła.
W całej opłacie nie chodzi według mnie tylko o smog, jak tłumaczył mediom wiceminister energii Michał Kurtyka, chodzi tu to, że jesteśmy w procesie zmian. Zmian nieuniknionych. Transport będzie ewoluował. Dokumenty unijne mówią o tym od dawna i jedyne co mnie dziwi to to, że poprzednia władza w kwestiach związanych z rozwojem infrastruktury paliw alternatywnych nie zrobiła nic. Na szczęście producenci aut zadbali o to, by jak już nimi pojedziemy było to bardzo przyjemne doznanie.
W komunikacie PKN Orlen odnoszącym się do informacji na temat wprowadzenia opłaty czytamy, że spółka od lat dokłada starań by działać zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju i troszczyć się o środowisko dla przyszłych pokoleń zatem w opłacie nie znajduje nic niepokojącego. Spółka podobnie jak Lotos chce korzystać z w przyszłości z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, w związku z tym nie neguje zasadności jego powstania i nie planuje w związku z jej wprowadzeniem podniesienia opłat za paliwa.
Opozycyjni posłowie z Platformy Obywatelskiej skrytykowali plany rządu. Sugerowali, że opłata wpłynie na ceny paliw, a to odbije się na cenach wielu produktów i uderzy w najmniej zamożnych. Deklaracje przedstawicieli spółek paliwowych nie pozostawiają miejsca na wątpliwości, że nie ma podstaw do obaw.
Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, który jest częścią projektu ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw to projektowane od dawna narzędzie, które pozwoli na prowadzenie kluczowych inwestycji w obszarze transportu. Na pojawienie się FNT czekają nie tylko producenci i operatorzy sieci ładowania samochodów elektrycznych. Dzięki tym pieniądzom rozwijać się będzie w Polsce także gazomobilność a w przyszłości także infrastruktura paliw wodorowych.