Przedstawiciel niemieckiego Unipera, który jest partnerem finansowym spornego gazociągu Nord Stream 2 przyznaje, że ewentualne sankcje USA byłyby „ekstremalnym zagrożeniem” dla projektu.
Dziennik RBK dowiedział się od Rainera Hartmanna, dyrektora rosyjskiej filii i członka zarządu niemieckiego Unipera, że [tt]groźba sankcji USA jest traktowana przez jego firmę jako „ekstremalnie niebezpieczna” dla partnerów finansowych Nord Stream 2[/tt]. Ze względu na niemożliwość powołania konsorcjum z ich udziałem, Gazprom został stuprocentowym właścicielem spółki do realizacji tego projektu, a jego zachodni partnerzy wsparli go finansowo. Amerykanie rozważają objęcie sankcjami uczestników spornego przedsięwzięcia. [tt]Decyzja należy do prezydenta Donalda Trumpa[/tt], który do tej pory nie zdecydował się na wprowadzenie nowych obostrzeń.
– To realne ryzyko dla pięciu europejskich członków konsorcjum – powiedział przedstawiciel Unipera. Oprócz tej firmy, Nord Stream 2 wspierają finansowo jeszcze ENGIE, OMV, Shell i BASF/Wintershall. Hartmann przyznał, że groźba sankcji USA „wisi nad nami (partnerami Nord Stream 2 – przyp. red.)”. Jego zdaniem Amerykanie mogliby wprowadzić obostrzenia, które objęłyby niezwłocznie wszystkich partnerów Nord Stream 2. Mówiła o tym rzecznik Departamentu Stanu USA Heather Nauert, która przestrzegła uczestników projektu, że mogą zostać objęci sankcjami na mocy ustawy CAATSA (o przeciwstawianiu się wrogom USA z użyciem sankcji – przyp. red.).
Mimo to [tt]Amerykanie nadal nie przyjęli sankcji wobec Nord Stream 2[/tt]. Wskazują, że liczą na działanie krajów europejskich. – USA mają narzędzia, ale to nie oznacza, że ich użyją. Europa także ma swoje narzędzie – wskazała Sandra Oudkirk, zastępca sekretarza stanu do spraw dyplomacji energetycznej USA na konferencji „From Warsaw to Bucharest: The Way Forward for the Three Seas Initiative” zorganizowanej przez German Marshall Fund i Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
RBK/Wojciech Jakóbik