Wczorajsza sesja na rynku ropy naftowej zakończyła się na plusie, jednak na razie trudno mówić o istotnej zmianie nastrojów na rynku tego surowca. Ceny ropy jedynie nieznacznie odbiły się od tegorocznych minimów. Notowania ropy WTI w Stanach Zjednoczonych przekroczyły dzisiaj rano poziom 52 USD za baryłkę, natomiast ceny europejskiej ropy Brent zbliżyły się do 61 USD za baryłkę – pisze Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM Banku Ochrony Środowiska.
Niedawna decyzja o cięciu produkcji ropy naftowej przez OPEC i niektóre państwa spoza kartelu (w tym Rosję) uspokoiła stronę podażową na rynku ropy. Teraz jednak inwestorzy czekają już na konkretne działania, a ich uwaga na nowo skierowała się w stronę Stanów Zjednoczonych po ostatnich prognozach przedstawionych przez tamtejszy Departament Energii.
Działająca w ramach departamentu Energy Information Administration (EIA) poinformowała bowiem, że USA najprawdopodobniej zakończą 2018 rok jako największy producent ropy naftowej na świecie. Tegoroczna średnia produkcja ma wzrosnąć o 1,53 mln baryłek dziennie do poziomu 10,88 mln baryłek dziennie. To nieco niższy wzrost niż wcześniej oczekiwano, jednak i tak jest to znacznie wyższa wartość niż dotychczasowy rekord z 1970 roku, wynoszący 9,6 mln baryłek.
EIA oczekuje także, że w 2019 roku średnia produkcja ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych przekroczy 12 mln baryłek dziennie. Tym samym, USA mogą umocnić swoją pozycję lidera produkcji ropy na globalnym rynku, który w ostatnim czasie wyprzedził pod tym względem Arabię Saudyjską i niebawem wyprzedzą także Rosję. Amerykańska dominacja wynika z rozwijającego się tam wydobycia ropy ze skał łupkowych.
Źródło: DM BOŚ