Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych krytykuje projekt rewizji dyrektywy gazowej, ponieważ zdaniem szefa resortu Siergieja Ławrowa narusza ona prawo międzynarodowe.
W połowie lutego przedstawiciele Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej uzgodnili nowy kształt dyrektywy gazowej. Jak wynika z jej zapisów ewentualne wyłączenie Nord Streamu 2 spod unijnych przepisów, będzie wymagało zgody nie tylko Komisji Europejskiej, ale i komitetu złożonego z przedstawicieli państw członkowskich Unii Europejskiej. W efekcie proces wyłączenia będzie szczegółowy, skomplikowany i trudny do przewidzenia. Według rosyjskich mediów oznacza to, że w ciągu kilku pierwszych lat eksploatacji, zdolności przesyłowe Nord Streamu 2 nie będą mogły być w pełni wykorzystywane.
Zgodnie z unijnym prawem gazociąg powinien mieć operatora niezależnego od Gazpromu (obecnie 100 procent udziałów w Nord Stream 2 AG posiada rosyjski monopolista – przyp. red.) oraz że strony trzecie powinny mieć dostęp do jego przepustowości. Powołanie niezależnego operatora jest możliwe, ale dostęp do gazociągu stron trzecich już nie, ponieważ według rosyjskiego prawa tylko Gazprom może dostarczać nim gaz. W efekcie Komisja Europejska może zabronić spółce wykorzystywania 100 procent przepustowości Nord Streamu 2.
– Pojawiają się głosy, że jest to duże zwycięstwo Niemiec i Francji oraz zdrowego rozsądku. No cóż, chciałbym w to wierzyć – powiedział Ławrow podczas konferencji z przedstawicielami Stowarzyszenia Europejskiego Biznesu.
– Mówi się, że należy coś przetestować, zanim się to oceni. Zobaczymy jak się to skończy. Szczerze mówiąc pewnym zaskoczeniem jest to, w jaki sposób rozwinęła się ta historia. Był projekt (Nord Stream 2 – przyp. red.), który przez wszystkich jego partnerów, był uznany za komercyjny, korzystny dla europejskiego biznesu, zapewniający dodatkowe bezpieczeństwo energetyczne Europie, w tym Niemcom, ale również i innym państwom, które zaczęły rezygnować z energetyki jądrowej i węglowej – stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji.
Jego zdaniem wszystkie zastrzeżenia dotyczące gazociągu Nord Stream 2 miały polityczny charakter. Jak zaznaczył, w tym kontekście przywoływany jest argument o zbyt dużej zależności Europy od Rosji. – To nie był przypadek, że zwrócono się o opinię prawną do specjalnego komitetu prawnego Komisji Europejskiej. Jej prawnicy napisali, że projekt w żaden sposób nie łamie unijnego prawa – mówił Ławrow.
– Co więcej, jeżeli Nord Stream 2 zostanie retrospektywnie objęty przepisami dyrektywy gazowej, wówczas byłoby to naruszenie konwencji ONZ o prawie międzynarodowym z 1982 roku. Wydawało nam się, że Komisja Europejska powinna respektować opinię prawną, którą wydał jej własny komitet. Jednak postanowiła pozostać przy swojej linii, a nie linii państw członkowskich. Ostatecznie doprowadziło to do rewizji dyrektywy gazowej. Analizy wielu prawników zarówno rosyjskich jak i europejskich wskazują, że wprowadzone poprawki naruszają konwencje ONZ o prawie międzynarodowym – przekonywał szef rosyjskiego MSZ.
Według niego gazociąg zaczął być budowany, gdy obowiązywała obecna dyrektywa, na podstawie której nie kwestionowano powstawania Nord Streamu 2. – Wprowadzono specjalną poprawkę, która ma mieć wpływ na projekt, którego realizacja rozpoczęła się dwa lata temu. Moim zdaniem nie jest to właściwe działanie – powiedział.
Jak podkreślił Ławrow ,,prawdopodobnie zdarzają się sytuacje, gdzie zły kompromis jest lepszy niż dobry spór”.
RIA Novosti/Piotr Stępiński