Według nowego raportu Międzynarodowej Agencji Energii światowe emisje dwutlenku węgla z produkcji energii pobiły kolejny rekord, osiągając najwyższy w historii pułap. Jeszcze kilka miesięcy temu byliśmy uspokajani przez polski rząd, że na szczycie klimatycznym w Katowicach osiągnięto “historyczny, bezdyskusyjny sukces”, choć w ogóle nie zajmowano się kwestią zintensyfikowania działań na rzecz ochrony klimatu. Jak widać, jest dokładnie odwrotnie: nie mamy powodów do bycia spokojnymi, a politycy, którzy dalej wspierają energetykę węglową – tak jak minister energii Krzysztof Tchórzewski – pchają nas ku katastrofie – pisze Marek Józefiak z Greenpeace Polska.
Po kilkuletnim spowolnieniu wzrostu, rok 2018 przyniósł zdecydowany wzrost emisji CO₂ związanych z produkcją energii – o 1,7 proc. Jednym z niewielu pozytywów, które można wyciągnąć z raportu jest fakt, że w ubiegłym roku na świecie dynamicznie rosła moc odnawialnych źródeł energii. Niestety niewystarczająco szybko, aby zaspokoić wzrost zapotrzebowania na energię.
Sukces zielonej energetyki nie był niestety w żadnej części zasługą polskiego rządu, choć ten próbował “zazielenić” swój wizerunek organizacją szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach. Od kilku lat w naszym kraju odnawialne źródła energii są w głębokiej zapaści. Bez gruntownej zmiany polityki energetycznej, sytuacja się nie zmieni. Za rządów Krzysztofa Tchórzewskiego, stojącego na czele resortu energii, nie tylko zatrzymano rozwój odnawialnych źródeł energii, ale doprowadzono także do rekordowego importu węgla do Polski. W ubiegłym roku sprowadziliśmy 20 milionów ton czarnego paliwa, głównie z Rosji.
Twarde dane rynkowe i ostrzeżenia analityków rynku energii nie zniechęcają ministra Tchórzewskiego do kolejnych inwestycji w energetykę węglową. Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który nadal inwestuje w to najbardziej emisyjne źródło energii. W latach 2017-2020 oddaliśmy i oddamy do użytku nowe, potężne bloki węglowe, które w założeniu mają działać przez kilkadziesiąt lat. Nowe inwestycje zlokalizowane są w Kozienicach, Jaworznie, Opolu (dwa bloki) i Turowie. Analizy ekonomiczne pokazują, że nowe elektrownie będące spadkiem po poprzednim rządzie będą ogromnym balastem przy transformacji energetycznej. Tymczasem minister Tchórzewski zainaugurował budowę kolejnej elektrowni na węgiel w swoim mateczniku politycznym – Ostrołęce. Co nim kieruje? Sam minister nie potrafi odpowiedzieć przekonująco na pytanie. Na szczycie w Katowicach przyznał, że elektrownia nie ma sensu ekonomicznego.
Już dziś w Polsce zmagamy się z negatywnymi skutkami zmiany klimatu. Ubiegłoroczna susza spowodowała 3,6 miliarda złotych strat w rolnictwie. Huraganowe wiatry, które Ministerstwo Środowisko łączy z postępującą zmianą klimatu, coraz częściej pustoszą nasz kraj. Wiemy też, że wraz z ociepleniem klimatu musimy się liczyć z częstszymi powodziami. A pamiętajmy, że to i tak nie jest najbardziej dotkliwy ze spodziewanych skutków zmiany klimatu. Czarny scenariusz katastrofy klimatycznej oznacza głęboki, światowy kryzys: susze potęgujące głód, wojny o wodę i masowe migracje ludności. Słowem – świat, którego nie chcemy sprezentować naszym dzieciom.
Aby zaradzić globalnemu kryzysowi klimatycznemu, Parlament Europejski wezwał w marcu państwa członkowskie UE do odchodzenia od węgla do 2030 roku. Już 10 krajów Unii ogłosiło swoje daty odejścia od węgla. Kolejnych kilka już nie ma żadnych elektrowni na węgiel. Większość polskich parlamentarzystów była jednak przeciwna rezolucji. Dla Polski transformacja energetyczna jest dużym wyzwaniem, gdyż nadal produkujemy prawie 80 proc. prądu z węgla. Inwestycje energetyczne w odnawialne źródła energii będą wymagały ogromnych funduszy, które moglibyśmy – przynajmniej częściowo – pozyskać z Unii Europejskiej. Co w tym czasie robi polski rząd? Można by pomyśleć, że walczy o unijne fundusze na transformację energetyczną i ochronę klimatu jak lew, abyśmy mogli temu wyzwaniu jak najłatwiej sprostać. Ale jest dokładnie odwrotnie. Rząd zaapelował w ubiegłym tygodniu – ustami ministra Konrada Szymańskiego – o to żeby unijnych środków nie dedykować na te cele. Czy sektor węglowy ma nadal rządzić polskim rządem czy polski rząd sektorem węglowym? To pytanie trzeba zadać naszym politykom w dwóch czekających nas w tym roku kampaniach wyborczych.