icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

W wyniku kolejnego blackoutu stanął główny wenezuelski port eksportujący ropę

Port w Jose nie jest w stanie wykonywać codziennych operacji, po tym jak w poniedziałek w wielu częściach Wenezueli po raz kolejny doszło do awarii energii elektrycznej.

Według firmy consultingowej Refinitiv Eikon ostatni tankowiec z ropą wyczarterowany przez rosyjski Rosnieft, opuścił będący własnością wenezuelskiego koncernu naftowego PDVSA port w Jose 24 marca. Od tego czasu zaprzestano wysyłkę surowca.

– Nie ma prądu, wszystko jest sparaliżowane – powiedział agencji Reutera Jose Bodas, jeden z liderów związków zawodowych, reprezentujących pracowników przemysłu naftowego.

To już drugi tak poważny blackout w tym miesiącu, który według reżimu Maduro został po raz kolejny wywołany atakiem Stanów Zjednoczonych, a według lokalnych ekspertów wieloletnimi zaniedbaniami sieci elektrycznej.

Tym razem awaria nie tylko sparaliżowała port w Jose, ale i dotknęła również linie wysokiego napięcia, przesyłające energię na pola naftowe PDVSA, do terminali naftowych i instalacji rafinujących ropę, również uniemożliwiając im funkcjonowanie.

PDVSA jest w stanie przetworzyć 700 000 baryłek ciężkiej ropy dziennie, na nadający się do eksportu produkt. Rafinuje ropę przy współpracy z amerykańskim Chevronem, norweskim Equinorem, francuskim Totalem i rosyjskim Rosnieftem.

Od czasu pierwszego blackoutu 7 marca, do dziś nie przywrócono pełnych mocy przerobowych w instalacji rafineryjnej Petropiar, której współwłaścicielem jest Chevron i innej – Petromonagas, gdzie udziały mniejszościowe ma Rosnieft. Z kolei Petrocedeno, która częściowo należy do francuskiego Totala, a częściowo do norweskiego Equinora od poniedziałku, kiedy wysiadł prąd nie pracuje w ogóle. Pracownicy instalacji próbowali bezskutecznie wznowić jej działanie.

Kolejny blackout w praktyce oznacza dla Wenezueli zatrzymanie eksportu ropy i poważne straty finansowe.

Reuters/Joanna Kędzierska

Port w Jose nie jest w stanie wykonywać codziennych operacji, po tym jak w poniedziałek w wielu częściach Wenezueli po raz kolejny doszło do awarii energii elektrycznej.

Według firmy consultingowej Refinitiv Eikon ostatni tankowiec z ropą wyczarterowany przez rosyjski Rosnieft, opuścił będący własnością wenezuelskiego koncernu naftowego PDVSA port w Jose 24 marca. Od tego czasu zaprzestano wysyłkę surowca.

– Nie ma prądu, wszystko jest sparaliżowane – powiedział agencji Reutera Jose Bodas, jeden z liderów związków zawodowych, reprezentujących pracowników przemysłu naftowego.

To już drugi tak poważny blackout w tym miesiącu, który według reżimu Maduro został po raz kolejny wywołany atakiem Stanów Zjednoczonych, a według lokalnych ekspertów wieloletnimi zaniedbaniami sieci elektrycznej.

Tym razem awaria nie tylko sparaliżowała port w Jose, ale i dotknęła również linie wysokiego napięcia, przesyłające energię na pola naftowe PDVSA, do terminali naftowych i instalacji rafinujących ropę, również uniemożliwiając im funkcjonowanie.

PDVSA jest w stanie przetworzyć 700 000 baryłek ciężkiej ropy dziennie, na nadający się do eksportu produkt. Rafinuje ropę przy współpracy z amerykańskim Chevronem, norweskim Equinorem, francuskim Totalem i rosyjskim Rosnieftem.

Od czasu pierwszego blackoutu 7 marca, do dziś nie przywrócono pełnych mocy przerobowych w instalacji rafineryjnej Petropiar, której współwłaścicielem jest Chevron i innej – Petromonagas, gdzie udziały mniejszościowe ma Rosnieft. Z kolei Petrocedeno, która częściowo należy do francuskiego Totala, a częściowo do norweskiego Equinora od poniedziałku, kiedy wysiadł prąd nie pracuje w ogóle. Pracownicy instalacji próbowali bezskutecznie wznowić jej działanie.

Kolejny blackout w praktyce oznacza dla Wenezueli zatrzymanie eksportu ropy i poważne straty finansowe.

Reuters/Joanna Kędzierska

Najnowsze artykuły