W nowym rozkładzie pociągów, mającym obowiązywać od 14 grudnia br. część połączeń międzynarodowych została skasowana, bądź skrócona. Nie będzie m.in. połączeń Wrocław – Berlin (Hamburg), łączących polskie miasta z Litwą; skrócone zostanie połączenie z Warszawy do Wiednia (dotąd do Villach), zabraknie połączenia z Warszawy do Amsterdamu (skrócone zostanie do Niemiec) czy z Poznania do Frankfurtu n/Odrą.
– Na tle państw europejskich Polska mocno odstaje w zakresie sieci połączeń międzynarodowych. Wystarczy spojrzeć na przykład Czech. Co dwie godziny kursuje pociąg z Pragi do Berlina, z Pragi do Wiednia jedzie osiem pociągów na dobę, z Pragi do Budapesztu – sześć, z Pragi do Monachium – cztery – przekonuje w rozmowie z naszym portalem Karol Trammer redaktor naczelny magazynu „Z Biegiem Szyn”.
Jego zdaniem jedynym problemem, jaki Czesi mają w kolejowych połączeniach międzynarodowych, są relacje do Polski. To niestety pokazuje, że Polska wydaje się nieco nieprzewidywalnym partnerem dla kolei zagranicznych.
– Przypomnijmy zamieszanie z pociągiem EuroCity „Praha” jedynym dziennym pociągu z Warszawy do Pragi, który w grudniu 2013 r. zniknął z torów- mówi dalej Karol Trammer. –Po likwidacji pociągu „Praha” rozgrywała się PR-owska batalia między kolejami polskim i czeskimi o to, kto jest winny likwidacji połączenia. Tak się jednak składa, że Czesi nie mają żadnych problemów z porządną wspólną ofertą z kolejami austriackimi, niemieckimi czy słowackimi. Wchodzący w życie 14 grudnia 2014 r. rozkład jazdy na szczęście przywraca to bezpośrednie połączenie między stolicami Polskich i Czech.
– Możliwości uruchamiania tras międzynarodowych są po polskiej stronie wciąż na tyle ograniczone, że wraz z przywróceniem pociągu do Pragi, zniknie pociąg „Varsovia” do Budapesztu – mówi redaktor naczelny „Z Biegiem Szyn”. – Ciągle jest nam daleko do europejskiego standardu w połączeniach dalekobieżnych: regularnego kursowania pociągów międzynarodowych nie raz dziennie, a co dwie-cztery godziny, oraz stabilności oferty przewozowej.
Karol Trammer dodaje, że koleje czeskie wraz z wejściem nowego rozkładu jazdy wepną się w austriacki system szybkich połączeń dalekobieżnych „Railjet”. Na trasach z Wiednia do Monachium, Zurychu, Budapesztu obsługę składami „Railjet” zapewniają koleje austriackie, w relacji z Pragi przez Brno, Wiedeń do Grazu obsługę powierzono kolejom czeskim, które zakupiły własne pociągi „Railjet”.
– Koleje czeskie dojadą nie tylko tylko do Wiednia, ale włączą się w siatkę połączeń na terenie Austrii – twierdzi szef „Z Biegiem Szyn”. – Austriacy uznali, że czeskie koleje mogą współtworzyć system także przy połączeniach wewnątrz-austriackich. Bowiem wspomniane połączenie zachowa charakter międzynarodowy z Pragi do Wiednia, zaś dalej do Grazu będzie obsługiwało głównie ruch krajowy.
Karol Trammer podkreśla fakt, iż od dłuższego czasu brak jest jakiegokolwiek połączenia kolejowego Polski z krajami bałtyckimi. – Z jednej strony wciąż kuszeni jesteśmy wizją europejskiego korytarza kolejowego RailBaltica, ale z drugiej tu i teraz kolej w ogóle wycofała się z obsługi tej relacji – uważa wydawca „Z Biegiem Szyn”. – Nie bez znaczenia jest to, że w ostatnich miesiącach, z powodu prymatu prac remontowych nad zapewnieniem dostępności komunikacyjnej, nastąpiło całkowite zamknięcie ciągu kolejowego Warszawa – Białystok, co nie tylko odcięło centrum Polski od północno-wschodniej części kraju, ale również centralną Europę od Litwy, Łotwy czy Estonii.